<
+ Odpowiedz w tym wątku
Strona 7 z 8 PierwszyPierwszy ... 5 6 7 8 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 61 do 70 z 77
  1. #61
    Zaciekawiony FNiN
    Dołączył
    Feb 2015
    Płeć
    Wiek
    23
    Posty
    16

    Domyślnie Odp: Felix, Net i Nika oraz Procedura X24P5B

    Fragment jak zwykle świetny, nie ma chyba ani jednej rzeczy do której mogłabym się przyczepić, wiec wrzucaj szybko nowy fragment 😉

  2. #62
    Zaciekawiony FNiN
    Dołączył
    Sep 2015
    Płeć
    Wiek
    46
    Posty
    3

    Domyślnie Odp: Felix, Net i Nika oraz Procedura X24P5B

    Bardzo chętnie bym poczytał fanficki o FNiN. Tylko nie wiem, gdzie ich szukać. Google mi wyszukało zaledwie kilka tytułów i 3 znalazłem na stronie Pana Rafała Kosika. Proszę o jakieś namiary. Z góry dzięki.

  3. #63
    Zaciekawiony FNiN Awatar popła
    Dołączył
    Jan 2015
    Płeć
    Wiek
    23
    Posty
    32

    Domyślnie Odp: Felix, Net i Nika oraz Procedura X24P5B

    Zdecydowanie to jest genialne.
    Najpiękniejszą chwilą w życiu człowieka jest widok pustej sceny. Brzmienie ciszy, w której jeszcze słychać echo oklasków, słów, muzyki. Zdaje się, że tam czas stoi w miejscu.

  4. #64
    Antyspiskowiec Awatar kam193
    Dołączył
    Apr 2009
    Płeć
    Wiek
    27
    Posty
    2,967

    Domyślnie Odp: Felix, Net i Nika oraz Procedura X24P5B

    Cytat Zamieszczone przez ttomekpp Zobacz posta
    Bardzo chętnie bym poczytał fanficki o FNiN. Tylko nie wiem, gdzie ich szukać.
    Myślę, że zdecydowanie najwięcej różnych fanficków znajdziesz właśnie w Kąciku Artystycznym http://forum.fnin.eu/forumdisplay.ph...ik-Artystyczny na forum. Nie wszystko tam dotyczy FNiN, ale różnych fanficków jest przynajmniej kilka.
    Dobranoc.
    Doba powinna trwać 30 godzin!

    Skargi, prośby, odwołania do mnie - poradnik > > >
    - [...] Eee... A co znaleźliśmy?
    - Zobaczysz. Idziemy do pałacu. Sprowadź Anguę, może być nam potrzebna. I przygotuj nakaz rewizji.
    - To znaczy młot, sir?

    Vimes i Marchewa,
    Na glinianych nogach, T. Pratchett

  5. #65
    Zaciekawiony FNiN
    Dołączył
    Feb 2015
    Płeć
    Wiek
    23
    Posty
    16

    Domyślnie Odp: Felix, Net i Nika oraz Procedura X24P5B

    Kiedy następny fragment?

  6. #66
    Zainspirowany FNiN
    Dołączył
    May 2015
    Płeć
    Wiek
    27
    Posty
    51

    Domyślnie Odp: Felix, Net i Nika oraz Procedura X24P5B

    Robię co mogę, ale łatwo nie jest. Cały czas mi trybiki chodzą w głowie, ale zapadki jeszcze wszystkie nie przeskoczyły. Mam nadzieję, że pojutrze. Sorry, za obsuwę. Mam już prawie 5 stron i wrażenie, że za bardzo to wszystko rozciągam, ale nie da się inaczej. No nie da się!
    staranowaziemia.blogspot.com

  7. #67
    Zainspirowany FNiN
    Dołączył
    May 2015
    Płeć
    Wiek
    27
    Posty
    51

    Domyślnie Odp: Felix, Net i Nika oraz Procedura X24P5B

    Dobra, zdecydowanie za dużo piszę. Teraz to już chyba przedostatni frag. Anyway miłego czytania.






