Odrobinę zaskoczony, uniósł brew.
- Czego byś chciała?
Odrobinę zaskoczony, uniósł brew.
- Czego byś chciała?
- To po prostu odpowiedź na moje pytanie. Czy... - Dziewczyna zacisnęła na chwilę usta. - Widziałam jak się trzymałeś z częścią ludzi stąd i oni odjechali z fretką na południe. A potem oni wrócili za tobą, więc domyślam się, że zmieniasz się w zwierzęta, albo uciekłeś, gdy nikt nie patrzył... Nieważne. W każdym razie byliście gdzieś na południu. Czy... Widziałeś może Monikę Dąbrowską? Blondynka. Dwa warkocze?
Nie tego się spodziewał. Pokiwał głową. Powoli dobierał słowa.
- Była taka. Potrafi się kopiować. Pojawiła się niedługo po innej uciekinierce z obozu. Pola... wzięła ją pod swoje skrzydła. Zaprosiła, by z nami zamieszkać. - Odwrócił wzrok. Pamiętał dobrze swoją ostatnią interakcję z Moniką. Nazwała go potworem - zresztą słusznie. Ale porównała go do Roberty, a z tym nie chciał się zgodzić. Nie mógł. Przełknął ślinę, ku swemu niezadowoleniu słysząc, jak lekko łamie mu się głos. - ...może nadal tam jest.
- Boże, więc żyje. - Jej dłoń mimowolnie zakryły usta w emocji, nie dając jednak rady ukryć grymasu ulgi. - Nic jej nie jest?
- ...nie, chyba nie.
Nie chciał myśleć o domu i o tych, których zostawił. Dios mio, jak Andrzej musi się czuć...
- Możesz... powinnaś ją odwiedzić. Jeśli się przyjaźnicie. Przeszła straszne rzeczy. Nikt nie powinien być w tym sam.
Czy powinienem odszukać Andrzeja? I co mu niby powiem? Hej, sorry że Twoja dziewczyna nie żyje, też ją kochałem i to moja wina. Gdybym tylko umiał nad sobą zapanować, zamiast oddawać się grzechu przy każdej okazji, pewnie by dziś z nami była.
- Wiem. - Szepnęła, pozwalając uśmiechu osłabnąć. - Ukrywałam się, gdy Roberta... No. Widziałam wszystko. Nie dziwię się, czemu uciekła. Ja jednak nie powinnam. Jeśli Magda zauważy, że brakuje ludzi, to kto wie, czy was w końcu nie znajdzie, idąc za mną. Cóż, po tym, co się działo po twoim utonięciu... - Przerwała nagle, ważąc słowa. Widziała przecież spalony pomost i unoszący się jeszcze kilka godzin ogień na wodzie. To jasne, że reszta jego grupy... Sama myśl o tym była zbyt nieprzyjemna. Jeśli miała by to powtórzyć, to nie można było do tego dopuścić. - Nieważne. Lepiej dla was, bym została. Jeśli jednak ty tam wrócisz, to powiedz jej, że... Tęsknię? I by się trzymała. I nie poddawała. I w ogóle... No wiesz. Byłabym cholernie wdzięczna.
Spuścił wzrok.
- Obawiam się, że sama będziesz musiała jej powiedzieć, kiedy to wszystko się skończy. Ja... nie zamierzam wracać.
- Czemu? - Justyna wzniosła brew, po chwili ją opuszczając. - Wybacz. Nic mi do tego, po prostu... Wybacz jeszcze raz.
Chłopak mimowolnie się zgarbił. Jego uszy spłonęły czerwienią.
- ...w porządku, masz prawo wiedzieć. Jestem... niebezpieczny. Nie panuję nad swoją mocą.Zanim odszedłem... zrobiłem krzywdę komuś bliskiemu. Fizyczną. - Prawie go zabiłem. - Właściwie nie powinnaś się ze mną zadawać. Teraz jest w porządku, ale nie wiadomo, kiedy to się znowu zacznie. Nie wiem, czy nie stracę kontroli.
Tak, dobrze... Myśl o sobie. O grzechu. O sile, nad którą boisz się zapanować. Nie O Julienie. Aleksie. O Poli...
Justyna chwilę milczała, krzyżując ręce i opierając się pośladkami o kant blatu, nie patrząc na Hiszpana.
- Czy wszyscy tam tak myśleli, czy tylko ty? Że ich krzywdzisz?
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)