Tessa zaśmiała się lekko, wyobrażając sobie wspomnianą przez blondynkę scenę.
- Raczej bym cię nie zabiła... - stwierdziła po chwili, spoglądając na koleżankę nieco nieobecnym wzrokiem.
Tessa zaśmiała się lekko, wyobrażając sobie wspomnianą przez blondynkę scenę.
- Raczej bym cię nie zabiła... - stwierdziła po chwili, spoglądając na koleżankę nieco nieobecnym wzrokiem.
Ja po prostu chcę pizzę...
Chłopak skinął głową i spróbował wykonać polecenie. Użył brzegu dłoni, bojąc się, że mógłby skaleczyć Aleksa. Kurwakurwakurwa.
Żeby to, ***** zadziałało... Siostra Magdalena zawyła ze szczerym wkurzeniem, odkładając ostatni telefon do pudełka. Wszystkie miały ten sam problem. Brak zasięgu. A jeszcze dzień wcześniej dało się przecież zadzwonić względnie bez problemu... Co się dzieje? Nie ważne. Teraz trzeba było się zająć nieprzytomnymi. Może uda się ich jakoś ocucić...
- Awww, jestem wzruszona - blondynka chwiejnie podniosła się na nogi - Cały ich misterny plan uległ magii przyjaźni...
Widzę... Widzę siebie? Mam na sobie ubranie... Nie. Ubrania. Zmieniają się bez przerwy. Absolwent szkoły medycznej. Garnitur weselny. Dres i koszulka. Całkiem nagi, zakrywający się dłońmi. Mundur wojskowy.
Nie rozumiem czemu siebie widzę. Zostałem zraniony? Szczerze, wyglądam okropnie w każdym z tych strojów.
Sięgam do mojego ciała, próbując rozpiąć koszulę, potem kurtkę moro, odpycham się jednak i pokazuję zęby.
PRZESTAŃ.
Czemu mam przestać?
Moje ciało nagle... Pęka? Nadal się trzyma, ale zdaje się w niektórych miejscach... Rozrzedzać. Dziwne.
PRZESTAŃ I POMÓŻ MI.
Nie wiem jak mam ci pomóc. Krawisz? Twoje kawałki odlatują z dala od siebie.
TO TAK BOLI, NIE ZASŁUGUJĘ NA TO. ULECZ MNIE.
Jak?
TWOJE CIAŁO ZDOBYŁO TĘ MOC. MOŻESZ MI POMÓC, MUSISZ.
Czemu?
ZAKOPAŁEŚ MNIE GŁĘBOKO POD SOBĄ... UMRZESZ JEDNAK BEZE MNIE. OSZALEJESZ WŚRÓD MROKÓW. JESTEM TYM CO CIĘ POWSTRZYMA. NIE CHCESZ RANIĆ SWYCH BLISKICH, PRAWDA?
Zabawne.
URATUJ MNIE.
Przez ciebie tylko cierpiałem.
NIE. RATOWAŁEM CIEBIE, ODWDZIĘCZ MI SIĘ, TAK WYPADA.
Zabawne. Przykro mi... Albo i nie. To twój koniec.
JULIEN, STOP. JESTEM TWOJĄ CZĘŚCIĄ, JEŚLI MNIE USUNIESZ TO NIE WYTRZYMASZ NAPORU ŚWIATA.
A może to właśnie brakowało mi jego kontaktu?
JULIEN...
Przykro mi, Julien. Dziękuję jednak za pomoc... Wiem już co uratować a co nie.
Rozpadam się płacząc, krzycząc "Mamo! Tato! Boże! Ratujcie mnie!", ale to wygląda tak żałośnie. Czuję, jak moja ręka nad jeziorem dotyka się za głowę.
+Połączenie. Bliskość. Przesył. Szybkość+
Już rozumiem. Część mózgu odpowiadająca za myślenie, pamięć... I zasady.
