Fakt, kuratoryjny był w miarę łatwy, olimpiady z fizy na oczy nie widziałem. Kaloryfer: po co Ci trzy konkursy, skoro jeden (200pkt.) zwalnia Cię nawet z dobrego świadectwa??
Fakt, kuratoryjny był w miarę łatwy, olimpiady z fizy na oczy nie widziałem. Kaloryfer: po co Ci trzy konkursy, skoro jeden (200pkt.) zwalnia Cię nawet z dobrego świadectwa??
Jasti: u nas w Krk jest liceum '5'. Tam się dostają TYLKO laureaci. Przykład: klasa algorytmiczna. Przyjdzie tam 40 laureatów i nieważne, że dużo, muszą przyjąć. Dla innych nie ma miejsca. Po pierwszym semestrze odpada połowa (tak cisną), a z tych co zostali połowa to ultra-uber-geniusze, a druga połowa jedzie na dragach.
Czujesz ten powiew zakuwania nocami?
Avangardo, Ty chcesz się cisnąć do takiej szkoły czy tak ogólnie mówisz? Jak ktoś tam idzie to ja mu współczuję o.O //Jasti
Dziobal: Po trzy egzaminy. Zwłaszcza chodzi mi o egzamin humanistyczny... Poza tym więcej konkursów, z których mi pójdzie = więcej 6ek. Co prawda z dobrego świadectwa mnie to zwalnia, ale 6 osób z najlepszymi średniami zgarnia co roku 600 zł na głowę od księdza dyrektora Bo świat na kasie stoi...
Ostatnio edytowane przez Awangardowy Kaloryfer ; 08-05-11 o 21:01
Mnie to pasuje. Tylko gdyby dodać lekcje z prawdziwymi profesorkami, którzy odpowiedzą chętnie na moje pytania - to ok. Nie zarywałabym nocami, tylko uczyłabym się tego, co mi w życiu potrzebne. I więcej by mi to dało niż siedzenie w tych ławkach i zbijanie bąków. Nie chodzi mi oczywiście o apel, że w szkole za mało się uczymy itp. (bo poczytać sobie można dodatkowo, z tego, co się chce), ani tym bardziej, że w normalnej, publicznej szkole jest źle. Po prostu czasem przydałyby się takie lekcje od profesorków...
Miodek by cię wyciągnął.Zwłaszcza chodzi mi o egzamin humanistyczny...
Do takiej szkoły to bym chciała... (Ojej... zaraz pewnie przygniotą mnie komentarze: "tracimy dzieciństwo", "nie będę się tyle uczył!" - no, ale jak kto woli).
No jacie! To my mamy albo konkursy powiatowe lub ogólnopolskie... Jak zajmę coś w powiatowym - na tym koniec A na ogólnopolskie nawet nikt nie patrzył. Punktów ni ma, a by było sporo .lol, etap wojewódzki to już jest poważna sprawa. Ale jak się będziesz od września uczył do jednej/dwóch olimpiad to masz szanse.
Rok temu zostałem Laureatem w XIV Edycji Olimpiady ''Losy ?ołnierza i Dzieje Oręża Polskiego 1921-1945: od Traktatu Ryskiego do Konferencji w Poczdamie''.
Temat mówi sam za siebie. Muszę stwierdzić, że zarówno I, jak i II etap w zeszłym roku były bardzo proste. Schody zaczęły się na III etapie(zadanie: przyporządkuj nazwy fabryk do odpowiednich miejscowości), etap IV to była klęska(zabudowania Warszawy w okresie międzywojennym, czy eksponat - mi się trafiła maska p-gaz. I tak dobrze, bo była do niej przyczepiona etykietka z nazwą. A niektórzy pechowcy losowali np. orzełki na czapki.) Ogółem, tam była jedna wielka kooperacja, wszyscy sobie nawzajem podpowiadali.
W tym roku z tego samego konkursu, tym razem traktującego o średniowieczu(okresy historyczne powtarzają się cyklicznie) nie przeszedłem nawet do II etapu, mimo iż próg od przejścia był od 65 % dla LO. W tym roku komisja uznała, że tylko pięć pierwszych osób z okręgu może przejść dalej. Ja miałem 81 % pkt. i 6 miejsce...
Ale na osłodę... w październiku poszedłem na Olimpiadę ''Losy Polaków na Wschodzie po 17 IX 1939r.''. Olimpiada polega na wybraniu tematu(jest około i napisaniu na jego temat pracy. Wybrałem temat o jeńcach polskich w ZSRR. Temat niesamowicie trudny, ponieważ literatury na ten temat jest bardzo niewiele, a najwięcej jest o Katyniu, Charkowie i Miednoje. A o szeregowcach i podoficerach - mało. Pracę musi ocenić nauczyciel i dać ocenę przynajmniej bardzo dobrą, by mogła przejść dalej. Nastepnie był etap okręgowy w Bydgoszczy, gdzie egzaminowano z pracy. Egzamin to pytania problemowe(w stylu: czy zgadzasz się z..., co wiesz o...), bardzo niewiele jest o datach. Tak samo III etap wyglądał. Było warto.
Było poza tym trochę konkursów drobnych w tym roku.
There are no atheists in foxholes
Ernie Pyle
Lotnisko Rhein-Main we Frankfurcie. Ląduje angielski samolot. wyhamowuje, staje i stoi. Wieża każe mu kołować do terminala, Anglik stoi. Wreszcie przyznaje się, że nie wie, w którą to stronę. Wieża tłumaczy mu drogę, przy okazji rzuca uwagi pod adresem Brytyjczyka, kończąc pytaniem: Nigdy nie byłeś we Frankfurcie?
Anglik odpowiada: Byłem, w 1944 roku. Ale wtedy tylko coś zrzucałem i nie lądowałem tutaj.
W tamtym roku wygrałam ogólnopolski "Albus" z angielskiego, z "pandy" miałam 5 miejsce. ?atwizna. Wczoraj razem z chórem szkolnym dostaliśmy drugie miejsce w Ogólnopolski i Międzynarodowy Dziecięcy Festiwal Piosenki i Pieśni Religijnej ?ódź 2011. Było jeszcze wyróżnienie w konkursie na pokaz o F. Chopinie w logomocji. No i jeszcze kilka drobnych, szkolnych konkursów. Nie wiem, czy temat obejmuje też osiągnięcia sportowe. Razem z moją drużyną mamy pierwsze miejsce w dzielnicy z piłki ręcznej, pierwsze z dzielnicy w nodze i jutro gramy mecz o mistrzostwo Warszawy w piłce nożnej.
Ja, jak już pewnie gdzieś wspominałam, jestem finalistką z olimpiad: Wiem Więcej, angielski, historia i biologia. Z WW i biolcy zabrakło mi po 1 pkt. Dziękuję za uwagę. Myślałam, że mnie cholera weźmie. W dodatku punkty za olimpiady sie nie sumują i w tym roku to już tylko 8 pkt.
"Carpe Diem"Moda na łacińskie sentencje nie wygasła
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)