Kącik ust żołnierza podniósł się delikatnie wraz ze spojrzeniem. Patrzył na towarzysza ze współczuciem. Z czymś chłodnym i przenikliwym. Z niepewnym. Z goryczą.
- Zastanawiam się, co mogę ci powiedzieć. - Jorge ponowił spacer. - Nie mam już na myśli całej tej sytuacji z mocami i potworami... To brzmi na coś, z czym musi żyć każdy pod tą barierą. Chodzi mi o to, że... - Instynktownie złapał się za krzyżyk, chwilę milcząc. - To trudne. Słuchaj. Jestem pod wrażeniem twojej gorliwości. Jest taka... Czysta, rozumiesz? Bez ognia, ale z miłością. Naprawdę, godne podziwu. Ale... Boję się, że źle ją kierujesz. I czy... Ja. Twój ojciec, znaczy się. Jest tym, który powinien decydować, czy to, co robisz i kim jesteś, jest grzechem.