<
+ Odpowiedz w tym wątku
Strona 1 z 2 1 2 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 10 z 11

Wątek: Martyna

  1. #1
    Zainspirowany FNiN Awatar Exist
    Dołączył
    Nov 2007
    Posty
    50

    Domyślnie Martyna

    Oj, stare to jak świat... Ale ostatnio nie piszę nic ponad to co muszę. Ostatnio mogę się pochwalić 2 miejscem w konkursie literackim. Jeśli się spodoba to powrzucam może coś jeszcze. Gdzieś na dysku mam "Ciemność", "Noc" i parę innych
    Miłego czytania

    _________________________

    Wszędzie czerń, pustka, przygnębienie. Gdzieniegdzie kwiaty, wieńce, świeczki. Nikt nie przewidział, że to się tak skończy, że będzie koniec. Ona nie mogła się z tym pogodzić. Chciała krzyczeć z całych sił „NIE!”. Chciała się roześmiać, zrobić cokolwiek, by przerwać tą ciszę, to uduchowienie. Tylko ona znała prawdę i było jej z tym źle. Zamknęła się w sobie. Zwłaszcza, że wiedziała, iż jest winna.
    Ludzie drgnęli i powstali. Rozpoczęła się uroczystość.


    - Martyna, nie rób tego! ? Julka po raz piąty przekonywała Martynę, że ten koleś może być niebezpieczny. ? A jak cię zgwałci? Porwie? Zamknie gdzieś? Zagłodzi? Zabije? Boże!
    - Jula, słońce, daj spokój. Dlatego właśnie chcę iść tam z tobą, żebyś w razie czego wiedziała co i jak. Przecież m@rcy$ nie może być 50 letnim dziadkiem, bo takich na czatach się nie spotyka. On jest na pewno normalnym nastolatkiem, zrozum! ?Martyna wstała z pufy amerykanki i podeszła do okna. Rozejrzała się dookoła, jakby spodziewała się zobaczyć tam odpowiedź na nurtujące ją pytanie. Iść? Czy nie?
    - Zastanów się, kobieto. ? Julia także wstała i objęła przyjaciółkę. ? Masz chłopaka a umawiasz się na randkę z drugim? Co ty sobie myślisz? ? pogroziła dziewczynie palcem i, wiedząc, że będzie chciała jej przerwać, szybko dodała. ? Pożałujesz tego. Piotrek cię zostawi i co?
    - Po pierwsze, Piotrek się nie dowie. Po drugie, to będzie tylko miłe spotkanie w kawiarni. Po trzecie, muszę iść się przygotować. A ty czekaj na mnie w kawiarence „Słodycz”. Ok? ? Martyna wpatrywała się w ekran komórki, wstała i poszła ku wyjściu. ? Pa!
    „Co ten głupek robi. I czemu tak szybko poszła?” Julka westchnęła.

    Modlitwy, kazanie, pieśni. Amen. Niech tak się stanie. I niestety się stało.

    - Halo? Halo?! Piotrek, musisz mi pomóc. Przyjdź na 17 do „Słodyczy”, to ważne bądź, nie zapomnij! Dziś!
    - Co? Nie słyszę! Powtórz! Siedemnasta tak? A co się stało? Hej!?
    Biiii… Bi… Biiii….

    Komunia. Jak dawno nie przyjmowała Jezusa do swego serca. Dla Martyny to zrobi. Nie może spojrzeć rodzicom przyjaciółki w oczy. Choć nie wiedzą, co się stało, pewnie coś czują. Zaczęła dusić w sobie łzy. Jeszcze chwila, minuty… Zacisnęła spocone dłonie na wiązance lilii.

    Martyna już tam siedziała. Zajęła stolik przed oknem, ten dwuosobowy, dla zakochanych. Miała być pół godziny wcześniej i była. A Marcela nie. Juli także, ale nie, idzie… A kto z nią?
    Julka widząc, że zbliża się do kawiarni chwyciła chłopaka za rękę.
    - Co ty? Julka?
    - Ciii…. ? przyłożyła mu swój palec do ust. ? Nic nie mów.
    Chłopak szarpnął rękę dwa razy, ale wysiłek poszedł na nic. Julka miała zbyt silny uścisk. Stanęli przed drzwiami, Jula kątem oka zauważyła, że Martyna powoli wstaje. Przedstawienie czas zacząć. Stanęła na wprost Piotrka i powiedziała mu prosto w oczy:
    - Kocham Cię.
    Piotrek stanął jak wryty. Mówi mu to najlepsza przyjaciółka jego dziewczyny… Popatrzył na nią. Boże, jaka ona jest ładna… Jakie ma piękne oczy, zgrabny nosek, pełne usta. Nachylił się ku niej, a Julka tylko na to czekała. Przywarła całym ciałem do warg Piotra i zaczęła go namiętnie całować. Oparli się o mur. Jego dłonie przebiegały szybko po jej policzku, włosach, karku. Odwzajemnił pocałunek. Zaczął ją obejmować mocniej i ciaśniej. Było mu cudownie, zresztą tak jak Julii.
    Trzasnęły drzwi od kawiarni. Ze środka wypadła młoda, wściekła nastolatka. Oczy miała pełne łez.
    - Ty gnoju! ? wrzasnęła w stronę Piotrka, który natychmiast odskoczył od Julki.
    A potem był huk, krzyk i ciemność.

