Specjalnie dla was, świeżo po korekcie:
Ottus 2
Ottus gwałtownie wyrwał się ze snu. Śnił mu się koszmar. Obraz osuwającego się na ziemię Olafa nadal stał mu przed oczami. Gdy już całkowicie się przebudził zauważył, że znajduje się w tym samym pokoju o drewnianych ścianach, w którym leżał nieprzytomny kilka dni temu. Usiadł na łóżku i zaczął rozmyślać nad wydarzeniami z niedawna. Doszedł do wniosku, że nie należy ufać Adamowi. Wstał , ubrał się, wsadził miecz do pochwy i przypiął do paska. Druid widocznie nie pomyślał lub nadal ufał nastolatkowi zostawiając mu miecz. Nagle Ottus usłyszał z dołu odgłosy walki i krzyki. Wyjął z pochwy miecz i zbiegł szybko na dół. Nikogo na dole nie było, widocznie walka przeniosła się na zewnątrz. Doskoczył do drzwi i otworzył je. Na podwórku też nikogo nie było. Na ziemi leżało tylko trochę krwi. Adam musiał zostać porwany lub sam uciekł. „Może nawet zginął. „ - pomyślał Ottus, ale chwilę potem sam się poprawił, bo przecież po co mieliby zabrać ciało Adama. Pobiegł do kuchni, aby przygotować prowiant na podróż. Miał zamiar wyruszyć jeszcze przed zmierzchem. W mieście nastolatek chciał zarobić trochę złota i kupić wierzchowca na dalszą drogę. Mógł w tym czasie dowiedzieć się kilku ciekawych rzeczy na temat Adama. Choć miał dużo czasu do wieczoru, wyruszył zaraz po południu. Po niecałych dwóch godzinach drogi Ottus stanął przed bramą do miasta. Przypomniały mu się te wszystkie straszne wydarzenia sprzed kilku dni. Wciąż nie mógł uwierzyć, że zabił człowieka. Wiedział, że prawdziwi wojownicy robią to na co dzień, lecz on nie mógł się nadal pozbierać. Wzdrygnął się i próbował wyrzucić z głowy tą okropną myśl. Wszedł do miasta i od razu znieruchomiał. Przed nim zebrała się grupka osób wokół czyjegoś ciała. Ottus nie miał wątpliwości, z całą pewnością był to Adam. Gdy się opamiętał od razu ruszył w kierunku zgromadzenia i zaczął się przepychać do środka. Naprzeciw niego przepychała się do środka młoda dziewczyna. Na oko Ottusa miała jakieś szesnaście lat. Wydawało mu się, że dziewczyna miała zaczerwienione oczy i łzy na policzkach. Widocznie Adam musiał kimś dla niej być. Przepchnęła się do środka, chwilę później i on się tam znalazł. Wymienili się spojrzeniami i od razu klęknęli przy ciele. Teraz Ottus nie miał wątpliwości, że płakała. Wstał i odwrócił się, a dziewczyna zaczęła spazmatycznie szlochać. W oczach stanęły mu łzy, nie wiedział dlaczego, ale chciał przed dziewczyną zagrać twardziela, prawdziwego rycerza. Zaczął się przedzierać przez tłum, zastanawiając się kim mógł być Adam dla tej nastolatki. Gdy już wyszedł ze zbiorowiska poczuł na ramieniu klepnięcie delikatnej reki. Nie miał wątpliwości, że właścicielem rączki była młoda kobieta, powiązana z Adamem. Dziewczyna musiała chwilę poczekać by Ottus się odwrócił. On specjalnie zwlekał z odwróceniem się do niej, musiał się trochę pozbierać, by nie rozkleić się w trakcie rozmowy. Ponagliło go ponowne klepnięcie , tym razem trochę mocniejsze. Odwrócił się i utkwił w nią pewny wzrok. Ta tak nagłym zainteresowaniem chłopaka speszyła się trochę, lecz zaraz poczęła mówić:
- Zauważyłam, że znałeś Adama, to ty nazywasz się Ottus? ? zapytała.
On tylko pokiwał głową czekając na dalszy przebieg rozmowy. To też ją lekko zmieszało i zaczęła mówić trochę niepewnym głosem:
- No bo ja... nazywam się... Kathrin... - wydukała ? Pewnie zastanawiasz się skąd znam Adama? - zapytała z większą pewnością.
Ottus znowu pokiwał tylko głową, lecz tym razem Kathrin się nie zmieszała, zapytała się tylko:
- Robi się już późno, a chcę opowiedzieć ci dość długą historię, pójdziesz ze mną do baru?
Odwróciła się i udała do pobliskich drzwi, Ottus jakby do niej przywiązany poszedł za Kathrin.
Gdy znaleźli się w barze usiedli w ciemnym rogu, a dziewczyna zaczęła powoli, ale pewnym głosem opowiadać:
- Kiedyś, jakieś piętnaście lat temu, kiedy to świat nie był jeszcze tak podzielony, urodziła się pewna dziewczynka, miała ona wspaniałych rodziców, którzy otaczali siebie nawzajem miłością. ?ycie wiodło się szczęśliwe, a gdy dziewczynka skończyła pięć lat zaczęła spędzać całe dni w małej biblioteczce na poddaszu. Z każdą godziną stawała się coraz mądrzejsza, aż do czasu, gdy musiała się rozstać z ojcem. Ten musiał wstąpić do tajnej organizacji, a wymagało to częściowego porzucenia rodziny. Mógł się z nami spotykać tylko w ostatni dzień tygodnia ze względu na ich bezpieczeństwo. - wtem pociekła jej łza po policzku, lecz nie przerwała opowiadać - Od tego czasu wiedli nie spokojne życie, co chwilę musieli zmieniać miejsce zamieszkania. Do czasu gdy do ich domu wdarli się złoczyńcy, którzy... - nagle przerwała, ponieważ ktoś z hukiem otworzył drzwi i wszedł do środka...
******
Dziękuje!