    Nika odetchnęła nerwowo i zapukała do drzwi. Z braku reakcji zapukała ponownie, mocniej. Usłyszała, że ktoś idzie w jej stronę za załomem korytarza, więc zaczęła regularnie walić pięścią w drzwi. Otworzyły się tak gwałtownie, że prawie uderzyła lokatorkę.
    - Pali się?
    Nika szybko weszła i zamknęła je za sobą. Dziewczyna, do której należał pokój, wciąż patrzyła na nią pytająco. Miała potargane ufarbowane na jasno- różowo włosy z blond odrostami, dłuższą bluzkę i atłasowy szlafrok, a na nogach miękkie kapciuszki w kwiatki, nieco kontrastujące z mrocznym tatuażem na łydce.
    - Moni, proszę, musisz mi pomóc.
    - Zdecydowałaś się w końcu umówić z tym chłopakiem od lekcji tańca?
    - Nigdy nad tym nie myślałam – Nika potrząsnęła głową zupełnie zdezorientowana. – Zresztą ja tak bardziej… zawodowo.
    - A – wyparowała z niej iskra energii, która się na chwilę pojawiła. – O co chodzi?
    - Muszę dostać się niezauważona do szpitala.
    Moni pokiwała głową i wskazała jej obrotowe krzesło na chudej nóżce. Zapaliła światła na obrzeżach lustra toaletki. Otworzyła dużą szafę i wyciągała po kolei rzeczy, które mogą się przydać. Nika w tym czasie podziwiała jej kolekcję lakierów, kredek do oczu, podkładów, cieni, szminek, błyszczyków i całą resztę tych rzeczy, które są niezbędne kobiecie. Monika sprawiała wrażenie człowieka, który nigdy tak naprawdę nie wychodzi z pracy, ale nie dlatego, że ma stawiane wysokie wymagania. Raczej praca jest jednocześnie jej pasją. Oficjalnie pomaga w opracowywaniu kamuflażu dla agentów Wydziału Bezpieczeństwa, ale codziennie dziewczyny przychodzą do niej, by robiła im manicure czy makijaż.
    - Dobra, ściągaj to coś – zrobiła nieokreślony ruch ręką w kierunku Niki.
    - Chodzi ci o moje ubrania?
    - Nazywaj to jak chcesz – podniosła z podłogi powycierane jeansy z dziurami i różową bluzeczkę. – Wkładaj. Nosisz eskę, nie? – Przyjrzała się jej uważnie. – Tak, w porywach do ix eski, ale ekstremalne rozmiary mam w głównej garderobie.
    Nika z lekkim uśmiechem zdjęła własne i włożyła jej ciuchy. Wyglądała nieźle, ale wciąż tak jak ona.
    - Dobra, musimy zrobić coś z twoją twarzą – zarządziła Monika i ponownie kazała jej usiąść na krześle obrotowym. Chwilę szukała czegoś w komodzie, po czym wróciła z miną zwycięzcy pokazując Nice blond perukę, do złudzenia przypominającą prawdziwe włosy.
    - Da się to potem bezpiecznie zdjąć?
    - Laska, u mnie są tylko pewne interesy. Zdejmujesz i wkładasz kiedy chcesz. Odwróć się, muszę ci łeb przygotować.
    Parę minut później nawet Nika miała problem z rozpoznaniem się w lustrze. Blond włosy, mocny makijaż i duże okulary zerówki zrobiły swoje.
    - Jeszcze jedno – Moni wyciągnęła z szafy biały fartuch. – Jedna dziewczyna z działu biotechnologii dała, żebym jej zacerowała dziurkę. Niewprawne oko nie odróżni tego dla naukowców od lekarskiego.
    Wzięła z szuflady dwa długopisy i zatknęła je za kieszeń fartucha na piersi. Wręczyła jeszcze Nice clipboard z nieważnymi kartkami.
    - No, dałabym ci wyciąć sobie wyrostek – oceniła, patrząc na swoje dzieło. – Nożyczkami.
    - Jesteś niesamowita. Jak ja ci się odwdzięczę?
    - Umów mnie z tym od tańca. No, leć już!
    Nika uśmiechnęła się do niej szeroko i, prawie pewna sukcesu, wyszła opracowując w myślach plan umówienia Moniki z jej trenerem.
    ***
    Net otworzył oczy i od razu spojrzał w stronę łazienki. Światło się paliło, to dobrze. W końcu miał pilnować Niki, nie spać. Ale to łóżko było takie wygodne, poduszka tak miękka, a jednostajny szum wody tak spokojny…
