- Whatevs.
Tim począł rzucać sobie do ust winogrona.
- Whatevs.
Tim począł rzucać sobie do ust winogrona.
[Serp, chciałem spać, nie walczyć ! Nie psuj mi snów! Dobra, zaraz pokonam te kojoto-wilko-psy. Muszę coś wymyślić...]
[Jeśli musisz coś wymyślić to radzę statystyki. Było ci nie zasypiać.]
^A to przez zasady na za dużą sygnaturę.
[Uważny czytelnik jak widzę. Wszystko je w pierwszym poście. Koniec spamu.]
^A to przez zasady na za dużą sygnaturę.
Spikus spojrzał za siebie. Nie miał szans na ucieczkę - za jego plecami rozciągało się wielkie nic. Jeden pso-wilko-kojot zawył. Pozostałe zrobiły to samo i zbliżyły się do Spikusa. Chłopcu pozostały dwie opcje - dać się pożreć pso-wilko-kojotom, lub skoczyć w dół, w wiekie nic. Zanim zdążył się zastanowić, jeden z pso-wilko-kojotów rzucił się na niego. Spikus zdążył zrobić unik, lecz zwierzę rozdarło mu rękaw jego koszulki. Z ręki zaczęła w niesamowitym tempie kapać krew. Widząc, że Spikus nie ma żadnych szans, pso-wilko-kojoty skoczyły na niego. I wtedy zdarzyło się coś niesamowitego. Dach rozpadł się, a chłopak i pso-wilko-kojoty spadały w wielkie nic. Chwilę później okazało się, ze wielkie nic nie jest tak naprawdę wielkim niczym. To był...
-Au! - krzyknął Spikus. Rozglądnął się wokół siebie. Był w wagonie pociągu i na dodatek leżał na podłodze. Wstał i otrzepał się zmieszany. Patricia bowiem patrzyła na niego dziwnie.
- Zasnąłeś i zacząłeś coś wrzeszczeć - wyjaśniła. - Coś jakby "Wielkie nic się zbliża! Zaraz umrę!". O co ci chodziło?
- O nic - odpowiedział Spikus. No tak: Patricia uzna go teraz za wariata. "Wielkie nic się zbliża! Zaraz umrę!" - tylko tego jeszcze brakowało. Po namyśle dodał jeszcze: - To był tylko sen.
Patricia wzruszyła ramionami i powróciła do czytania "Miasta Cieni".
Zapadła niezręczna cisza. Chloe rzuciła szybkie spojrzenie widokowi za oknem i westchnęła przeciągle.
- Także ten... Emm... A jak ty właściwie masz na imię?
Po szybkim przedstawieniu nie było już nic do dodania. Żadne z obecnych nie było zbyt rozmowne, a urzędnik dodatkowo sprawiał wrażenie urażonego. Po kilku chwilach milczenia padła niezbyt kusząca, przynajmniej dla Chloe, propozycja obejrzenia innych trybutów. Już po dwóch dystryktach dziewczyna żałowała, że jednak się na to zdecydowała. Przy sprzyjających warunkach miała szansę przez na arenie jakieś dziesięć minut.
[Wiecie co... Póki co, podaruję wam samowolkę. Tak. Tak uczynię.]
^A to przez zasady na za dużą sygnaturę.
-Zrozumiano?- rzucił ostrym tonem staruszek.
-Ech... tak- westchnęła Shaan..- Ale...
-Jeżeli jeszcze raz powiesz, że gra dla publiki nie ma sensu to będę musiał uznać, że to on jest mózgiem waszego zespołu.- Wskazał pomarszczoną dłonią chłopaka z jej dystryktu, który od dobrych piętnastu minut nie słuchał i bezmyślnie gapił się w sufit.
-No dobra, niech ci będzie!- ze złością pokręciła głową.-Będziemy grać. Zadowolony?
-Można to tak ująć.
Ostatnio edytowane przez Keitissa ; 16-01-15 o 17:02 Powód: UWAGA UWAGA- ożywiam trupa
Skoro forum jest trupem, to nikt nie zauważy braku sygnatury, nie?
Nagle pociąg gwałtownie zatrzymał się. Rozkojarzony Spikus uderzył głową w okno. Szyba rostrzaskała się i poraniła go. Upadł na podłogę. Nie żył.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)