- ...próbowałem zjeść żywcem człowieka. Odpowiedź sobie sama.
- ...próbowałem zjeść żywcem człowieka. Odpowiedź sobie sama.
Justyna zacisnęła mocniej usta, po czym cmoknęła.
- No cóż. Ale teraz nie próbujesz. Wiesz, że to coś z mocą, nie z tobą. Patrzę na ciebie i... Przemyśl sobie to wszystko jeszcze raz, Fran. Mam wrażenie, że oceniasz się zbyt pochopnie.
- Wiesz co mówią o wrażeniach... Czy ja słyszę róg??
- O nie.
Justyna szybkim krokiem wyszła przed domek. Dźwięk rogu roznosił się donośnie nad obozem.
- Co się dzieje? - chciał wiedzieć Fran.
- Nadchodzą.
W obozie wybuchło poruszenie. Ludzie biegali między domkami, chowali się i wychodzili, przenosili zapasy.
- Justyna... kto nadchodzi.
- U was ich nie było?
- Kogo!
- Zombie.
Fran poczuł, jak całe jego ciało momentalnie sztywnieje. Całkiem zapomniał o czerwonym grzybie podnoszącym z ulicy ciało. A więc to tu zmierzali?...
- Ile... przełknął ślinę. - ...ich jest?
- Dużo.
- I... co robimy?...
- Normalnie chór sobie z nimi radził. Ale teraz, bez kapelana...
- Juatyna. Co. Mamy. Robić. - ze wszystkich sił próbował opanować panikę.
Ostatnio edytowane przez szczupak leszek ; 26-11-21 o 14:21
- Jezu... Jezu, nie wiem. Widziałeś gdzieś Janka? On może stworzyć nam bronie... I w ogóle jest najsilniejszy. Pewnie zauważył ich Kosma albo Marcin... Magda też pewnie już wie. Powinniśmy najlepiej się tutaj skryć. Mogę zawsze użyć mocy...
- Janek był... daleko stąd. Jaką masz moc? - Proszę, niech to będzie skala Juliena albo Poli. Coś potężnego...
Spojrzenie w bok było dość wymowne.
- Potrafię... Uh. Sklejać obiekty ze sobą, tak, by były ze sobą połączone.
Na prezentację złapała dłoń Hiszpana w jednej ręce, a w drugiej nożyczki. Te położyła na całej powierzchni jego dłoni, przymykając oczy.
- Spróbuj je zrzucić. Mogę w taki sposób zlepić drzwi i framugę...
Nożyczki nie spadały. Nie była to bardzo imponująca zdolność, no ale... musiała starczyć.
- ...no dobra. - Przyłożył nieunożyczkowioną dłoń do ust i zaczął krzyczeć. - Amigos! Justyna może zablokować wejście! Vamos, schowajcie się z nami!
Kosma przebiegł obok ich drzwi. Zatrzymał się. Wrócił.
- Te, blondyna! - zagadał - Co ty tu robisz? Myślałem, że cię szlag trafił razem z tą rudą dziwką.
Na wezwanie Hiszpana kilka osób odwróciło się i zatrzymało, pozostały jednak w pewnej odległości, niepewne, czy nie dojdzie do konfrontacji.
Fran poczuł, jak jego pięści mimowolnie zaciskają się, a oddech przyspiesza. Nim się zorientował, ruszył w kierunku chłopaka, zatrzymując się nieprzyjemnie blisko.
- Wszyscy, którzy chcą się schować. Do środka.
Kątem oka zauważył, jak kilkoro obozowiczów przesuwa się w kierunku Justyny, sam jednak nie odwrócił się od Kosmy. Bardzo chciał odpowiedzieć mu w jakiś sprytny sposób. Zetrzeć mu w twarzy ten głupi uśmiech. Sprawić, żeby pożałował swoich słów. Jego myśli pędziły jak szalone, ale za nic nie potrafił ich zebrać. Czuł tylko narastające z każdą chwilą obrzydzenie i gniew. Dźwięk rogu rozległ się po raz kolejny. Dało się słyszeć krzyki ze skraju obozu.
"Są tutaj!"
"Nigdy ich tyle nie było!"
"Rozjebały umocnienia!"
- Fran! - Justyna złapała go za rękę. - Szybko...
Chłopak jakby wyrwał się z transu. Rzucił ostatnie spojrzenie brunetowi.
- ...lepiej idź bronić swoją - warknął i odwrócił się na pięcie. Dziewczyna miała rację. W ich domku schronienia szukało już kilka osób. Trzeba było jak najszybciej zaryglować drzwi. Sytuacja nie zapowiadała się dobrze.
Kosma parsknął śmiechem i przeczesał palcami włosy.
- Nieźle, lala. Wymyślisz jeszcze lepszy come back niż "chyba ty" i przestaniesz się chować z babami jak pizdeczka, to może będzie z ciebie facet.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)