    Poczuł, że oczy znów mu się zamykają, więc wstał i zaczął się rozglądać po pomieszczeniu. Faktycznie, panował bałagan, co do Niki było zupełnie niepodobne. Nie wiedział prawie nic o jej życiu przez ostatnie lata. Na podłodze znalazł kilka puszek po piwie – miał nadzieję, że należały do Tony’ego – mnóstwo różnych kartek i ubrań. Otrzepał z kurzu granatową szmatkę, która okazała się być sukienką, i to całkiem ładną sukienką na ramiączka. Przez chwilę myślał, czy nie podać jej Nice do łazienki, bo może wolałaby włożyć to, ale zrezygnował. Odłożył ją jednak w widoczne miejsce. Nagle potknął się o talerz przykryty czymś o niezdefiniowanej funkcji. Żeby się nie wywrócić, chwycił się szafki, która zaskrzypiała ostrzegawczo. Podniósł się z niewygodnej pozycji, przy okazji zrzucając z półki ciemne, zamszowe pudełeczko na biżuterię. Podniósł je z dziwnym strachem, że będzie tam drogi pierścionek od Tiffany’ego. Zaraz skarcił się za to w myślach, bo przecież Nika mogła umawiać się z kim chciała, w końcu on też spotykał się z innymi dziewczynami, ale jednak…
    Ostrożnie podniósł oporne wieczko. W środku, w czarnym jedwabiu, faktycznie tkwił pierścionek. Jednak im dłużej się mu przypatrywał, tym cieplej robiło mu się na sercu. Trzymał w dłoni złote kółeczko, zwieńczone u góry zielonym, drogim kamieniem. To samo, które dał Nice podczas ich pierwszej wspólnej Wigilii. Mogła mieć stu chłopaków, ale o nim nie zapomniała.
    Podszedł do drzwi łazienki i, zanim zdążył pomyśleć, otworzył je szeroko. Nie usłyszał typowego dziewczęcego pisku. Nikt nic nie powiedział, bo nikogo nie było w środku.
    - Nika?
    Rozglądał się po czterech ścianach, ale nie było możliwości, by mogła się gdzieś ukryć. Wyszła, gdy spał.
    - Tony mnie zabije… - mruknął do siebie i wypadł jak strzała na korytarz.
    Rozejrzał się po dokładnie takich samych drzwiach bez numerów, ale nigdzie nie było żywej duszy. Dotarło do niego, że nie ma klucza w chwili, gdy zamknęły się za nim drzwi. Zaczął szarpać klamkę, ale to nic nie dało. Swobodnie można było tylko wychodzić, wchodzić już nie. W takiej sytuacji musiał znaleźć Nikę, choćby dlatego, że wciąż trzymał w dłoniach to pudełeczko i kompletnie nie miał gdzie go schować, co postronnemu obserwatorowi mogłoby się wydać nieco podejrzane.
    ***
    Roxane zupełnie nie znała Chicago, dlatego chciała zamieszkać jak najbliżej biura, w którym się zatrudniła. Tak poznała Giovanniego, chłopaka wynajmującego pokój zaledwie dwie przecznice dalej.
    Resztę strony pokryła uwaga od czytelnika.
    Serio, bardziej zaskakujące od zakończenia tej opowieści będzie menu na następny tydzień w naszej stołówce!
    Tego typu komentarze rozsiane były po całej książce. Niektóre z nich, takie jak „nie wiedziałam, że IQ można tracić” albo „bardziej rozgarnięta była główna bohaterka It follows!” czasem się powtarzały. Mimo wszystko jakoś trzeba było zabić czas, a takie tanie, romantyczne czytadła nadawały się do tego idealnie, prawie tak, jak lekcja historii na bezsenność. Laura zgięła róg strony, żeby wiedzieć, gdzie skończyła, choć podejrzewała, że nie miałoby większego znaczenia, gdyby otworzyła ponownie czterdzieści stron dalej.
    - Co czytasz?
    Drgnęła i spojrzała na łóżko obok. Felix patrzył na nią z na wpół otwartymi oczami i uśmiechał się.
