Tannon zerwał się z łóżka. Omiótł wzrokiem niewielki pokój z szafką, biurkiem i krzesłem. Typowy styl Imperium.
Mężczyzna ignorował, a przynajmniej starał się ignorować swój sen. Teraz ma poważniejszą rzecz na głowie. A na pewno bliższą czasowo. Szybko narzucił na siebie typowy strój roboczy inkwizytora i z mieczem w dłoni wyszedł na korytarz.
Alarm wył nadal. Hałas zwiększały kroki szturmowców, krzyki oficerów i odległe wystrzały z blastera.
Półchiss zatrzymał jednego z dowódców, by dowiedzieć się więcej.
- Sojusz jest na Kalarbie. Właśnie prowadzą abordaż na statek. - Odpowiedział rudowłosy porucznik.
Tannon minął człowieka i skierował się tam, gdzie czuł najwięcej strachu. Mijając ostatni zakręt włączył miecz świetlny.