Hah, widz e spodobaa wam si scenka ze starsz kobiet C, w duym stopniu wzorowana jest na moim autentycznym przeyciu, tylko, e w moim przypadku staruszka zaczepia mnie na ulicy pytajc, czy nie widziaem nigdzie jej wnuczki. Przez bite dziesi minut nie byem w stanie namwi jej, by chocia opisaa, jak ta wnuczka wyglda, a na koniec, po tych dziesiciu minutach wnuczka - na szczcie - sama si znalaza.
C, drugi fragment/rozdzia udao mi si dokoczy do szybko, poniewa spor cz miaem ju zapisan, gdy wstawiaem tu pierwszy. Trzeci jednak raczej nie ukae si tak szybko, poniewa mam zapisane chyba niecae p strony, ktre i tak mi si nie podoba, a na dodatek od jutra wracam do szkoy.
II.
Dyrektor magister inynier Juliusz Stokrotka wyglda przez okno. Tak przynajmniej mg pomyle kto, kto nie wiedzia, co dzieje si w dyrektorskiej gowie. Nieee, dyrektor magister inynier Juliusz Stokrotka obserwowa. Do szkoy wchodzio coraz to wicej uczniw, a przed bram, pod opiek wychowawcw klas pojawiao si coraz wicej wypenionych sodkociami workw. Szczerze mwic, ilo sodyczy, jakie przynieli ze sob uczniowie poruszya go zarwno pod wzgldem pozytywnym, jak i negatywnym. Z jednej strony, wygldao na to, e wreszcie udao mu si zmotywowa uczniw do podjcia oddolnej dziaalnoci spoecznej, co prbowa uzyska od dawna. Z drugiej za dyrektor przygnbiony by tym, e mimo i szkoa ju ktry rok z rzdu wspieraa sierociniec Eleonory Chrubieszczak - ktr, notabene, dyrektor pozna i uwaa za bardzo sympatyczn, ciep osob. Z pewnymi Zasadami, ale naprawd sympatyczn. - uczniowie zmobilizowali si do przynoszenia tak wielu rzeczy dopiero, gdy w zamian zostaa im obiecana nagroda. Oznaczao to, e nie czuli si w obowizku do pomagania innym, jeeli nie pyna z tego korzy take dla nich. Dyrektor podrapa si po ysinie. Z tym ca pewnoci naleao co zrobi, uwiadomi uczniom, jak wana jest bezinteresowna pomoc. Moe wdroy jaki projekt? Chocia Stokrotka a drgn, gdy przypomnia sobie reakcj uczniw na prb wdroenia projektu Okropnie Dobra Szkoa przed kilkoma miesicami. Skoczyo si to protestami uczniw oraz buntem przeciw wadzy szkolnej. Jednak by gotw podj wszystkie moliwe kroki. Nawet zadzwoni do muzeum hydrauliki i odwoa zaplanowan wycieczk dla zwyciskiej klasy. To naley przemyle. A na razie... dyrektorowi wanie zapalia si nad gow jarzca lampka okrona napisem "Geniusz".
******
Pani Pumpernikiel krya midzy olbrzymi wag, a marzncym tumem uczniw przy bramie szkoy.
- Klasa 1C zebraa 15,6 kilograma sodyczw. - oznajmia i zapisaa dane w notesie.
- Zimno! - odpara chrem 1C.
Stojcy niedaleko Cyryl Borkowski popatrzy na klas z niechci i nachyli si do, tym razem ubranej na zielono, plastyczki.
- Co za miczaki.
- Och, nie strofuj ich tak, Cyrylu. - Nauczycielka umiechna si - Nie kada dusza wytrzymuje nacisk materializmu pyncego z otaczajcego wiata.
- Nonsens, Zuz...anno. Zapewniam, e nie chodzi tu o aden... materializm. To zwyke miczaki s, i tyle. Dwie godziny treningu pod moj opiek szybko by ich rozgrzay.