    - Myślałam, że śpisz – zerknęła na okładkę. – Miłość z Chicago. Pożyczone i denne jak nie wiem co, ale twój wykres EKG i kartę pacjenta znam na wylot. Dosłownie – dodała, zerkając na bandaże chłopaka.
    Zaśmiał się i zaraz skrzywił – śmiech angażował mięśnie, które powinny być zostawione w spokoju. Wyciągnął do niej rękę.
    - Mogę? – Zapytał, wskazując książkę. Podała mu ją, a on zaczął wertować. – Faktycznie, zapowiada się dennie. O, widzę, że ktoś na bieżąco komentował – wskazał grafitowe notatki z wykrzyknikami. – Od kogo pożyczyłaś?
    - Sama nie wiem. Jedna z pielęgniarek przyszła i mi dała, chyba po prostu ktoś przez nią przesłał. Może Alexia?
    - Nie… - Felix obrócił przedmiot w dłoni. – Te uwagi na pewno nie należą do niej. Są zbyt ekspresyjne – oddał jej książkę i rozejrzał się po pokoju, oświetlonym dokładnie tak samo odkąd go tu położyli, co dawało zerowe pojęcia o upływającym czasie. – Net nie wrócił?
    - Nie – Laura westchnęła i spojrzała na uchylone drzwi. – Miał tam siedzieć, póki Tony nie skończy pracy, choć podejrzewam, że nieprzymuszony nigdy stamtąd nie wyjdzie.
    - Masz rację. Wiesz… - zaczął niepewnie, spodziewając się co za chwilę usłyszy. - Jeśli chcesz, możesz iść zobaczyć się z Niką, nic mi nie będzie.
    - Ej – uniosła groźnie palec. – Na głowę nie upadłeś, więc przestań wygadywać bzdury. Nie mogę cię tu zostawić samego.
    - Zapewniam, że możesz.
    - Nie – wbiła wzrok w kolana. – Źle bym się z tym czuła. Chcę chociaż mieć wrażenie, że się do czegoś przydaję.
    - O co ci chodzi? - Felix zmarszczył brwi i przyjrzał się jej dokładnie.
    - Zrozum, czuję się winna. Kiedyś będę musiała spotkać się z twoimi rodzicami i co im wtedy powiem? Że zostawiłam ich syna tuż po tym, jak prawie stracił życie, żeby mnie ratować? Nie, możesz mnie potrzebować. Nie wiem do czego, ale to nieistotne.
    Uśmiechnął się do niej i wziął ją za rękę. W dotyku była nieco szorstka i chłodna, ale nie dbał o to. Splótł mocniej jej palce ze swoimi, na tyle, na ile pozwalał wenflon tkwiący w dłoni. Już miał coś powiedzieć, ale do pokoju zamaszystym krokiem weszła pielęgniarka, skupiając na sobie całą uwagę. Właściwie to stanęła w progu, odwróciła się, wyjrzała na korytarz i dokładnie zamknęła drzwi. Nie patrząc na nich, podeszła do łóżka i zaczęła uważnie studiować zawieszoną na nim kartę pacjenta. Poprawiła duże okulary i różową bluzeczkę, po czym podeszła do Felixa. Nachyliła się nad bandażami i delikatnie ich dotknęła, co wywołało lekki grymas na twarzy chłopaka.
    - Kiedy zmieniany był opatrunek? – Zapytała wreszcie.
    - Kilka godzin temu – odpowiedziała ostrożnie Laura.
    - Leki przeciwbólowe?
    - Tak samo – zmrużyła oczy.
    Pielęgniarka pokiwała głową i zawiesiła kartę z powrotem na ramie łóżka.
    - Jak się pan czuje?
    Ewidentnie udawała, że zapisuje coś w papierach przypiętych do clipboardu.
    - Przepraszam, ale nie pamiętam pani – nie wytrzymała Laura.
    - Jestem tu nowa. Poproszono mnie – odchrząknęła – bym sprawdziła stan pacjenta.
    - Stabilny – powiedział Felix. – Wszystko w porządku. Chciałbym tylko zapytać czy mógłbym na chwilę wstać i odwiedzić przyjaciółkę. Bardzo mi na tym zależy.
    - W żadnym razie! – Podniosła na niego wzrok i podeszła bliżej. – Masz leżeć i koniec. Jeśli zobaczę, że choć koniuszek palca wystaje ci spoza łóżka, każę przynieść pasy bezpieczeństwa. Z taką raną nie ma zabawy.
    Zorientowała się, że zareagowała zbyt ostro, więc wróciła do bezsensownego przeglądania papierów.
