Dziecko niespecjalnie się uradowało. Perspektywa adoracji i dziękczynienia wzbudzała w niej raczej odruch wymiotny, ale zagryzła zęby. Nie kozacz, bo oboje tu zostaniecie. Kiwnęła głową i pochyliła się nad śpiącym.
- Fran... Wstawaj, musimy iść. - Chłopak nie budził się. - Fran? Fran!
Momentalnie przypomniała jej się opowieść Andrzeja o wydarzeniach poranka. Co jest? Czy to Julien coś mu zrobił? Czy teraz tak będzie za każdym razem kiedy zaśnie? Co teraz? A może... serce podjechało jej do gardła może to przez porażenie prądem? Przynajmniej oddycha. Fran, obudź się, błagam!
- Siostro, jemu coś jest! On chyba jest nieprzytomny!