Tymczasem Felix, Net i Nika stali nieco dalej, i jak wikszo uczniw przytupywali ju z zimna. Pani Pumpernikiel nie spieszya si tymczasem, i zaadowaa na wag dopiero poow workw klasy drugiej a.
- Czy wszyscy s na dworze? Nie brakuje nikogo? - pytaa ich wychowawczyni.
- Nie wszyscy. Prosz spojrze tam - Net dyskretnie wskaza stojcego w oknie dyrektora Stokrotk.
- To nieuczciwe - niespodziewanie popar go Gerald - Dlaczego my wszyscy musimy tu sta i marzn, a dyrektor siedzi sobie w ciepym gabinecie?
- No wiesz... - Pani Chaber chwil si zastanawiaa, po czym nagle owiadczya - Nie wiem. Czasami po prostu brak mu wyczucia sytuacji. Klaudia, co ty teraz robisz?
Dziewczyna uniosa wzrok i przez chwil zdawaa si nie wiedzie, gdzie w ogle jest.
- Maluj paznokcie. - odpowiedziaa krtko i wrcia do zajcia.
Nauczycielka pokrcia gow i przesza na koniec szeregu. Felix spojrza na zegarek. Net rwnie chcia si nachyli, lecz przypomnia sobie, e nic nie rozumie z masy wskazwek tykajcych z rn czstotliwoci.
- Jest 8:32 - zauway blondyn - Pani Pumpernikiel dopiero koczy z klas 2C, wic raczej przepadnie nam dzisiaj pierwsza lekcja.
- To informatyka, wic osobicie nie narzekam - odpar jego przyjaciel - Wol sta tutaj jeszcze choby i p godziny ni spotka si z przedstawicielem gatunku ameby informatycznej.
- Ekhem. - Nika szturchna go w rami i wskazaa na Eftepa, przechodzcego zaledwie kilkanacie krokw dalej w t i z powrotem i patrzcego na uczniw z wyszoci, a nawet delikatn pogard.
- Trzecia A, worki przed siebie. - oznajmia wreszcie pani Pumpernikiel. Po kilku minutach okazao si, e klasa Felixa, Neta i Niki uzbieraa w sumie 23,5 kilograma i prowadzia w tabeli. Teraz wyprzedzi ich moga ju tylko 3B.
- Widzisz maa? - umiechn si Net - Czyli 10 kilogramw od Aurelii jednak si na co przydao.
- Wyprzedzamy drug klas tylko o cztery - odpara sucho dziewczyna
Eftep tymczasem wypry dumnie pier, i oczekiwa ogoszenia wynikw. Rwnie przedstawiciele obydwu klas konkurowali w zakresie bardziej zwyciskich min. Kobieta dopchaa wszystkie sodycze, spojrzaa na wag i oznajmia.
- Klasa 3B zebraa 23,4 kilograma sodyczw.
Umiechy uczniw klasy 3B szybko zeszy, a klasy 3A jeszcze si rozszerzyy.
- Jak to!? - zapyta gono Eftep. - Jestem pewien, e co jest nie tak z tym wynikiem. Musi by inny.
Pani Pumpernikiel westchna teatralnie, podesza do urzdzenia, poprawiaa chwile to i owo, uoya worki nieco inaczej i przyznaa nauczycielowi racj:
- Faktowo. Teraz jest 23,3 kilograma.
- Ale...ale - Informatyk rozpaczliwie broni si do ostatka - moe co jest nie tak z t wag!? Niby dlaczego wywietla dwa rne wyniki?
- Nie, jest sprawnicza. Sam chcia, to niech teraz nie histeryje. Rozejs si do klas!
Uczniowie nie czekali, a powtrzy. Cay tum jednoczenie poszed ku wejciu do szkoy. Net kroczy z dum, niby przypadkiem przecinajc drog wciekemu nauczycielowi.