    Najpierw rodzina, potem znajomi. Podeszła do dołu w ziemi powoli, w zadumie. Ktoś stanął obok niej. Piotrek. Wrzucili lilie. Ona białe, on różowe. Symbol czystości, niewinności. Oni tacy nie byli. Pożegnali się na zawsze z Martyną.

    - Martyna! Obudź się! Kochanie! ? Piotrek pochylał się nad zakrwawionym, bezwładnym ciałem.
    - Przepraszam, przepraszam! Ja…. ? Julia wybuchła płaczem.

    Odeszli od grobu razem. Ale wiedzieli, że już za późno. Dla nich. I na przeprosiny, tam pod kawiarnią też było za późno…

    ______________________


  2. #2
    Zagorzały Fan FNiN Awatar Luk
    Dołączył
    Oct 2007
    Płeć
    Posty
    1,752

    Domyślnie Odp: Martyna

    Hmmm... Toż to dopiero fantastyczne opowiadanie . Nie jest złe, ale... jakoś nie przypada mi do gustu. Za wczesny koniec. Nie zdążyłem nawet poznać bohaterów. Można by to zdecydowanie rozwinąć, a zabijanie głównej bohaterki tak szybko jest jakieś dziwne... No, ale może tylko ja tak uważam. W każdym razie mnie się nie podoba, ale z chęcią przeczytam te dwa inne opowiadania .
    Każdą sprawę można rozwiązać w trojaki sposób: dobrze, źle i po mojemu.
    Fear leads to anger; anger leads to hate; hate leads to suffering. - Yoda


    "Cudzej pizzy się nie zeżera!"
    ~Buka

  3. #3
    Zainspirowany FNiN Awatar Exist
    Dołączył
    Nov 2007
    Posty
    50

    Domyślnie Odp: Martyna

    Ja niestety mam słomiany zapał i muszę brać się tzn "krótkie i treściwe" bo inaczej nic z tego nie wyjdzie. A i cóż, uwielbiam motyw śmierci. Na konkursie także uśmierciłam 2 bohaterów, ostatnie wypracowanie - śmierć głównej bohaterki.

