A ja podejrzewam, że tym razem nie będzie krótkiego opowiadania pomiędzy częściami. Bo co ono miało by opisywać.
Dziwi mnie też jedna rzecz. Skoro Felix dostał na gwiazdkę pamiętnik to czemu go nie przeczytał ?? Moze w 6 częśći coś o tym będzie ??
A ja podejrzewam, że tym razem nie będzie krótkiego opowiadania pomiędzy częściami. Bo co ono miało by opisywać.
Dziwi mnie też jedna rzecz. Skoro Felix dostał na gwiazdkę pamiętnik to czemu go nie przeczytał ?? Moze w 6 częśći coś o tym będzie ??
Ostatnio edytowane przez Wiana ; 11-01-09 o 12:33 Powód: błąd ortograficzny
Myślę, że będzie jakiś taki moment, że FNiN będą w takiej sytuacji, że nie będą wiedzieć co zrobić i Felix sobie przypomni o pamiętniku. Wtedy się okaże, że tam są potrzebne informacje i pamiętnik ich uratuje czy coś.
Kurczę, Patryx, rozumiem, że Ci się spieszy jak piszesz posty, ale nie zjadaj liter!//marchewa128
///I przecinków//Wiana
Problem jest o jedną literkę czy było tego więcej? Bo jak jedna literka to wiecie, rozumiem, że przejmujecie się funkcją, ale tak to 50% postów miałoby pomarańczowe podpisy na dole //Jasti
Jasti, a czy ty przypadkiem nie edytujesz na zielono??//marchewa128
Ostatnio edytowane przez marchewa128 ; 12-01-09 o 13:09
To bardzo prawdopodobne, choć i tak się dziwię, dlaczego jeszcze go nie przeczytali. Przecież babcia Lusia sobie tego życzyła i sama by im tę historię opowiedziała, gdyby wcześniej nie umarła(). Ja może bym się zawahała i na początku czuła się głupio czy nieswojo, ale taka była wola Babci. Po za tym myślałam, że to im pomoże rozwiązać kolejną zagadkę... ale to jeszcze może się zdarzyć
A mnie ciekawi czy Golem-Golem znajdzie partnerkę. Robocicę. Panią Golemową. Będą mieć takie małe robociki.
Nie wiem czy zaglądacie na inne strony związane z FNiN, jak ktoś nie widział tego to umieszczam artykuł z blogu Manfreda
Kontynuacja
Ech, co ja dla Was mam! Niezredagowany, nieskorekcony, niezbadany i niesamowity początek Orbitalnego Spisku 2!!! Ha! Brzmi nieźle, prawda? Te kangury, motyla noga…
Felix biegł po zielonej łące pełnej pachnących świeżością kwiatów rumianku. Sadził długie susy, jakby ziemska grawitacja niespodziewane osłabła. Ale to nie była grawitacja, Felix testował właśnie ulepszone buty na wysokich hopsasach. Zestaw dwóch sprężyn wybijał go wysoko i daleko. Siedmiometrowe buty niosły go po zielonych pagórkach. Kolorowe motyle podrywały się do lotu z kolorowych kwiatów, ptaszki zgodnie świergoliły motyw muzyczny z ostatniego Bonda, a słońce uśmiechało się ciepło i szeroko. Wietrzyk ani za chłodny, ani za ciepły, taki w sam raz, rozwiewał włosy młodego wynalazcy. Tak wygląda szczęście, aż chce się tak biec i biec bez końca. Po niebie leciał sennie klucz różowych słoni. Słoni?… Dopiero latające słonie sprawiły, że euforia Felixa nieco osłabła. Począł dostrzegać, że wokoło nie wszystko wygląda, jak powinno. Motyle były wielkości szpaków, a rumianki kiwały się w rytm dobiegającej zewsząd muzyki. No i te kangury. Skąd niebieskie kangury z reniferowymi rogami na polskiej łące? Biegł jednak dalej, choć mniej beztrosko, coraz wolniej, z coraz większym trudem. Wietrzyk przeszedł w zimny świszczący wiatr. Sprężyny zapadały się w ziemi. Teraz zamiast pomagać, przeszkadzały. Felix schylił się, by zdjąć prawy but, ale zamiast sznurówek ujrzał zamek kodowy z trzema pokrętłami ponumerowanymi na obwodzie od jednego do dziesięciu. Tysiąc kombinacji. Spróbował pokręcić jednym z pokręteł i stwierdził z przerażeniem, że to niemożliwe - pokrętła były w rzeczywistości zazębionymi ze sobą trybami.
Myślę, że będzie nawiązywać do OS 1.
A termin wydania mi odpowiada. Sprawy szkolne będą załatwione, to będzie się można oddać rozrywkom .
Now... Make me feel it! Make me feel alive agian!
elo, jakby ktoś mógł to niech wrzuci tu e-booka Orbitalnego spisku
//Nikt nie wrzuci, bo to nielegalne. Jeśli chcesz tę książkę przeczytać to idź do sklepu i ją kup.//Zeg
Ostatnio edytowane przez Zegarmistrz ; 18-02-09 o 16:26
Wszędzie o tym trąbią:
-na stronie pana Kosika
-na blogu Manfreda
że jest nowy fragment!!!
A na stronie głównej, cicho...
A poniżej daję cały fragment ze strony pana Kosika:
Mogę już oficjalnie wszystkich uspokoić. Druga część Orbitalnego Spisku ukaże się się maju. Poniżej zamieszczam fragment, a wkrótce wrzucę tu projekt okładki.