******
Dyrektor wpad do pokoju nauczycielskiego z min, ktra moga sugerowa skrajne oburzenie. Lub obustronny parali twarzy. W kadym razie, udao mu si zwrci na siebie uwag grona pedagogicznego. Uda, e nie zauwaa, jak Cyryl Borkowski chowa do kieszeni karty. Wikszo nauczycieli popatrzya na niego z ciekawoci zmieszan ze znueniem. Tego typu napady zdarzay si dyrektorowi zwykle raz na dwa tygodnie, czasem rzadziej. Zwykle te zaczyna jka si w cigu drugiego zdania swojej wypowiedzi, w cigu trzeciego wyranie si gubi, a po czwartym wymyla sobie wymwk typu „zapomniaem co powiedzie sekretarce”i czym prdzej wychodzi z pokoju. Cecylia Bk patrzya za to na niego z wyranym uwielbieniem. Cedynia spa.
- Naley nauczy dzieci pomagania innym. - powiedzia oficjalnym tonem.
- Przecie pomagaj - odezwa si Czwartek - przynieli w sumie prawie sto osiemdziesit kilo sodyczy dla domu dziecka. To absolutny rekord, odkd prowadzimy zbirk.
- Wiem, ale - dyrektor opar si o biurko i powid zdecydowanym spojrzeniem po podwadnych. Zgodnie z "Poradnikiem naturalnego przywdcy" okazywa im wanie wyszo i wzbudza szacunek - chodzi o to, e zrobili to wszystko nie bezinteresownie, ale eby wygra nagrod w postaci wycieczki. Wanie, ktra klasa wygraa?
- Moja - odezwaa si powoli pani Jola - Klasa 3A. O co chodzi?
- Doszedem do wniosku, e najlepiej bdzie, jeeli zorganizujemy dla uczniw warsztaty - dyrektor z zacit min zacz przechadza si po pokoju nauczycielskim, wok zczonych stow przy ktrych siedziaa reszta ciaa pedagogicznego. Nauczyciele co chwil obracali gowy, by utrzyma go w polu widzenia. Stokrotce, nie wiedzie dlaczego, bardzo si to spodobao. - Dotyczce tego tematu. Pocztkowo uznaem, e powinni je przeprowadza nauczyciele. Jednake do gowy przyszed mi pewien pomys, i postanowiem, e najsprawiedliwiej bdzie, jeeli przygotuje je klasa, ktra wygraa wycieczk do muzeum hydrauliki.
- Dokd? - pani Jola zrobia wielkie oczy. - No nie wiem. Moja klasa najbardziej si postaraa i zebraa najwicej sodyczy. Niby w jaki sposb sprawiedliwe wobec nich ma by dooenie im kolejnego obowizku?
- Nonsens, droga Jolu - wyszczerzy si Eftep - Twoja klasa ma, wida, najwiksze wyczucie i wiedz w takich kwestiach. Zdecydowanie to ona powinna zorganizowa takie warsztaty, by wyedukowa reszcie nieuwiadomionych uczniw, jak wane jest bezinteresowne niesienie pomocy sabszym.
- Mylaem, e to my jestemy od tego, eby edukowa modzie, a nie inni uczniowie. - zauway chodno Czwartek
- Jerzy ma racj - Stwierdzia Konstancja - Nie moemy rezygnowa ze swoich godzin lekcyjnych. Po pierwsze, ledwo si wyrabiamy z programem, a po drugie oni i tak nie chc si uczy i dostaj beznadziejne oceny. Ci lenie nawet nie znaj podstawowej wiedzy geograficznej. Nie to, e ci wypominam, Jolu, ale aden ucze z twojej klasy nie zaliczy ostatniego sprawdzianu z poziomu urbanizacji w Japonii i Chinach.
- Moemy zawsze zorganizowa te warsztaty po lekcjach. - zauway Czwartek.
- Nie ma mowy - tym razem to Borkowski si odezwa - My te chcemy mie czas wolny. Cigle go marnujemy, pomagajc im jak moemy, a te ciamajdy maj go a nadto, i wychodz z nich ciepe kluchy, nie potrafice zaliczy biegu z przeszkodami na dwa kilometry po szkolnych korytarzach. Niby dlaczego mamy jeszcze si dla nich powica?
