- Nie ma czasu na głosowania - zauważył Felix. - Musimy to wyłączyć.
- Wyłączyć?! - szczerze zdziwił się Bogusz. Spojrzał pod nogi. W pyle pokrywającym podłogę butem narysował okrąg i pokrył go wzorami. Odczekał chwilę, dmuchnął, wzbijając chmurę pyłu. W miejscu narysowanego okręgu była teraz okrągła klapa przypominająca studzienkę kanalizacyjną. Chwycił klamrę i odsunął klapę na bok. Do sali wtargnął łoskot pracującej maszynerii i wilgotne, gorące powietrze z obłoczkami pary. Z otworu biło słabe światło. Wszyscy nachylili się nad otworem. W dole pracowała maszyna parowa skrzyżowana z silnikiem diesla i paroma innymi rzeczami. Niżej wsparte ma kratownicach obracały się tryby i koła zamachowe, przesuwały popychacze. Para z sykiem uchodziła z zaworów bezpieczeństwa na kotłach, pod którymi buzowały płomienie. Nie widać było żadnych ścian ani podłóg. Wszystko w dole było wielką maszyną, aż po kres widoczności.
- Sądzisz, że taka maszyna ma zwykły wyłącznik? - zapytał Bogusz. - Jak telewizor? Nie. Ta sprawa wymaga dyskusji. Debatujemy nad tym już od dwóch tygodni.
- A co udało się wam zrobić? - zapytał Felix.
- Na razie... - Bogusz zastanawiał się nad odpowiednim określeniem. - Na razie przygotowujemy się do podjęcia prawdziwych przygotowań do działań przygotowawczych. Mamy tu ciągle problemy, które wszystko opóźniają. - Zasunął klapę i wskazał wysoką drabinę, na której szczycie drobna dziewczyna próbowała sięgnąć do najwyższej półki. Brakowało jej dobre pół metra. - Nowa archiwistka jest za niska. Nie sięga do najwyższej półki. Nie mamy więc dostępu do dokumentów.
- Przedłużcie drabinę.
- Głupia sprawa. - Bogusz podrapał się w głowę. - Przedłużenie drabiny wymaga głosowania, a dokumenty potrzebne do tego głosowania są właśnie na najwyższej półce.
- Nie możecie przedłużyć drabiny bez głosowania? - zdziwił się Felix. - Albo może ktoś wyższy jej pomoże?
- Trzeba by o tym podyskutować. Mamy kilku archiwistów, ale każdy ma ściśle określony zakres półek do obsługi. Tak... Ktoś mógłby jej pomóc... - Spojrzał jeszcze raz w górę. - Nie mogę patrzeć, jak się tak męczy. Wpisze to do planu obrad na przyszły tydzień.