    - Nie jesteś pielęgniarką, prawda? – Zapytała Laura uśmiechając się chytrze.
    Felix zgromił ją wzrokiem, ale dziewczyna nic sobie z tego nie robiła.
    - To nie ma znaczenia. On i tak nie może wstawać – przepisała coś z karty.
    - Daj już spokój – Laura uśmiechnęła się szerzej. – Inaczej po co byś to robiła?
    Dziewczyna westchnęła, po czym ściągnęła okulary i perukę, uwalniając rude włosy. Laura natychmiast rzuciła jej się na szyję, jakby były starymi, dobrymi przyjaciółkami, które spotkały się na kawę.
    - Przepraszam – powiedziała Nika, obejmując dziewczynę. Kiedy wreszcie została wypuszczona z objęć, przyklęknęła przy łóżku i chwyciła oniemiałego Felixa za dłoń obiema rękami.
    - Przepraszam. Zrobiłam co mogłam, naprawdę. To już się więcej nie powtórzy, obiecuję.
    - N- Nika?
    - O matko, Felix, przepraszam! – Wstała i przytuliła go mocno, uważając na ranę. Objął ją, nie do końca rozumiejąc, co się właśnie wydarzyło.
    W końcu odsunęła się i wytarła kilka łez, które spłynęły jej po policzkach. Przysiadła na skraju łóżka i bezmyślnie zaczęła miętosić rąbek białego fartucha. Laura przysunęła krzesło i usiadła bliżej niej.
    - Chciałam tylko sprawdzić, czy wszystko w porządku – wyjaśniła Nika, pociągając nosem. – To wszystko było zupełnie inaczej. Nie powinno was tam wtedy być. Mój wydział jest naprawdę skuteczny. Przyszłabym wcześniej, ale cały czas ktoś mnie pilnuje, jestem strzeżona lepiej niż klejnoty królewskie w Tower… I tak nie mam dużo czasu. Po prostu chciałam wiedzieć, czy…
    - Tak, wszystko w porządku – dokończył za nią Felix z uśmiechem na twarzy.
    - Ale zdajesz sobie sprawę, że masz dziurę w brzuchu? Wylotową?
    - Zszytą. Powiedz lepiej jak ty się czujesz.
    - Ja? – Zdziwiła się Nika. – Ląduję tu przynajmniej raz w miesiącu, dla mnie to normalka.
    - Dlaczego? – Zapytała z niedowierzaniem Laura.
    - Praca – Nika wzruszyła ramionami. – Tutaj to nic niezwykłego. Czasem Alexia opowiada, co działo się u niej na dyżurze i… - pokręciła głową – nie wiem jakim cudem ci ludzie nadal żyją. Dlatego musiałam przyjść. Oni wszyscy są wyszkoleni i liczą się z niebezpieczeństwem, a wy… To naprawdę niezwykłe, że rana jest tak prosta, kula mogła odbić się od żeber, kompletnie zmienić trajektorię i wtedy – urwała, widząc jak ich oczy robią się wielkie niczym statki UFO. – Przepraszam. Miałam podstawy medycyny, tutaj mało kto jest wrażliwy na takie rzeczy, zapominam się. Ostatecznie od czterech lat rozmawiałam tylko z naukowcami, jeśli chodzi o ludzi z góry.
    - To prawda? – Felix przyjrzał się jej uważnie. – Przez tyle czasu nie widziałaś słońca? Przecież nie jesteś chorobliwie blada.
    - Muszę co jakiś czas chodzić na naświetlanie promieniami UV, coś jak solarium, ale nie do końca. Niewielu ludzi, z którymi pracuję wie, że stąd nie wychodzę. Gdybym była… jak ty to ładnie ująłeś… chorobliwie blada, zaczęliby coś podejrzewać. Moją krew badają dzień i noc, więc wiedzą, że nie mam anemii. Ale tak, to prawa, od lat nie widziałam słońca. Poprzedniej nocy, kiedy wyszłam…
    - To musiał być szok, prawda? – Laura chwyciła ją za rękę.
    Nika pokiwała głową.
    - Myśleliśmy, że nie żyjesz – powiedział cicho Felix.
    - Wiem – odparła smutno. - Miliard razy wymyślałam jak przesłać gryps, ale i tak bym tego nie zrobiła. To był warunek zapewnienia wam bezpieczeństwa. Nie mogłam się z wami kontaktować pod żadnym pozorem.
    - Dlatego Tony i Alexia z nami rozmawiali zanim podjęliście decyzję o ratowaniu Laury? – Zauważył.