Czwartek chcia chyba jeszcze co powiedzie, ale uprzedzia go pani Jola.
- Dobrze, zgadzam si. Zrobimy to. Ale eby byo uczciwie, prosz o czas do przygotowa. Jestem gotowa zostawa z nimi po lekcjach.
- Niech bdzie. - Zastanowi si dyrektor - Od poniedziaku do rody na smej lekcji jest wolna sala gimnastyczna. Moecie przychodzi tam wiczy. Warsztaty zorganizujemy na koniec miesica. - Stokrotka otworzy drzwi. - Ach, zapomniaem. Robi update szkolnej sieci, i przy okazji wezwaem komputerowcw by sprawdzili komputery w sali informatycznej - Eftep wyda z siebie ciche kwknicie - Moliwe, e mog wystpi drobne kopoty. Jeeli zauwaycie na korytarzu co niezwykego, to pamitajcie, e to najprawdopodobniej tylko zbkane piksele.
*******
W domu pastwa Polonw panowaa dziwna atmosfera, ktr mona by okreli jako nerwowo-radosn. Net przegrzebywa stosik z horrorami, Felix i Laura przygotowali jedzenie w kuchni, a Nika nakrywaa do stou i przenosia gotowe jedzenie. Caban kry midzy wszystkimi, wci domagajc si miziania. Dobrze stao si, e akurat na ten dzie tata Felixa zaprosi mam i rodzicw Neta do jakiej restauracji
- Nasi starzy wrcili do pracy w IBN-ie i Herman powierzy im co, co nazywaj „projektem ycia”. - mrukn Net w kierunku Niki - Poszli to oblewa, wic Felix ma woln chat.
- Ciesz si, e si cieszysz, ale to nie tumaczy, dlaczego wszyscy pracuj, a ty si obijasz - odpara przyjacika, stawiajc na stole misk z popcornem.
- O czym ty mwisz, kobieto!? - Net cakiem dobrze uda wzburzenie - Ja si obijam!? Ja wykonuj bardzo wan misj wybrania filmu na wieczr.
- Poka. - Dziewczyna nachylia si nad pytami. - No tak. "Pia", "Obcy", "Paranormal Activity 3"... przecie ogldalimy w sobot, "Egzorcysta", "Amityville Horror" i - nachylia si bliej - "Mordercza Opona"!?
- Klasyk niezalenego pastiszu horroru - zachwala Net - Opona o zdolnociach paranormalnych przeladuje Francusk kobiet i jest gotowa zniszczy kadego, kto jej w tym przeszkodzi.
Nika popatrzya na niego, spodziewajc si, e wybuchnie miechem.
- Brzmi gupio - powiedziaa - Nawet jak na horror.
- Ej! - Net wycelowa w ni gronie palec - Nie obraaj horrorw, kobieto, dobra!?
Laura wesza do pokoju, niosc wazon z zup.
- Oj! - podniosa si Nika - Zapomniaam.
- Nie szkodzi - umiechna si Laura - Dam rad.
- Nie, czekaj, ju ci pomog.
Dziewczyny wyszy z pokoju, a Net, nie majc pomysu, co robi, wzruszy ramionami i poszed za nimi. W kuchni zastali Felixa, przygldajcemu si jednej z kilkunastu chyba maszyn kuchennych stojcych na blatach szafek.
- Strasznie piszczy przy dziaaniu.
- Ale przecie dasz rad to naprawi, prawda? - spytaa Laura.
- Mj m jest wszystko w stanie naprawi, prawda, Henry? - Szepn teatralnie Net
Felix spojrza na niego ciko. W tej samej chwili rozlego si pukanie do drzwi. Nika, ktra bya najbliej wyjcia, posza i otworzya drzwi. Po chwili wrcia do kuchni, razem z Gilbertem i Zosi.
