Właśnie jestem po przeczytaniu (czterokrotnym) 5 tomów FMA. Muszę stwierdzić, że manga bije anime na głowę ("Kij ci w oko, bucu!", "Kurnaaa! Ale wiateeer!", "Chcemy zapytać o transmutację ludzkiego ciała! (...) Choćby to miało nas kosztować życie, pójdźemy tam i spytamy... Spytamy... Aaaal! To było krótkie życie!", historie poboczne (np. w historii "Wojskowy pies?..."?: "Wtedy właśnie wszyscy w jednostce postanowili nigdy, ale to nigdy w życiu nie sprzeciwiać się porucznik Hawkeye...". Miny żołnierzy i przerażenie psa - bezcenne) itp. Ale to nie komedia wbrew pozorom. Są i poważne momenty... pogrzeb na przykład.).
A, no i jeden tomik Death Note. Ja chcę więcej! Jest świetne. Dzięki za polecenie, Mazda (moja mama (a co za tym idzie - ja też) jeździ Mazdą 14-15-letnią xD). A Ryuk jest właśnie najfajniejszy. I złota myśl Lighta, znajdująca sens w codziennym życiu (E, stop! Ja nie mam zamiaru nikogo zabijać!) "Jak tak na nich patrzę to zaczynam myśleć, że zabicie ich wszystkich byłoby z pożytkiem dla tego świata".