    - Ta decyzja zapadła w chwili, kiedy powierzono mi dowództwo nad akcją. System, który sprawdzał się przez cztery lata zawiódł, więc trzeba było coś z tym zrobić, a konspiracja przestała być celem nadrzędnym. Kiedy się obudziłam w szpitalu po tym wypadku i dowiedziałam się, co właściwie się stało i jakie były konsekwencje… - potrząsnęła głową. – Nie mogłam was dłużej narażać. Myślałam, że jeśli zniknę z waszego życia, to załatwi sprawę. I przez długi czas się udawało. Aż do teraz – zerknęła na Laurę. – Przyznam szczerze, nie przewidzieliśmy, że ktoś może nas pomylić. Najwyraźniej nie da się pomyśleć o wszystkim zawczasu.
    - Dlaczego nikt nie zapytał nas o zdanie – odezwał się Felix. – Nikt nie pomyślał, że może my nie chcemy, żebyś odeszła?
    Nika uśmiechnęła się przelotnie i wbiła spojrzenie w ramę łóżka.
    - Gdybyście wiedzieli, gdzie jestem, moglibyście się z czymś zdradzić. Chodziło o ochronę waszego życia. Jeśli mnie szukaliście, znaczy, że nie wiedzieliście, gdzie jestem. Czyli nie warto było was porywać i przesłuchiwać. Nie myślcie, że dla mnie to było takie proste. Nagle znalazłam się w obcym świecie, a świadomość, że dawno mnie pogrzebaliście mi nie pomagała.
    Felix wziął ją za rękę i uśmiechnął się do niej ciepło.
    - Wiem. Po prostu zastanawiam się, czy cena, jaką wszyscy musieliśmy zapłacić, była tego warta.
    - Wasze życie było tego warte – powiedziała twardo. – Jest. Chyba sam czujesz jaka jest cena znajomości ze mną – wskazała jego bandaże, zaczerwienione w miejscu rany. – Bardzo boli? Wytrzymujesz to jakoś?
    - Tak, spokojnie – skinął jej głową. – Nie cierpię chyba bardziej niż czytelnik tej książki, którą dostała Laura.
    - Jakiej książki? – Nika wydawała się zbita z tropu.
    Laura wstała i ze stolika nocnego wzięła spiętą razem kupkę zabazgrolonych kartek.
    - O matko moja, Miłość z Chicago! – Nika zrobiła taką minę, jakby ktoś kazał jej zjeść cały kocioł grochówki. – Z dziesięć razy rzuciłam tym o ścianę. I chyba wypisałam trzy długopisy robiąc notatki… być może miejscami niecenzuralne. Skąd to masz?
    - Czyli to twoje? Pielęgniarka przyszła i mi dała, nie powiedziawszy nawet słowa. Ty mi to przysłałaś?
    - Coś ty, takiej dennoty bym nikomu nie dała – zrobiła obrażoną minę. - Widocznie Tony znalazł i stwierdził, że skoro ja czytam, to inna dziewczyna też będzie.
    - Moment, nie rozumiem – Felix ściągnął brwi w zamyśleniu. – Skoro uważasz, że to takie beznadziejne… po co czytasz?
    Nika westchnęła i wzruszyła ramionami.
    - Zawsze się dobrze kończy. No i tam ludzie mają tak absurdalne problemy, że czasami nie wiem czy śmiać się czy płakać. W każdym razie, wszystko w porządku, tak? Może przynieść wam coś do jedzenia?
    - Ja dostałam jakieś jedzenie, ale Felix nie miał nic w ustach pewnie od dwóch dni – powiedziała Laura.
    - No tak – przyznała Nika. – Najpierw nie mógł jeść, bo się o ciebie bał, potem był zbyt zajęty przeprowadzaniem misji ratunkowej, a jeszcze później był nieprzytomny. Pewnie musiał jeszcze być na czczo po operacji – wstała i jeszcze raz przewróciła kartki w karcie pacjenta. Pokiwała głową w zamyśleniu i nie przerywając czytania zwróciła się do Laury. – Mogłabyś zajrzeć do dyżurki pielęgniarek i zapytać, czy może jednak spróbujemy go nie zagłodzić na śmierć? Chudnie w oczach. Kiedy ordynator przyjdzie na obchód zastanie same kości obciągnięte skórą.