- Wszystkiego najlepszego - Gilbert ucisn do Felixa tak, e a tamten si skrzywi, i wrczy mu malutki pakunek - To dla ciebie. Wsplny prezent ode mnie i od Zoki. Sorki, e nie przysza.
- Przecie tu jestem. - zauwaya stojca za nim Zosia
Gilbert odwrci si.
- Faktycznie. - Przyzna - Kiedy przysza?
- Cay czas szam obok ciebie.
- Naprawd? - Chopak wydawa si szczerze zdumiony - Nie zauwayem ci.
Zosia spucia tylko wzrok i podesza do Felixa. Obja go delikatnie.
- Najlepszego - powiedziaa cicho.
- Dziki - umiechn si Felix.
Zosia powiedziaa cicho jeszcze co, ale tego ju chopak nie zrozumia. Odesza, obdarzajc Laur krtkim spojrzeniem i schowaa si z powrotem za Gilberta.
- Idcie do pokoju - umiechna si Nika - Zaraz doczymy.
- Aha! - zreflektowa si Net i wyj co z kieszeni - Pyta z muzyk - powiedzia
Felix tymczasem otworzy prezent od Gilberta i Zosi i umiechn si szeroko.
- Co to? - spyta Net - Papier do kasownika?
- Naboje do pira wiecznego - odpar - W pitnastu rnych kolorach. Kosztoway pewnie sporo.
- E, tam - Gilbert wychyli gow przez framug drzwi - Ojciec znalaz cae pudo na drodze, wypado z samochodu firmy kurierskiej, to zanis do domu. Pomylaem: przynios, co si maj marnowa.
Rozleg si dzwonek do drzwi i Nika wprowadzia do salonu Oskara i Wiktora. Chopcy wrczyli Felixowi gruby tom zatytuowany"Wielka ksiga robotyki"
- Wszystkiego najlepszego z okazji nieurodzin - rzek Oskar, a Felix spojrza na niego zdziwiony, wic doda - Daj spokj, domylilimy si, e chcecie po prostu dopiec Aurelii. I dobrze, naley jej si, wyjtkowo grubiasko si ostatnio zachowuje. Nawet jak na ni. Zreszt, ju raz miae w tym roku urodziny, prawda?
- To byy imieniny. - Mrukn tylko Felix, nie liczc w ogle, e chopak wreszcie to przyjmie do wiadomoci.
- Zapamitalimy inwazj tych konstrukcji, co oyy i wyszy z piwnicy podczas twojej ostatniej imprezki, i tak pomylelimy, e ci to zainteresuje i damy ci z okazji nieurodzin. A Aurelia przy okazji si wcieknie. - powiedzia Wiktor - Wanie - ciszy gos - Nie to, eby co, ale tym razem wszystko wyczye?
- Susznie - powiedzia Felix, przegldajc z zainteresowaniem ilustracje - Dziki. I spoko, dwa razy sprawdzaem, tym razem nie bdzie adnej inwazji.
- Te si domyliem - rzuci Gilbert, znw wystawiajc gow przez framug - przecie urodziny w drugiej klasie obchodzie w innym terminie, a nie sdz, eby przez rok zmienia si ich data.
- Em...
- To co - Oskar zatar rce - Odpalamy muz?
- Jasne! - Net chwyci pyt i pdem pobieg do salonu. Po drodze zahaczy nog o st, przez co na ziemi spada miska z dipem. Nika spojrzaa na niego karcco, wic umiechn si niewinnie.
- Zaraz posprztam - mrukn Felix - Skonstruowaem ostatnio robota specjalnie do takich akcji. Wczaj t muzyk.
Net skin gow. Podczy wie do prdu, woy pyt i nacisn play. Co strzelio, byso, a w caym domu zgaso wiato. W zwizku z tym, e na dworze si ciemniao, zostali niemal w cakowitej ciemnoci.
- Stary - Net zwrci si niemiao w stron Felixa - Wiem, jak to wyglda, ale przysigam ci, e tym razem to naprawd nie ja.
