- No niestety masz rację - westchnął - ale jeszcze na zbiórkę nie wołali. Plus teraz mogę zamieszać herbatę nie używając rąk, by ich odgonić, czy coś - zaśmiał się bawiąc się rękawem flanelowej koszuli zawiązanej na biodrach dziewczyny.
- No niestety masz rację - westchnął - ale jeszcze na zbiórkę nie wołali. Plus teraz mogę zamieszać herbatę nie używając rąk, by ich odgonić, czy coś - zaśmiał się bawiąc się rękawem flanelowej koszuli zawiązanej na biodrach dziewczyny.
No to co, kolejne konto? Może do trzech razy sztuka?
- Co jak wiadomo jest zdolnością o nieocenionej wręcz wartości bojowej. - Odpowiedziała ze śmiechem. - Ale masz rację, trzeba korzystać z rzadkiej chwili wolności.
To powiedziawszy wplotła dłoń w jego włosy i zatopiła się w kolejnym pocałunku. Jednocześnie jest tak, jak z Izą i zupełnie, kompletnie inaczej. Przemknęło jej przez myśl, ale szybko odpędziła od siebie wspomnienie dziewczyny. Liczy się Andrzej i to co tu i teraz.
Ostatnio edytowane przez mimbla.tres ; 11-05-21 o 11:02
Na poprzednim koncie przebiłam Kage w postach w opku, więc będę się teraz tym flexować.
Kolejny pocałunek był nie mniej przyjemny, jej dłoń delikatnie targająca jego włosy, jakby cała reszta obozu nie istniała. Objął ją ramionami, wsuwając rękę obok ściany, przytulał ją głaszcząc jej boki palcami i rysując małe kręgi i ósemki.
No to co, kolejne konto? Może do trzech razy sztuka?
- Ale... Dlaczego? Co cię tu trzyma?
Plan.
Nie chcę.
Ona miesza ci w głowie...
To mój wybór. Zmiana planów, mam inny cel.
Co...? Nie możesz...
- Co cię to tak interesuje? Sama mówiłaś, że umiesz poradzić sobie w pojedynkę. - zapytała już mniej oschle, aczkolwiek nadal zachowała pewną powściągliwość w słowach.
Ostatnio edytowane przez seledine ; 11-05-21 o 09:34
Ja po prostu chcę pizzę...
Niezraniona ręka Juliena przejechała po jego twarzy, całkiem czerwonej i rozpalonej.
Mam tyle emocji...
Twój sen będzie prawdziwie mocny w nocy, jesteś tak słodko wszystkim wymęczony.~
Nie wiem co teraz czuć, doprawdy. Energia, to na pewno... Ale teraz nie wiem już jak ją ukierunkować. Chcę tak bardzo być sam na sam z Franem, chcę ochłodzić się pod prysznicem, chcę przeprosić na kolanach innych... Mnóstwo tego.+
Uspokoisz się wkrótce, Julien. Będzie wszystko w porządku. Daj również swemu ciału wytchnąć, od samego rana jest na pełnych obrotach.~
Nie ja go wymęczylem.
To nadal byłeś ty.~
Nieprawda.
Pamiętasz wszystko. Czułeś to samo. Inaczej to interpretowałeś.~
To czemu inaczej się zachowywałem?
Bo czułeś, że należy inaczej się zachować. To normalne.~
Nie jest. Reszta ludzi... Względnie jest stała. Czemu zatem ja nie?
Afirmowałeś swe dwie siły, Julien. Doskonałość i Miłość... Po prostu jesteś w nich silniejszy.~
Dalej nie rozumiem...
Wkrótce ci się to uda, słodki. Pamiętaj jednak - nieważne jaki będziesz, już zawsze będziesz sobą. Zachowaj to.~
Chłopak westchnął głęboko i uśmiechnął się z drobnym zażenowaniem, gdy Fran wyszedł drugi raz z domku.
Tyle zmian, tyle nowych rzeczy, a ja w środku tego chaosu. Oby nie sam...
- Chodźmy - chłopak odwzajemnił uśmiech i ruszył w kierunku łazienek. - Coś mi mówi, że będziesz w tym dobrze wyglądał.
Chłopak podreptał za Hiszpanem, przyglądając się jego pełnym energii ruchom.
Doskonałość i Miłość... Tyle namieszały. Muszę coś zrobić, jak najszybciej. Nie mogę w nieskończoność nie rozmawiać o tym, tak jak wcześniej. Czemu tak bardzo uciekałem od odpowiedzi?+
Bałeś się swych skaz?~
- Dziękuję, ale... Fran... Jesteś na mnie zły? - Szepnął Julien.
Aleks siedział przy stole przed kuchnią i patrzył, jak powoli coraz więcej obozowiczów kończy śniadanie i wraca do swoich zajęć.
Co on tutaj robił? Wszystkie jego akcje działały przeciwko jego planom na ten obóz. Miał się nie wyróżniać. Miał udawać, że działają na niego terapie. Co się stało? Czym naprawdę jest jego zwycięstwo?
Wstał bez słowa i ruszył w stronę plaży. Miejsce obu jego porażek. Pewnie tam, na pomoście dalej schnie jego krew. Westchnął. Usiadł na piasku i zaczął tępo wpatrywać się w deski pomostu.
- No umiem, ale to nie znaczy, że koniecznie chcę egzystować w pojedynkę do końca życia. Inaczej chyba nie wylądowałabym na tym chorym obozie, nie?
Aktualnie 6 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 6 gości)