Schody do Nieba są prostsze
A tabulatura? To chyba jeszcze przed nutami.
I masz rację. Zaraz to wyjaśnię.
A skąd ten pomysł? Gitarzyści muszą śpiewać? Pierwsze słyszę... Chyba, że obowiązkowy chór, to okej, chociaż z tego w niektórych szkołach można się wywinąć i grać w jakimś szkolnym zespole (w przypadku gitary to chyba lepszy pomysł niż śpiewanie w chórze, choć ja mimo wszystko polecam chór - niezapomniani ludzie i wrażenia, choć to nie to co orkiestra). Ale żadnych lekcji śpiewu nie ma. Jeszcze obowiązkowy fortepian jest, jak coś.
No więc...
Nauka w szkole muzycznej wygląda zupełnie inaczej niż w tej zwykłej. Tak naprawdę masz trzy możliwości jeśli chodzi o szkoły muzyczne - popołudniową, zaoczną i mieszaną. Ta ostatnia jest najciekawsza, bo jest to połączenie szkoły podstawowej lub gimnazjum ze szkołą muzyczną. Ale wymogiem dostania się do takiej jest oczywiście odpowiedni wiek, a przejście do takiej szkoły z innej bez zdolności muzycznych pozbawione jest sensu, więc... skupmy się na pozostałych. Zaoczna jest ciekawą propozycją, bo praktycznie nic nie musisz robić (do czasu aż przychodzisz na egzamin i nic nie umiesz). Tak jak ja teraz, w drugim stopniu. Mam zajęcia przez jeden weekend w miesiącu (w sobotę teorie przez sześć godzin, a w niedzielę instrumenty ok. 4 godziny sumując) i tzw. sesje przez jeden tydzień ferii i pierwsze dwa wakacji. Mam wtedy zajęcia tak jak w normalnej szkole, czyli ok. 6 godzin dziennie. Jest to bardzo wygodne rozwiązanie, bo nie zabiera wcale czasu w normalnym tygodniu. Jednak wymaga systematyczności, bo sam musisz rozplanować ile godzin będziesz ćwiczył. Nikt Cię do tego nie popchnie i nie będzie za każdym razem powtarzał. Jak na któreś zajęcia z kolei przychodzisz nieprzygotowany (a są przecież tylko jedne w miesiącu, więc to oznacza kilka miesięcy obijania się) to raczej zbyt długo w takiej szkole miejsca nie zagrzejesz. Oczywistą wadą takich szkół jest to, że nie jest ich dużo.
Raczej te dwa typy szkół Cię nie interesują, ale musiałem o nich napisać.
Szkoła muzyczna pracująca w systemie zajęć popołudniowych to najlepszy wybór, jeśli jesteś pewien że chcesz grać, a nie brzdąkać. I to tak jesteś pewien z całego serca, to znaczy kochasz grać na tym, na czym grasz. Bo jeśli nie, jeśli ta miłość po drodze się gdzieś wypali, albo w ogóle jej nie będzie, to tylko się zmęczysz. Nie wiem ile liczysz wiosen, ale chyba już po podstawówce jesteś, co znaczy że na cykl nauczania sześcioletniego, dziecięcego się nie załapiesz. Tym lepiej dla Ciebie . Bowiem to oznacza, że uczył się będziesz przez 4 lata jako młodzież. Generalnie zajęcia w takiej szkole radykalnie różnią się od tego, co niektórzy sobie wyobrażają. Są zajęcia teoretyczne, takie jak kształcenie słuchu albo audycje muzyczne (chyba w pierwszym stopniu te dwie tylko są i tak...), które mają z góry narzucone godziny. To znaczy, jest parę równoległych klas, które mają różne godziny zajęć i do których możesz się dowolnie przepisywać (o ile miejsc nie zabraknie), tak żeby godziny nie nakładały się z tymi ze zwykłej szkoły i żebyś w najlepszym wypadu miał czas wrócić do domu i zjeść obiad . Z zajęć, które mają ściśle określone godziny jest jeszcze chór lub orkiestra (do wyboru, choć w przypadku gitary wyboru nie będzie, bo to nie jest instrument orkiestrowy), które trwają okrągłą zegarową godzinę lub nawet dwie. Co do samej nauki gry na instrumencie, to chyba nie muszę wyjaśniać, że odbywa się ona indywidualnie? To znaczy, że masz w tygodniu dwie lekcje chyba po półtorej godzince, na których siedzisz sam na sam z nauczycielem i szlifujesz swoją grę. Godziny zajęć ustalasz sam z nauczycielem, tak żeby Wam obu pasowało.
Tak więc Twój przykładowy tydzień zajęć w takiej szkole muzycznej może wyglądać w ten sposób:
Poniedziałek - od 16:00 do 16:45 kształcenie słuchu. Od 17:00 do 17:45 fortepian obowiązkowy. Od 18:00 do 19:30 gitara.
Wtorek - wolne
Środa - od 17:00 do 17:45 kształcenie słuchu. Od 18:00 do 20:00 chór lub orkiestra
Czwartek - Od 18:15 do 19:00 kształcenie słuchu. 19:15 do 21:45 gitara.
Piątek - wolne
Sobota - 11:00 do 12:30 audycje muzyczne.
Niedziela - naturalnie wolne
Tak, szkoły muzyczne pracują również w soboty, o czym chyba nie wspomniałem. I siedzenie w nich czasem do 22 jest całkiem normalne. Wszystko zależy od tego, jak ułożą Ci się zajęcia teoretyczne i jak rozplanujesz sobie te indywidualne z nauczycielem. Można tak wszystko upchnąć, żeby zmieścić się w dwa, trzy dni. Ale to też wcale nie jest dobry pomysł, bo wtedy to już naprawdę przyjeżdża się w tych dniach prosto ze zwykłej szkoły, siedzi się do 22 i pożywia chińskimi zupkami. Długi czas tak miałem, da się wytrzymać, ale na dłuższą metę to bardzo wyczerpujące. Już lepiej chodzić codziennie albo prawie codziennie, ale na krótko.
Natomiast co do samej gitary w szkole muzycznej... Możliwe, że się rozczarujesz i będzie to wyglądało tak jak w przypadku, który opisała Bookish'a (fajny nick, nie trzeba się męczyć z odmianą xD). Generalnie w szkołach uczą gry klasycznej. W każdym calu, niezależnie od instrumentu. Nie grasz tego co chcesz, tylko to co musisz, co masz zadane. Jak lubisz fortepian w klimatach jazzowych to i tak musisz się przemęczyć z Bachem. Jak lubisz gitarę elektryczną, to i tak będziesz musiał wpierw dobrze śmigać na klasycznej jakieś bzdurne opracowania.
Uczniowie szkół muzycznych dzielą się na dwa rodzaje - tych, których chodzą bo to kochają i tych, którzy chodzą, bo ich rodzice zmuszają . Tak więc dobrze to przemyśl. Gitara to wręcz banalny instrument. Grać na niej możesz się nauczyć bez problemu u kogoś indywidualnie albo nawet sam jak starczy Ci cierpliwości i siły. I wtedy będziesz grał co chcesz i jak chcesz. Właściwie to by można powiedzieć "Będziesz tańczył co chcesz i jak chcesz, a nie tak jak Ci zagrają", chociaż w tym wypadku nie za bardzo to pasuje .