- Pewnie jaka awaria . - odpar w zamyleniu tamten - W piwnicy mam zapasowy agregat prdotwrczy. Net?
- Co!? - oburzy si brunet - Niby dlaczego to ja mam i?
- Nie mog przecie zostawi goci w takiej sytuacji.
- Ale... ale Nika...
- Musz pomaga Felixowi w przyjmowaniu goci - odpara spokojnie dziewczyna - Zapewne jeszcze kto przyjdzie.
Chopak zauway na sobie rozbawione spojrzenia kolegw z klasy
- Nie,no spoko, pjd. Nie mylcie sobie, e ja jestem jaki tchrz, czy co. Gdzie niby jest ten agregat?
- Stoi pod stolikiem, naprzeciw mojego biurka.
- A jaka latarka?
- Nie znajd przecie teraz. wie sobie telefonem.
Net ju-ju mia zaprotestowa, ale przypomnia sobie, e dziwnie bdzie to wygldao przed kolegami z klasy. Pokiwa niechtnie gow i ruszy w kierunku zejcia do piwnicy. Wyj z kieszeni swojego smartfona i przyjrza si mu dokadnie.
- wie sobie telefonem, te mi co - sarkn cicho.
Podszed do drzwi i otworzy je. Schody prowadzce w d wydaway si w tej ciemnoci nie mie koca, nikny w ciemnoci.
- Przepraszam, czy ma pan poyczy kilo prdu? - zaartowa, by doda sobie odwagi
Westchn i postpi na pierwszy stopie. Zaskrzypiao, i chopak mia wraenie, e zaraz wszystkie stopnie si zawal, a on spadnie w przepa.
- Znalaze ju ten agregat? - Usysza Felixa
- Dopiero schodz! Nie poganiaj mnie, czowieku, bo si zestresuj! - odkrzykn.
Uywajc smartfona jako latarki, powoli i ostronie stawia kolejne kroki na skrzypicych, drewnianych schodach. Wreszcie dotar na sam d. Wtuli nieco d twarzy w bluz, bo tu, na dole byo mu zdecydowanie zimniej ni na grze. Poczu te dziwny zapach, przypominajcy odr niewieej kapusty, cho te nie do koca. Zanotowa sobie, by po imprezce wypomnie Felixowi, e naley po sobie sprzta, i rozejrza si po pomieszczeniu. Piwnica wydawaa mu si kilkukrotnie wiksza ni za dnia, a konstrukcje Felixa, te dokoczone i te niedokoczone, obserwowa go i czyha na niego. A na wikszym z dwch znajdujcych si w pokoju stow leaa... gowa. Chopak niemal krzykn, gdy to zobaczy. Podszed bliej, i zauway, e gowa nie naleaa do czowieka, a raczej do robota. Felix mia przecie dokoczy montowanie nowej dla Golema-Golema, bowiem poprzednia zostaa zniszczona w do nieprzyjemnych okolicznociach. Odetchn z ulg. Starajc si nie potkn o lece tu i wdzie czci maszyn, skierowa si w stron stolika, pod ktrym mia lee agregat. Przykucn i zajrza. Agregat by tam, lecz lea pod sam cian, co oznaczao, e bdzie musia wej pod st, by do niego sign. Spojrza niechtnie najpierw na podog, potem na swoje spodnie i wsun si pod stolik. Kiedy siga po urzdzenie, niechccy zahaczy barkiem o spd stolika. Co potoczyo si i pacno mikko obok niego na ziemi. Sykn i obrci si, by zobaczy co spado, i odoy to z powrotem. Wtedy wanie zobaczy to co. Najprociej byoby chyba powiedzie, e to cie, z tym e nie by to cie na cianie lub na pododze, lecz stojcy na dwch nogach, tak jak czowiek, przy biurku Felixa. Rozglda si, jakby szukajc czego, lub bdc zagubionym. Na szczcie odwrcony by tyem to chopaka. W caym pomieszczeniu byo ju ciemno, lecz sylwetka tego stworzenia bya cakowicie czarna, wydawao si, e gdyby sprbowa zawieci w ni latark, wiato nie przeszoby na drug stron, tylko ugrzzo w ciemnoci. Stwr wyglda praktycznie jak czowiek i mona by go nawet za niego uzna, gdyby nie ta cakowita ciemno, ktr wydawa si by, i niepokj, ktry odczuwao si, patrzc na niego. Cho przecie nie robi nic zego, jego wrogie zamiary jakby pulsoway w powietrzu. Przeraony Net wjecha gbiej pod stolik. Najgorsze byo to, e doskonale zna to uczucie swdzenia w nosie. Przypatrywa si stworzeniu, ktre zbliyo rk do Felixowego komputera. Jego do przenikna przez peceta, i natychmiast j cofno. Zachowywao si tak, jakby co badao. Odeszo od komputera i zaczo przyglda si wynalazkom. Z podniesieniem teleskopowej drapaczki do plecw nie miao ju problemu.
