- Zdecydowanie są wyjątkowe - powiedział Aleks.
Czyli jego oczy naprawdę zmieniły kolor... Czy to ważne?
- Zdecydowanie są wyjątkowe - powiedział Aleks.
Czyli jego oczy naprawdę zmieniły kolor... Czy to ważne?
- Hmm... - Dziewczyna zastanowiła się - Ulubiony film Disneya?
Maybe the real forum was the friends we found along the grupka na fejsie
Poczuł na twarzy ciepło wywołane komplementem.
Tak. Chwalcie mnie. -
Przechylił nieco głowę i sam spojrzał w oczy Aleksa, niebieskie niczym bezchmurne niebo.
- Świetna okazja, żebyś mógł nacieszyć nimi wzrok.
- Król lew, chyba? W filmy ogólnie nie jestem najlepszy. - spojrzał na dziewczynę.
Fran obserwował towarzyszy spod wpół przymkniętych powiek. Nie był zmęczony, raczej odczuwał błogość. Czarnym palcem rysował kółka na nodze Juliena. Czerń... zmarszczył brwi. Przysiągłby, że jego nadgarstki nie miały wcześniej takiego koloru...
Aleks próbował się znowu uśmiechnąć, ale jego głową zarzuciło w znajomy sposób. Rozejrzał się po towarzyszach.
- Nie chcę psuć nastroju, ale moglibyśmy już wracać. Zwłaszcza, że ognisko chyba też się kończy, a wolałbym nie mieć przypału z pajacami... - powiedział w chwilowym przebłysku jasności umysłu.
Francisco skinął głową. Uniósł dłoń i obejrzał ją dokładnie.
- Ja bym chciał jeszcze wziąć prysznic...
Julien podążył za wzrokiem Hiszpana. W czym on tak ubrudził ręce, w smole? Przez myśl przeszło mu zapytać, czy Fran nie chciałby jego pomocy z prysznicem. Wstał z kolan Aleksa i przeciągnął się, przyjemnie odczuwając pracę swoich mięśni i ścięgien.
- Faktycznie, możemy się zbierać. To był... długi dzień.
Jego myśli wybiegły do spania. Wspólnego spania? Jak to zorganizować... może mógłby coś przygotować dla chłopaków. Zrobić dla nich coś miłego.
Zaopiekować się nimi. +
- Ja uważam, że Planeta Skarbów to najlepsze, co wypuścili. Jak wrócimy do Wawy, to możemy sobie zrobić wieczór filmowy i może cię do tego przekonam. - Uśmiechnęła się - Twój ruch
Maybe the real forum was the friends we found along the grupka na fejsie
Blondyn wyciągnął do Aleksa rękę, pomagając mu wstać. Czerń zdawała się nie brudzić niczego, zupełnie jakby to jego skóra się odbarwiła. Zdecydowany zająć się tym problemem później, zwalczył w sobie pokusę by wziąć Juliena na barana i zarzucił sobie koc na plecy. Jego wzrok padł na zgonującą nieopodal Ankę.
- Dacie radę odprowadzić ją do domku? - zwrócił się do Poli i Andrzeja.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)