- Ot, i dlatego tak się prosiłam o żelki... - mruknęła w jej kierunku blondynka, uśmiechając się słabo, aż blizna na policzku naciągnęła jej skórę - Ale spoko. Jesteśmy w lesie, jak nic rośnie tu coś jadalnego... A że w pseudokuchniach w domkach mają garnki i blaszane miski, to jakoś nasze małe, tęczowe plemię wykarmię.