Cześć :) Jako że piszę i własne twory i fanfiki, ostatnio mnie wzięło na pisanie do FNiN (i to wcale nie jest wymówka, by nie pisać prac na studia ;_;). Jak coś popełnię, to będę tu to wrzucać, głównie krótkie teksty, bo na dłuższe formy nie mam czasu (sesja is coming).
Opowiadanie numer jeden, czyli Sumne infelix? , krótkie, zakończone.
Krótkie info: czasowo popchnięte do przodu względem serii, gdzieś na feriach w trzeciej klasie gimnazjum. Postacie dostają mały bonus do dojrzewania, a dodatkowo występuje tu zainteresowanie Felixa Niką. Tytuł wzięty z łaciny, oznacza pytanie: "Czy jestem nieszczęśliwy?", nawiązujące do imienia mojego ulubieńca. Dajcie znać, co sądzicie ;)
Sumne infelix?
Mieli pojechać we trójkę. Jak zwykle nic nie poszło po ich myśli, dlatego Felix i Nika pierwsi wyruszyli na zimowe wakacje, chcąc spotkać się z Netem już na miejscu. Net, bagatelizując sprawę, spóźnił się na ostatni wieczorny pociąg. Jego przyjaciele, mając kupione i nie tak tanie bilety, chcąc nie chcąc pojechali sami, a Net zapewnił ich, że rano do nich dołączy.
Właśnie dlatego teraz Felix negocjował z recepcjonistką małego hotelu przy dworcu kolejowym dwa miejsca noclegowe, a Nika rozglądała się po zimnym, ponurym holu, pilnując bagaży i patrząc, jak wskazówki zegara na ścianie mijają jedenastkę. Felix cofnął się od recepcji ze zrezygnowanym wyrazem twarzy i pokazał przyjaciółce klucz na plastikowym kółku.
Jedyny wolny pokój okazał się być jedynką i to w każdym możliwym tego słowa znaczeniu: jedno krzesło, jedna szafka, jeden mały dywanik pamiętający czasy Gierka, malutka toaletka z popękanym lustrem i odłażącą sklejką oraz jedno jednoosobowe łóżko.
- No cóż - mruknął Felix, nie patrząc na Nikę. - Prześpię się na podłodze.
- Zmieścimy się - stwierdziła Nika, spoglądając na łóżko, a następnie na mizerny, cienki dywan i brzydką, płytkową podłogę. - W taki ziąb złapałbyś zapalenie płuc.
Jakby na potwierdzenie tych słów przez nieszczelne, drewniane okna przedostał się lodowaty powiew. Nika odruchowo objęła się ramionami, zerkając przez szybę. Śnieg oblepiał szkło, niemal całkowicie zasłaniając widok.
Felix nie odpowiedział. Zdjął plecak i przykucając na podłodze, zaczął w nim czegoś szukać. Nika położyła swoją torbę przy łóżku i wyjęła stamtąd ręcznik i piżamę krótkie szorty i biała koszulka na ramiączkach. Udając się do przylegającej do pokoiku łazienki, nie zorientowała się, że Felix coś zbyt długo grzebie w swoich rzeczach. Gdy tylko drzwi się za nią zamknęły, chłopak wyprostował się i westchnął bezgłośnie z ulgą.
Spojrzał na swoje odbicie w nieco zmatowiałym lustrze. Ostatnimi czasy dojrzewanie dało o sobie znać: skoczył w górę dobrych kilka centymetrów, jego sylwetka stała się bardziej męska, a na twarzy pojawiły się zaczątki jasnego zarostu. Mutację głosu też miał już praktycznie za sobą. O ile Felix bardzo się z tego cieszył, to pokwitanie miało również swoje złe strony.
Zerknął w stronę zamkniętych drzwi i przełknął ślinę, odruchowo dotykając jabłka Adama. Spod prysznica dobiegał szum wody. Czując, że się rumieni, Felix siadł koło łóżka, opierając się o nie plecami. Znów zajął się plecakiem, wiedząc, że ta noc będzie koszmarem.
Gdy drzwi się otworzyły, nie mógł się powstrzymać i uniósł wzrok. Nika na szczęście akurat wycierała włosy, nie zauważyła więc spojrzenia, jakie omiotło jej nogi, brzuch, lekko odsłonięty przez unoszącą się koszulkę, i biust, skryty pod białym materiałem. Felix odwrócił wzrok po dwóch sekundach, czując się jak zdrajca.
- Co tak siedzisz? - zapytała, odsuwając mokry ręcznik od swoich rudych włosów i potrząsając nimi, by ułożyły się na ramionach. W małym pokoiku zapach szamponu i żelu pod prysznic szybko doszedł do nozdrzy Felixa.
Nie patrz na nią. Nie jest dla ciebie.
- Zamek się zepsuł - wyjaśnił, szarpiąc się z plecakiem. - Jest ciepła woda?
- Tak - Nika przemknęła obok niego i wsunęła się pod kołdrę. - Zapomniałam wziąć ze sobą szczotki, będę wyglądać jak straszydło.
Felix w końcu zrezygnował z majstrowania przy plecaku i wstał. Zerknął na przyjaciółkę, podziwiając jak mokre kosmyki przylegają do jej szyi i ramion. Chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował. Wyciągnął z plecaka złożone w kostkę ubrania, nie przeglądając ich, i zniknął w łazience.
Zamknął za sobą drzwi na łucznik i westchnął. Położył ubrania na niesprawnej, starej pralce i po krótkim namyśle wybrał dresowe spodnie i T-shirt. Jego prawdziwa piżama - czarne, dłuższe bokserki i podkoszulek - zostały spakowane z myślą o niedzieleniu pokoju z dziewczyną. Po chwili zmienił zdanie i wybrał jednak podkoszulek, stwierdzając, że T-shirt może się jeszcze przydać.
Rozebrał się i wszedł pod prysznic. Włączył gorącą wodę i oparł się czołem o ciepłe szkło, myśląc, co by było, gdyby Net mógłby usłyszeć jego prywatne spostrzeżenia odnośnie Niki. Stwierdził gorzko, że ich przyjaźń skończyłaby się bardzo szybko.
Odwrócił się i oparł plecami o szybę, patrząc w górę i mrużąc oczy przed nadlatującym strumieniem wody. Przez chwilę tak stał, zastanawiając się, kto tak nieudolnie zamontował baterię prysznicową, ale koniec końców jego myśli i tak wróciły do Niki. Z westchnieniem sięgnął do kranu i przekręcił mieszacz do oporu. Popłynęła lodowata woda.
***
Zimny prysznic nie był aż tak dobrym pomysłem, zwłaszcza w zimie, stwierdził Felix, przemykając się chyłkiem z łazienki do pokoju i szczękając zębami. Zatrzymał się niezdecydowany obok łóżka, przyglądając się zawiniętej w kołdrze postaci. W ciemności mało co widział.
- Śpisz?
- Nie - Nika mruknęła zaspanym głosem, obróciła głowę w jego kierunku i przesunęła się, robiąc mu miejsce. Na całe szczęście poduszki były dwie. Felix wsunął się pod kołdrę, nienawidząc w tej chwili swoich naczyń krwionośnych, które zafundowały mu porządny rumieniec na policzkach.
Zasnęła szybko, w błogiej nieświadomości. Felix wpatrywał się w sufit, wsłuchiwał w spokojny oddech Niki i mimo jej obecności poczuł się bardzo, bardzo samotny. Z kolei jego imię wydało mu się bardzo, bardzo ironiczne.
Sumne infelix?
***
FIN.