    Dziewczyna przytaknęła, pocałowała Felixa i obiecała, że wróci za chwilę. Nika odprowadziła ją wzrokiem z uśmiechem na twarzy. Odłożyła kartę na miejsce i wróciła do chłopaka. Zerknęła na zapis EKG, procentową ilość tlenu w krwi i nie wiedziała, co dalej ze sobą począć. Chciała poruszyć tyle kwestii, ale co najpierw mówi się staremu przyjacielowi, którego nie widziało się cztery lata z własnej winy? Powinna była go zjechać za nieposłuszeństwo i ryzykowną akcję, której nikt nie aprobował, ale z drugiej strony ona zrobiłaby to samo gdyby kierownictwo nie powierzyło jej dowództwa.
    - Przejrzałam pobieżnie sprawozdanie z twojej operacji… przyznam szczerze, że łatwo nie było – odezwała się w końcu. Wobec braku jednoznacznej reakcji z jego strony, spojrzała na niego czujnie i kontynuowała. – Musisz ją bardzo kochać.
    Felix zesztywniał i otworzył szeroko oczy.
    - O… O co ci chodzi?
    Delikatnie wzruszyła ramionami.
    - Nie udawaj, że nie zdawałeś sobie sprawy z niebezpieczeństwa, a mimo to rzuciłeś się prosto w paszczę lwa. Nawet teraz utrzymujesz, że wszystko w porządku, chociaż tak naprawdę boli jak cholera, a kiszki wykręcają ci się na lewą stronę.
    - I tak ma poczucie winy – bezwiednie zaczął bawić się pościelą. – Zresztą to trochę przeze mnie. Dorwali ją przy weterynarii. Prosiłem, żeby na chwilę wstąpiła jak będzie iść do mnie, bo to bardzo blisko i… No, nie mogę teraz narzekać na głupoty.
    - Głupoty – powtórzyła sucho. – Według ciebie to głupoty. Właśnie o tym mówiłam. Faceci mają jakąś manię udawania, że nie posiadają czegoś takiego jak zakończenia nerwowe i poharatani będą utrzymywać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Chyba napiszę pracę doktorancką z psychologii na ten temat, to naprawdę niesamowite zjawisko.
    - Dobra, masz jakieś proszki? – Zapytał, ucinając jej wywód.
    Uśmiechnęła się chytrze i z kieszeni fartucha wyciągnęła małą buteleczkę z grubego szkła. W środku zagrzechotały trzy białe tabletki.
    - Nie można było tak od razu? – Włożyła mu buteleczkę w dłoń i zacisnęła na niej jego palce. – Tylko schowaj, albo poproś o to Laurę. Pielęgniarki nie lubią jak ktoś podważa ich kompetencje, ale one nie wiedzą, że zwijasz się z bólu. Tylko nie bierz na czczo. Mam nadzieję, że zaraz ci coś dadzą.
    - Nika… - Felix przytrzymał ją za rękę. Zamknął na chwilę oczy i odetchnął. – Dziękuję. Wybacz, naprawdę nie chcieliśmy wam przeszkadzać, ale..
    - Wiem. Musiałeś ją ratować – popatrzyła na niego ciepło i odgarnęła mu włosy wchodzące w oczy. – Naprawdę to rozumiem. Po prostu odpowiadałam za tą akcję głową i się denerwowałam. Zwłaszcza, że w czasie największego zagrożenia miałam być nieprzytomna.
    Z korytarza doszły ich odgłosy przyspieszonych kroków. Nika zerwała się, prawnym ruchem włożyła perukę i okulary, po czym wzięła clipboard i udała, że spisuje coś z karty pacjenta. Do pokoju wpadła rozpromieniona Laura i z rozpędu zostawiła drzwi otwarte na oścież.
    - Zaraz dostaniesz jedzenie – przysiadła na łóżku i objęła mocno Felixa za szyję. – Mogłeś się wcześniej upomnieć, powinieneś coś dostać godzinę temu.
    - W takim razie to chyba wszystko – powiedziała rzeczowo Nika i podeszła do drzwi nim ktokolwiek zdążył ją zatrzymać. – Aha, panie Polon. Proszę nie popijać alkoholem. Dla ścisłości, Sommersby to też alkohol. Niby wszyscy o tym wiedzą, ale lepiej przypomnieć – puściła do niego oko, poprawiła okulary i wyszła.
    Laura zmrużyła oczy i przeniosła spojrzenie na chłopaka.
    - Jaki alkohol?
    staranowaziemia.blogspot.com

