Światło powoli dochodziło do jego oczu. Boli.
Zdał sobie sprawę, że leży na boku i kuca nad nim Fran. Wygląda na zmartwionego... A, faktycznie...
- Przyjebałem mu? - wycharczał Aleks, powoli podnosząc się i opierając drżącymi rękami o pomost.
***
Aha... Czyli nic ważnego.
Izydor pchnął współlokatora tak, że tamten zatoczył się o kilka kroków, chwytając za gardło. Wykorzystał tą okazję, żeby wstać z łóżka. Chociaż Janek był wyższy, to Izydor zdawał się górować nad rozmówcą.
- No? Przepraszam, ale nie przypominam sobie, co ja takiego zrobiłem, co mogłoby ciebie obchodzić...