    ***
    [fragment]
    Ciemna noc, jedynie blask rzucany punktowo na ulicę przez latarnie. Nawet księżyc nie świeci. W taką noc zapewne nikt nie chciałby wychodzić z domu, czuło się tą tajemniczość, magię, ale zarazem straszność tego, co na dworze. W dodatku prognozowano silny wiatr, który już od popołudnia stopniowo przybierał na sile.
    Mała wioska w Małopolsce. Kilka domków, dwie chaty kryte jeszcze strzechą, bliżej głównej ulicy nawet cztery wille bogatszych mieszkańców na co dzień miast. Kapliczka, szkółka, sklepik. W jednej z tych chatek, ukrytej w polach, do której prowadziła dróżka, zimą doszczętnie zasypana, wiosną i jesienią błotnista, zaś latem potwornie spieczona, rozgrywała się tragiczna scena. Starsza kobieta krzyczała co sił w płucach: „Pomocy!”, a dziecko, maleńka istotka trzymana przez nią na rękach i przyciśnięta do piersi zachłystywała się płaczem. W przerwach, między rozdzierającym wyciem, dziecko zanosiło się kaszlem tak strasznym, że zdawało się, iż już nie złapie oddechu. „Wytrzymaj maleńka!” zdawały się mówić duże, pełne łez i przerażenia oczy kobiety. Nie miała pojęcia, co robić, dziecko niewątpliwie było w krytycznym stanie. Była pewna, że wybawienie nie przyjdzie, że maleństwo umrze na jej rękach. Upadła na kolana i powtarzała jak mantrę: „Boże! Uratuj mą córkę! Boże!”.
    -Tomek, wyskocz synu do Jóźwiakowej, obiecałam jej pieluszki dla tego maleństwa. A wiesz, jutro będzie już późno, pakujemy się i wyjeżdżamy. Weź komórkę, w razie czego dzwoń… O ile w tych polach zasięg będzie.
    Trzasnęły drzwi, chłopak wyszedł, pomstując na swą uległość wobec matki. Zawsze taki był, co matka powiedziała, to robił. Ojcu umiał się postawić, ale kto nie umie się postawić inwalidzie na wózku? Wiedział, był pewien, że ojciec mu gówno zrobi. Dla ojca właśnie matka kupiła domeczek, marzenie życia, jak to określała w tej wsi. Nienawidził tu przyjeżdżać. Turystyczny telewizorek na baterie, radio. To była jego rozrywka. Nie było kablówki, Internetu, ba, nawet komputera. Boże, w tym domu nawet prąd, jedną fazą, był tylko na parterze! No i matka, która zaprzyjaźniła się z tą starą Jóźwiaczką, „młodą mamusią”. Latał jak chłopiec na posyłki, zanosił ziemniaki matce, kaftaniki Jóźwiakowej, jabłuszka matce, pieluszki dla córki Jóźwiakowej. I znów pieluszki, ciekawe, z czym będzie wracał? Z burakami? To było dla niego za dużo. Zamiast skręcić w polną dróżkę, poszedł prosto. Szedł już pięć minut, nie zwracając uwagi na nic, kiedy uświadomił sobie, że ta główna droga zaprowadzi go co najwyżej do autostrady, a wcześniej, do kapliczki. Był niewierzący, do kościoła, gdy był w mieście, nie chodził. Tu na wsi, matka zmuszała go do co niedzielnej katorgi. „Bo co ludzie powiedzą?!” Nie interesowało go, co powie o nim jakaś 80letnia staruszka. Ale musiał iść i już. Zawrócił z drogi, znów szedł prosto, skręcił w lewo, w tą właściwą dróżkę. Dął zimny wiatr, z nieba zaczynał prószyć śnieg. Przyspieszył kroku.
    Twarz dziecka była sina od płaczu, oczy spuchnięte. Coś stuknęło, nagły podmuch wiatru zgasił świeczki, które oświetlały izbę.
    - Halo! Jest tu kto?! Halo! ? Tomek nie miał wątpliwości, że ktoś był. Świeciło się światło, a raczej świeczki, dopóki on sam ich nie zgasił, słyszał też przecież czyjś płacz. ? Pani Jóźwiakowa! To ja, Tomek!
    -Tomek? Tomeczek? Dziecko, ratuj mą Maję! Jej coś jest, ona się tak… dusi! ? wrzasnęła kobieta i wybiegła z pokoju, wciskając ledwie żywe już dziecko w ręce Tomka. Ten najszybciej jak potrafił wyjął komórkę, wykręcił 112, podał adres, i w skrócie opisał sytuację. Pogotowie miało lada moment przyjechać. Otulił cieplej dziewczynkę, ułożył na poduszkach. Zapalił kilka świeczek, rozejrzał się po ciasnym pokoiku. Niewiele tu było sprzętów, stół, dwa krzesła, piec kaflowy, kołowrotek, krzyż. Na przeciwległej ścianie- łóżko, na którym leżała ta tak potwornie płacząca Maja i obok stara, drewniana kołyska. Sam, przez 15 lat wychowywany w luksusach, zabawkach, nowoczesnych sprzętach widział, że tu jest biednie. Usłyszał wycie syren, nie widział nigdzie kurteczki czy czegokolwiek dla małej, niewiele myśląc zdjął więc swoją bluzę i opatulił szczelnie dziecko. Chwycił swą kurtkę, krzyknął jeszcze „Jóźwiakowa!” i wybiegł z dzieckiem na ramieniu z domu. Karetka podjeżdżała pod dom, ostrożnie i powoli.
    -Daj, szybko dziecko i wskakuj! Co jej jest? ? zapytała młoda sanitariuszka. ? Ma gorączkę?
    -Yyy… Nie wiem.. Kaszle, tak, strasznie kaszle. I płacze. ? Tomek był zdezorientowany. Jechał w karetce, obok maleńkiego dziecka i lekarki. Co on tu robił?
    -Pan to pewnie tata, tak? Oj, jaki pan młody… - sanitariuszka uśmiechnęła się, widząc zdziwioną minę Tomka. ? A dziewczynka ma prawdopodobnie zapalnie płuc, niestety, poważne. Jak ma na imię, nazwisko?
    -Ja?? A tak, tak, oczywiście… Maja. Majunia Jóźwiak. Ma eee… 2 latka. ? To były ostatnie słowa Tomka w karetce. Zamyślił się, a po chwili zaczął bezwiednie „Zdrowaś Maryjo”.
    ***
    Proszę