  8. #68
    Zaciekawiony FNiN
    Dołączył
    Feb 2015
    Płeć
    Wiek
    23
    Posty
    16

    Domyślnie Odp: Felix, Net i Nika oraz Procedura X24P5B

    Jak to przedostatni fragment??? Może i piszesz dużo, ale to jest tak genialne, że aż mi smutno, że niedługo koniec 😉

  9. #69
    Zainspirowany FNiN
    Dołączył
    May 2015
    Płeć
    Wiek
    27
    Posty
    51

    Domyślnie

    Luz. W planach mam kontynuację.; )

  10. #70
    Zaciekawiony FNiN
    Dołączył
    Jul 2014
    Płeć
    Posty
    15

    Domyślnie Odp: Felix, Net i Nika oraz Procedura X24P5B

    Genialne! Koniecznie musisz napisać kontynuacje!!♥

+ Odpowiedz w tym wątku
Strona 7 z 8 PierwszyPierwszy ... 5 6 7 8 OstatniOstatni

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

     

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
Odwiedź nas na Google+!
wspiera nas:
©FNiN.eu 2006-2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Developed by: Hern.as

Strona korzysta z plików cookies. Jeśli nie chcesz,
by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku
zmień ustawienia swojej przeglądarki.
Rekomendacje: Quizado.com - Symulator Familiady, zorganizuj swoją własną Familiadę