Biolożka energicznie zatrzaskuje drzwi Zbędnych Kalorii.
- Yao? SPADÓWA! - wrzeszczy do kolesia.
Potem dodaje:
- Tak w ogóle to szarlotkę i gorącą czekoladę, poproszę.
Biolożka energicznie zatrzaskuje drzwi Zbędnych Kalorii.
- Yao? SPADÓWA! - wrzeszczy do kolesia.
Potem dodaje:
- Tak w ogóle to szarlotkę i gorącą czekoladę, poproszę.
[[Jest. Odsyłam do str. 152, gdzie stało się opowiadaniem.]][To nie jest opowiadanie i zostaje w tym temacie.]
Gość rozejrzał się, rozbudzony. Zobaczył wielkiego, brzydkiego czarnucha, który miał na imię Yao. Gość wyciągnął swojego Desert Eagle'a i na oczach wszystkich odstrzelił mu głowę pociskiem kal. 0.50. Zwłoki leżały zakrwawione na ziemi, po czym uprzątnął je serpens volucer. Rozrywając je granatem. Przybił piątkę z gościem, po czym ten ostatni zamówił kolejną kawę.
There are no atheists in foxholes
Ernie Pyle
Lotnisko Rhein-Main we Frankfurcie. Ląduje angielski samolot. wyhamowuje, staje i stoi. Wieża każe mu kołować do terminala, Anglik stoi. Wreszcie przyznaje się, że nie wie, w którą to stronę. Wieża tłumaczy mu drogę, przy okazji rzuca uwagi pod adresem Brytyjczyka, kończąc pytaniem: Nigdy nie byłeś we Frankfurcie?
Anglik odpowiada: Byłem, w 1944 roku. Ale wtedy tylko coś zrzucałem i nie lądowałem tutaj.
W tym momencie znany już pokiereszowany osobnik wleciał przez okno prosto pod nogi Jakiegoś murzyńskiego dzieciaka alecającego się do Alfy.
- Ekhem, panie młodszy, pan chyba nie wie że do moderatorek się nie zaleca. - Odłożył trzymane M4 na stolik obok. - Sugeruję żeby pan szybko stąd uciekł. I poszedł się herbatki napić. Na ogarnięcie. Powiedział, wkładając rękę do kieszeni. - Hmm... Dziura. A tu obok tej dziury zawleczka. Jeśli to jest zawleczka to gdzie jest... - spojrzał na ziemię i szybko wyskoczył przez okno.
[EDIT: Try antynatanowe posty naraz. To co teraz?]
Ostatnio edytowane przez serpens volucer ; 19-08-13 o 19:43
^A to przez zasady na za dużą sygnaturę.
To NIE jest opowiadanie i nie ma ograniczeń, co do ludzi udzielających się tutaj. Chcecie opowiadanie, twórzcie nowy temat, ten NIGDY więcej nie przerodzi się w opowiadanie.
I nie należy pisać tu, jak w opowiadaniu. To jest luźny, bardzo luźny temat do spamu w klimacie przydrożnej karczmy... Czy tam Zbędnych Kalorii.
Drago czuł, że zaraz zwariuje. Nie dość, że musiał dorabiać po godzinach w Zbędnych Kaloriach, to jeszcze jakaś grupka ludzi strzelała wyimaginowanymi pistoletami w jakieś dziecko, podające się za wielkiego murzyna.
Szybko włączył ekspres i zaczął przygotowywać kawę. Był trochę niewyspany i miał wrażenie, że zapomniał o czymś ważnym...
- Szarlotka się przypali - krzyknął i pognał na zaplecze. W kawiarni ciasta robił kucharz, ale ten odszedł jakiś czas temu i obowiązek pieczenia spadł na Drago.
- Trzeba dać ogłoszenie, że zatrudnimy kucharza - mruknął, wywalając szarlotkę do kosza.
Zamieszczone przez Rafał Kosik, Vertical
Yao podszedł do lady i zamówił szarlotkę. Ten gościu przy stole, z którym siedział okazał się dziwny... Wyciągnął plastikowy, zabawkowy pistolet i zaczął nim na niby strzelać. Niby dorosły, ale jednak dziwny... Bardzo dziwny.
- Dziwna dzisiaj ta knajpka. - westchnął Yao przy ladzie.
W końcu Yao pochodził z bogatej rodziny w Ugandzie. Walnął przez przypadek swoją wielką ręką w ladę i wszyscy się wystraszyli.
- Przepraszam. - grzecznie przeprosił Yao
[W końcu Drago był trochę zaspany, mogło mu się coś przewidzieć ]
Po czym Serpens walnął czarnucha w ryj, kopnął w zadek i wsadził mu granat w usta. Odbezpieczony. Łeb Yao rozprysnął się efektownie po lokalu, wpadając wszędzie: do soku Zega (mieszając się z ciałem Liama), na książkę Kama, do ekspresu Drago i do kawy Andrzeja. Firanka westchnęła i poszła zamiatać trupa z podłogi.
There are no atheists in foxholes
Ernie Pyle
Lotnisko Rhein-Main we Frankfurcie. Ląduje angielski samolot. wyhamowuje, staje i stoi. Wieża każe mu kołować do terminala, Anglik stoi. Wreszcie przyznaje się, że nie wie, w którą to stronę. Wieża tłumaczy mu drogę, przy okazji rzuca uwagi pod adresem Brytyjczyka, kończąc pytaniem: Nigdy nie byłeś we Frankfurcie?
Anglik odpowiada: Byłem, w 1944 roku. Ale wtedy tylko coś zrzucałem i nie lądowałem tutaj.
Yao podszedł do tego dziwnego człowieka, po odebraniu szarlotki.
- Przepraszam, ale znowu przysnąłeś, masz narkolepsję? - spytał Yao
Ku*wa, możesz przestać wpier*alać mi się w fabułę i sugerować, że przysypiam?Yao podszedł do tego dziwnego człowieka, po odebraniu szarlotki.
- Przepraszam, ale znowu przysnąłeś, masz narkolepsję? - spytał Yao
There are no atheists in foxholes
Ernie Pyle
Lotnisko Rhein-Main we Frankfurcie. Ląduje angielski samolot. wyhamowuje, staje i stoi. Wieża każe mu kołować do terminala, Anglik stoi. Wreszcie przyznaje się, że nie wie, w którą to stronę. Wieża tłumaczy mu drogę, przy okazji rzuca uwagi pod adresem Brytyjczyka, kończąc pytaniem: Nigdy nie byłeś we Frankfurcie?
Anglik odpowiada: Byłem, w 1944 roku. Ale wtedy tylko coś zrzucałem i nie lądowałem tutaj.
[Zeg, to jest półopowiadanie.]
//Nie.//Zeg
Ostatnio edytowane przez Zegarmistrz ; 20-08-13 o 22:42
^A to przez zasady na za dużą sygnaturę.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)