  4. #4
    Zagorzały Fan FNiN Awatar Mazda
    Dołączył
    Jun 2008
    Wiek
    29
    Posty
    1,515

    Domyślnie Odp: Martyna

    Jeju! Dziewczyno, ty jesteś przyszością narodu! Mega!! Bardzo mi się podobało ... te pierwsze ... dziwne ... pomyśleć musiałam trochę ... miało w sobie coś takiego ... ale świetne. A te następne ... normlanie, Exist, pisz dalej, Pisz!
    <brak podpisu z przyczyn ekonomicznych, społecznych, politycznych i religijnych>

  5. #5
    Fan FNiN Awatar Dominisia
    Dołączył
    Jul 2008
    Wiek
    29
    Posty
    860

    Domyślnie Odp: Martyna

    Zgadzam się! Super! Wymyślić i ująć to w słowa... Świetne!

    I co z tym konkursem? Zajęłaś coś?

  6. #6
    Fan FNiN Awatar acrobot
    Dołączył
    Mar 2008
    Płeć
    Posty
    969

    Domyślnie Odp: Martyna

    Fajne, daj więcej!
    Quidquid latine dictum sit, altum videtur.

  7. #7
    Zainspirowany FNiN Awatar Exist
    Dołączył
    Nov 2007
    Posty
    50

    Domyślnie Odp: Martyna

    Cytat Zamieszczone przez Dominisia Zobacz posta
    Zgadzam się! Super! Wymyślić i ująć to w słowa... Świetne!

    I co z tym konkursem? Zajęłaś coś?
    2 miejsce - napisałam na początku.
    Niestety, pracy nie mam, ponieważ została gdzieś tam.

    Dzięki Wam bardzo, nie spodziewałam się

  8. #8
    Zafascynowany FNiN
    Dołączył
    Sep 2008
    Wiek
    27
    Posty
    350

    Domyślnie Odp: Martyna

    Pierwsze - za krótkie, o wieele. Drugie takie dziwne.
    Ale ogólnie bardzo fajnie, ani nie przesłodzone, ani nic...
    - Co?! - krzyknął Ron, odkładając z hukiem łyżeczkę i patrząc ze złością na matkę. - A niby dlaczego miałbym robić porządki w moim pokoju? Harry i ja świetnie się tam czujemy!
    - Muszę ci przypomnieć, młody człowieku, że za parę dni odbędzie się wesele twojego brata i...
    - I mają się pobierać w mojej sypialni?
    Harry Potter i Insygnia Śmierci, J.K.Rowling

  9. #9
    Zagorzały Fan FNiN Awatar Mazda
    Dołączył
    Jun 2008
    Wiek
    29
    Posty
    1,515

    Domyślnie Odp: Martyna

    Exist napisała, ze specjalizuje się w utworach krótkich, więc musimy to zaakceptować. Ale na serio, to jest świetne.
    <brak podpisu z przyczyn ekonomicznych, społecznych, politycznych i religijnych>

  10. #10
    Zafascynowany FNiN
    Dołączył
    Sep 2008
    Wiek
    27
    Posty
    350

    Domyślnie Odp: Martyna

    Nie o to mi chodzi Tylko, że jest wrażenie, jakby były niedopowiedzenia, ściskania Ale ogólnie w pierwszym fajny pomysł.
    - Co?! - krzyknął Ron, odkładając z hukiem łyżeczkę i patrząc ze złością na matkę. - A niby dlaczego miałbym robić porządki w moim pokoju? Harry i ja świetnie się tam czujemy!
    - Muszę ci przypomnieć, młody człowieku, że za parę dni odbędzie się wesele twojego brata i...
    - I mają się pobierać w mojej sypialni?
    Harry Potter i Insygnia Śmierci, J.K.Rowling

+ Odpowiedz w tym wątku
Strona 1 z 2 1 2 OstatniOstatni

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

     

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
Odwiedź nas na Google+!
wspiera nas:
©FNiN.eu 2006-2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Developed by: Hern.as

Strona korzysta z plików cookies. Jeśli nie chcesz,
by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku
zmień ustawienia swojej przeglądarki.
Rekomendacje: Quizado.com - Symulator Familiady, zorganizuj swoją własną Familiadę