ZS2 Irregular Christian Camp

[efen7]

Aleks pokręcił głową.
- Rozmawiałem z nim trochę i... Nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł,żeby spotykał się z Magdą. Nie znam szczegółów, ale nie umiem stwierdzić, co by wtedy zrobił. Jesteśmy zdani na naszą dwójkę. Raczej... Nie chciałbym tam iść z nikim innym.

[Ślunsk]

Szczerze nie spodziewała się, że jej plan będzie przynosić owoce tak... Szybko. Po cichu żałowała, że nie miała do tej chwili choćby godziny dłużej. Mimo wszystko obowiązki obozowe potrafiły trochę zająć - błogosławieństwa, zatrzymywanie zranień, swoiste kazania, sporządzanie biurokracji i budowanie barykad naprawdę zajmowały, nie mówiąc o odwiedzinach Lewiatana, spoczywającego obecnie, po wyjątkowo skromnym karmieniu resztkami po zombie, na dnie jeziora w słodkim śnie. Gdyby wiedziała, to wzięłaby go do odpowiedniej prezencji...
Oh, Boże, kiedyś mógłbyś rzucić mi jakąś nagrodę, a nie same przeszkody!
- Wprowadź go, wierny. - Zarzyknęła przez drzwi iście teatralnie, zawczasu poprawiając włosy, układając na biurku rękę Izydora oraz żelazny krzyż Roberty, i siadając za meblem.

[mimbla.ocho]

- Jasne, nie chodzi mi o to, żeby go zabierać. - Skinęła głową - Im mniej nas tam będzie, tym lepiej. Po prostu przydałaby się jego umiejętność wyłączania ludzi.

***

Otworzył drzwi przed blondynem. Zajrzał do środka i widząc jak Magda urządziła się na audiencję, z trudem powstrzymał przewrócenie oczami.

[efen7]

- No słuchaj - uśmiechnął się - Jesteśmy zdani na tradycyjne sposoby wyłączania ludzi.

[mimbla.ocho]

- Jakoś sobie poradzimy. - Wyszczerzyła się niego, strzelając kostkami dłoni. - Ostatecznie jak dobrze będzie się bić ciężarna dziunia?

[efen7]

Aleks spoważniał.
- Wiesz... - przez chwilę wahał się, czy powiedzieć to, co miał na myśli - Co myślisz, że by zrobili na obozie, gdyby... Przestała być ciężarna?

[mimbla.ocho]

Zatrzymała się nagle.
- No nie wiem, Aleks. To już jest całkiem zaawansowana ciąża. A to dziecko nie jest niczemu winne.

[ćma na sznurku]

Dziwnie było znowu zobaczyć obóz. Te same domki, w których jeszcze niedawno mieszkali, zdały mu się obce i wrogie. Choć gdzieniegdzie widział przemykające nastolatki, okolica dawała wrażenie wyludnionej. Nigdzie też nie widział osób, dla których tak naprawdę tu przyszedł.
Na dźwięk głosu Magdy zmarszczył brwi. 'Wierny'. Audiencja w domku. Nie podobało mu się to. W tej chwili nie było jednak odwrotu. Przekroczył próg.
Dziewczyna wyglądała dziwnie groteskowo w szacie domowej roboty, atrybuty na biurku wyglądały na specjalnie tu przyniesione. Krzyż był jeszcze w stanie zrozumieć, ale po co jej kamienna dłoń? To jakiś symbol jej kultu?
Niepewny, co właściwie powinien teraz zrobić, stanął przed biurkiem. Ściągnął narzucony na głowę płaszcz i zgarnął z czoła wilgotny kosmyk włosów. Spojrzał dziewczynie w oczy.
- Nie przyszedłem tu do ciebie.

[mimbla.ocho]

- Pilnuj się! - mruknął Kosma ostrzegawczo. Zaczynał się dobrze bawić. - Mówisz do Matki

[efen7]

Aleks zatrzymał się kilka kroków przed Polą i spojrzał na nią.
- To jest też największe źródło jej władzy na tym obozie... - potrząsnął głową - Nie, sorry. Nie chcę tego robić. Po prostu... Moim celem jest zapewnienie bezpieczeństwa wam. Średnio mnie obchodzi co stanie się z nimi... Ale coś takiego nie sprawiłoby mi przyjemności. Żadnej.