http://www.literatura.gildia.pl/twor...zialnych_ludzi
Tu masz linka do recenzji GNL. Reszta jest w linkach na dole strony(tej jtórą podałem)
http://www.literatura.gildia.pl/twor...zialnych_ludzi
Tu masz linka do recenzji GNL. Reszta jest w linkach na dole strony(tej jtórą podałem)
Wiem, wiem, ale i tak będę musiała napisać własną reckę, bo głupio mi jako fance FNiN nie napiać recenzji jednej z najlepszych książek, kiedy prowadzę bloga z recenzjami
"Bar Najlepsze Żeberka Hargi w pobliżu portu prawdopodobnie nie zalicza się do najlepszych lokali miasta. Obsługuje klientów, którzy preferują ilość nad jakość i rozbijają stoły, jeśli jej nie dostaną. Nie szukają potraw wyszukanych czy egzotycznych, ale wolą dania konwencjonalne, jak embriony ptaków nielotów, mielone organy w powłoce jelit, plastry ciała świń czy bulwy bylin przypalane w zwierzęcym tłuszczu; w ich gwarze określa się je jako jajka, kiełbasę, bekon i frytki."
Z biblioteką to dobry pomysł. Ja musiałam po każdą część jechać 30 kilometrów. Niby mało, ale trudno znaleźć termin choćby, żeby pojechać. Za to następną część mama mi zamówiła w księgarni, nie będę musiała jechać (o ile dostaną). Wogóle, to ja tak przypadkiem się natknęłam na FNiN. Na koloni zaczęłam czytać drugą część, bo mi koleżanka pożyczyła, a potem pół roku czekałam, żeby całą przeczytać...
Ja 30 kilometrów do szkoły jadę, chociaż mieszkam Katowicach... to nie tak dużo, uwierz mi.
A ja "wypromowałam" książkę jeszcze jednej koleżance
30 km to bardzo mała, a wiem co mówię, bo dużo jeżdżę samochodem. Ja na szczęście do empiku mam 15 minut drogi, ale 5 FNIN zamawiam przez internet.
Historie nigdy nie mają końca, chociaż książki nam to sugerują. One nie kończą się na ostatniej stronie ani nie zaczynają na pierwszej.
Ale ja mam chorobę lokomocyjną. A ten lek, co sobie na to biorę ma w skutkach ubocznych nadmierną senność. Poza tym dla mnie to narazie dużo, bo nie lubię jeździć.
Ja też mam chorobę lokomocyjną, ale słabą. Zależy jak kto lubi jeździć samochodem.
PS. Bierzesz Aviomarin? Ja mam Lokomotiv.
Historie nigdy nie mają końca, chociaż książki nam to sugerują. One nie kończą się na ostatniej stronie ani nie zaczynają na pierwszej.
To miło, że to temat o propozycji, aby dać po FNiNie do bibliotek >.< Nie sądzicie, że to totalnie bez związku z chorobą lokomocyjną?
"Bar Najlepsze Żeberka Hargi w pobliżu portu prawdopodobnie nie zalicza się do najlepszych lokali miasta. Obsługuje klientów, którzy preferują ilość nad jakość i rozbijają stoły, jeśli jej nie dostaną. Nie szukają potraw wyszukanych czy egzotycznych, ale wolą dania konwencjonalne, jak embriony ptaków nielotów, mielone organy w powłoce jelit, plastry ciała świń czy bulwy bylin przypalane w zwierzęcym tłuszczu; w ich gwarze określa się je jako jajka, kiełbasę, bekon i frytki."
Nie ma.
A teraz na temat. Mi śniło się ostatnio o tym, że w mojej szkolnej bibliotece było FNiN, ale w realu to go nie ma. W związku z tym zamierzam zapisać się do miejskiej biblioteki. W moim gimnazjum nawet jakby FNiN było w bibliotece to wszystko na nic, bo tam po prostu jest pustka. I ubolewam nad tym, ale nic chyba nie mogę zrobić.
Historie nigdy nie mają końca, chociaż książki nam to sugerują. One nie kończą się na ostatniej stronie ani nie zaczynają na pierwszej.
Ja mojego TMK bym w życiu nie oddała, bo jest z autografem, ale jak będę miała trochę kasy to może kupię GNL i dam do szkolnej biblioteki... albo PN, troche starsi są a ja chodzę do liceum...
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)