Może nie warto włączać wszystkiego, prawda?
Niech ginie to, co niedoskonałe.-
JULIEN, TY PSIE, TY SKOŃCZ-
Czas wrócić do mojego świata. Chichoczę. Chyba już rozumiem co potrafię. Mogę tak wiele... I nic już mnie nie kontroluje.
Julien otworzył oczy, odbijając w nich fioletowy kolor.
***
Kurwaaaaaa.
Co za noc. Ruchałem się z Magdą. Kurwaaa RUCHAŁEM SIĘ Z MAGDĄ AAAAAUUUU. Znowu mi stoi jak sobie to wspomnę xD. Na pewno jej się podobało.
Ale w sumie ***** ciekawe... Czy od innych też się podobało.
Jebana szmata. ***** czemu tylko nie ze mną tego zrobiła. Totalnie chujowizna. Ale tak dobrze to robiła. Kurde no kusi, ale bym jej dał lepę na ryj nadal.
Zajebiście, że chociaż ten mału chujek się zabił xD. Jak Magik xD.
Ale... Izi, cipko śmierdząca. Jak mogłeś... Jak mogłeś ziomalowi.
Ile dałbym by zapomnieć...
A ****, nie zapomnę.
Zaraz ci przypierdolę.
Wstawaj, biorę cię za szmaty jeb jeb jeb.
- Izydor. Izydor, ty chuju wstawaj.
Zajęło mu chwilę, żeby rozbudzić się z przyjemnego snu i zdać sobie sprawę co się dzieje. Ten przydupas Magdy... Co on sobie wyobraża?
Ręka Izydora wystrzeliła jak wąż i mocno chwyciła Janka za szyję.
- Cześć, Janek - pomimo opanowania było w jego głosie słychać poirytowanie - Czemu zawdzięczam tą przyjemność?
Julien powoli otwierał oczy... były fioletowe!? Czy oczy mogą się stać fioletowe od krwi?
- Julien! Julien! Słyszysz mnie? - spytał machając mu ręką przed twarzą. - Nie ruszaj się, ten ****... coś ci się mogło wstać.
"To działa" ~ Ja po napisaniu pierwszego posta od 3 (4?) lat.
Chłopak chwycił w mocnym uchwycie nadgarstek znajomego. Światło nieprzyjemnie odbijało się w jego oczach, było jednak marginalnym problemem.
To był sen? Niby podobny do tego z wieczora... A jednak równie prawdziwy. Sam efekt... Odżył. Mógł już być dla siebie. Co czuję?
Napięcie mówi o energii. Gniew czy strach? Raczej gniew. Na pewno chcę zapierdolić księdza.
- Andrzej, jest w porządku. Gdzie on jest. - Wysyczał Julien, mrużąc oczy.
***
Aaaa kurwaaa.
Splunąłem krwią.
Ty chuju zafajdany.
Magda równie mocno naciskała na mnie... Ale czemu teraz mnie to tak boli? Jakbym miał dziurę. **** jakiś chyba, trzymajcie się tam w tym układzie oddechowym.
- Ty śmieGHHHHHHHciu śmierdzący skuHHGHGrwybąku, czemu to HGHGHGHGHzrobiłeś...
Anka latała od jednego nieprzytomnego chłopaka, do drugiego, a widząc, że obaj już odzyskali przytomność, pobiegła do domku chłopaków po baniak wody.
***
- Żyjecie... - siostra Magdalena odetchnęła z ulgą na widok odzyskujących przytomność chłopaków. Czyli jest szansa, że przeżyjemy ten obóz bez trupów... Nie, za optymistycznie, to dopiero trzeci dzień...
- Nie wiem, nie myśl teraz o nim, leż i odpoczywaj. - Widząc, że chłopak mruży oczy starał się zasłonić słońce swoją głową.
"To działa" ~ Ja po napisaniu pierwszego posta od 3 (4?) lat.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)