- APSIK!
Stworzenie w mgnieniu oka odwrcio si do niego. Przez moe nieca sekund wpatrywao si w niego dwoma maymi, czerwonymi punkcikami po czym pisno gono i chyba w uamek sekundy pokonao dystans dzielcy je od poudniowej ciany piwnicy, po czym po prostu w ni wbiego. Dziwny zapach panujcy w powietrzu znikn, i a temperatura zacza jakby gwatownie rosn. Net zerwa si spod stolika, przy okazji przewracajc go i wszystkie lece na nim gadety, i w rwnie zaskakujcym tempie dopad do schodw, nie dbajc ju nawet o agregat. Zdawao mu si, e ta istota zaraz wrci tu ze wsparciem i wszystkie si na niego rzuc. Dobieg do drzwi i szarpn. Byy zamknite.
- Mamusiu Boska... - zacz wali w nie piciami - Felix! Felix! Otwieraj! To nie jest mieszne!
Drzwi otworzyy w chwili, gdy znw mia waln w nie pici, tak, e z rozpdu nieomal si przewrci.
- Co jest? Znalaze agregat? - zapyta zaskoczony blondyn
- Tam w piwnicy by jaki potwr! - krzykn Net
Wszyscy popatrzyli na siebie z dziwnymi minami.
- aden mj projekt nie spad ci na gow? - zapyta Felix.
- Mwi powanie! Nawet nie mogem otworzy drzwi! Szarpaem , i nic.
- Otwiera si w t stron - Felix zademonstrowa.
- Ale... ale... co tam byo - upiera si Net.
- Zdawao ci si - Nika obja go delikatnie - W ciemnoci mzg czasami pata rne figle. Mnie te ostatnio wydawao si, e kto stoi w nocy nad moim kiem i na mnie syczy. Zakryam si kodr ze strachu, a jak si odkryam, okazao si, e nic tam nie ma.
- Nie. - odpar zdecydowanie chopak - Tam kto... co byo. Ogldao wynalazki. Wiem, co widziaem. Hej... wiato wrcio?
- Przyszo na krtk chwil przed tym, jak wybiege z piwnicy - odpar Felix - Miaem do ciebie schodzi tam na d.
- Przyszo, bo on odszed.
- To niedorzeczne. - Odezwa si Oskar - wiato znikno, bo w domu pojawi si jaki cieniowaty potwr, i wrcio, bo znikn?
- No, przecie mwi. Zreszt, skoro to takie niedorzeczne, to dlaczego poblade? Hej, zaraz - Net wycelowa w niego palec - Skd wiesz, e potwr by... cieniowaty? Nie opisywaem go w ogle.
Oskar spojrza na niego.
- Nie mwiem niczego takiego.
- Jak to nie? - zapytaa tym razem Laura - Dwadziecia sekund temu.
- Bardzo mi przykro - Oskar rozoy ramiona - Ale naprawd nie pamitam.