Za oknem szalała śnieżyca. Ogrodzenie skrzypiało w porywach wiatru. Dochodziła szesnasta, ale było ciemno jak w środku nocy. Kaloryfery pozostawały zimne, całe ciepło w salonie pochodziło z płomieni buzujących w kominku. Paliła się tylko jedna lampka elektryczna, a rybki w małym akwarium od tygodnia pływały brzuszkami do góry. Gilbert przestał je karmić, gdy warstwa pożywienia na powierzchni zaczęła przypominać kolorową rzęsę na martwym stawie, a wszelkie podejrzenia rybek o czarne poczucie humoru straciły rację bytu. Fakty są twarde - ryby nie żartują, ryby umierają na poważnie.
? Jedna z ostatnich śnieżyc, jakie przyjdzie nam oglądać ? stwierdził pan Kurtacz, z dymiącym cygarem w zębach wpatrując się w szarówkę. ? Za trzydzieści lat globalne ocieplenie załatwi nam tu tropiki. Kuchnia polska wzbogaci się o sałatkę z pędów bambusa.
? Na razie jest zimno ? odparła pani Kurtacz. Haftowała serwetkę w niebieskie gwiazdki śniegu. Szło jej opornie, być może za sprawą grubych, futrzanych rękawic.
? Jesteśmy wyspą samodzielności na morzu zależności ? odparł filozoficznie pan Kurtacz. ? Gazprom może nam… nie wiem, co nam może, ale jestem dumny, że potrafiłem stworzyć samowystarczalny dom z chrustu i krowiego łajna.
? Nie myślałeś o dywersyfikacji dostaw gazu? Proponowali nam przecież. Preferencyjne ceny. Chyba potraktowali nasz przypadek ambicjonalnie…
? W życiu! Przy tej temperaturze reakcja zachodzi wprawdzie wolniej, ale jednak zachodzi. ? Wskazał kciukiem za siebie, mniej więcej w kierunku, gdzie znajdowały się podziemne fermentatory. ? Jak tylko zrobi się cieplej, biochemia ruszy z kopyta.
? Jak się zrobi cieplej, nie będziemy potrzebowali ogrzewania.
? Przecież masz futro z szybujących jamników tasmańskich. Nie marzniesz.
Pani Kurtacz westchnęła. Pogładziła rękawicą futro, które miała na sobie.
? Henryku, pamiętasz, co mówiłeś piętnaście lat temu, jak prosiłeś mnie o rękę?
? ?e wszystkie reakcje przeprowadzam w temperaturze pokojowej?
? To drugie…
? Aaa… to drugie! To, że cię kocham?
? Tak, to właśnie miałam na myśli. ?e mnie kochasz i zapewnisz mi ciepły i przytulny dom po kres dni.
? Po kres dni? ?le się czujesz?
Pani Kurtacz zachichotała, machnęła ręką, ale zaraz spoważniała.
? Teraz mam na myśli ten kawałek z „ciepły”. No więc stresuję się otwartym kominkiem, a mimo futra i tak marznę. Nasz syn marznie. Pelargonie marzną.
? Pelargonie, fakt. ? Szalony chemik dmuchnął ciepłym dymem w rośliny na parapecie. ? One mogą nie dotrwać do wiosny. Gilbert dotrwa, jest stałocieplny. W końcu to ssak.
? W pewnych granicach jestem stałocieplny ? przyznał stojący obok kominka Gilbert ? ale palce już mi się prawie przestają zginać.
? Włóż na pół minuty w płomienie. ? Tata wskazał cygarem kominek.
Gilbert pokręcił głową.
? Nie chcę znów zapuszczać włosów od jeżyka. Odpal rezerwowe zbiorniki i włącz kaloryfery.
? Jakie rezerwowe zbiorniki? ? Tata podejrzliwie uniósł brwi.
? Przecież masz metan sprzed lat. Widziałem skorodowane rury prowadzące pod jabłonie. Ze trzydzieści lat trzymasz tam ukryte zapasy. Oby zbiorniki nie przerdzewiały.
? Gierkowy metan mam odpalić? ? zapytał z niedowierzaniem tata.
? Tato, daj spokój. Na wiosnę kupimy od Ruskich albo od Francuzów uran i postawimy reaktor w ogrodzie.
? Zamaskuje się pelargonią ? przytaknęła mama. ? To lepsze niż biogaz.
? Moja krew, moja krew! ? Pan Kurtacz podszedł do syna i radośnie poklepał go po ramieniu. ? O, kurde! Dziurę ci wypaliłem w swetrze. ? Przełożył cygaro do drugiej ręki i zaczął strząsać żarzący się popiół z ramienia syna. ? Sorry. Się zaceruje. Mama zaceruje.
Dalszą rozmowę przerwało pukanie do drzwi.
? To pewnie Agencja Energetyki Jądrowej ? szepnęła pani Kurtacz. ? Szybcy są. Pelargonia nie wystarczy.
Tata przyłożył palec do ust, by milczeli, wziął pogrzebacz i podszedł do drzwi. Zerknął w wizjer, ale na zewnątrz było ciemno, bo nie wystarczało napięcia do zapalenia kolejnej lampki. Nabrał więc powietrza i zamaszystym ruchem otworzył drzwi. To, co zobaczył przed progiem, było bardzo odległe od jego wyobrażeń o niespodziewanych gościach.
? Niech mnie licho! ? wykrzyknął. ? Homo sapiens to ty nie jesteś.
? Nie da się ukryć ? przyznał Golem Golem.
Aktualnie 2 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 2 gości)