<

Zobacz wyniki ankiety: Na ile oceniasz opowiadanie

Głosujących
10. Nie możesz głosować w tej sondzie
  • 1/5

    0 0%
  • 2/5

    0 0%
  • 3/5

    0 0%
  • 4/5

    6 60.00%
  • 5/5

    4 40.00%
+ Odpowiedz w tym wątku
Strona 2 z 6 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 11 do 20 z 58
  1. #11
    Zainspirowany FNiN Awatar Złoty Jeż
    Dołączył
    Apr 2012
    Płeć
    Wiek
    24
    Posty
    89

    Domyślnie Odp: Felix, Net i Nika : Projekt GROM

    Uhuhuhu, grubo jeden mały błąd wyłapałam- napisałeś "wywarzony chłopiec", powinno być wyważony

  2. #12
    Zaciekawiony FNiN
    Dołączył
    Jul 2014
    Płeć
    Posty
    15

    Domyślnie Odp: Felix, Net i Nika : Projekt GROM

    Świetne opowiadanie!

    //Przed znakami interpunkcyjnymi (np. wykrzyknik lub kropka) nie stawiamy spacji. Nie nadużywaj także wykrzykników, jeden w zupełności wystarczy.//Drago
    Ostatnio edytowane przez Drago ; 13-09-14 o 18:19

  3. #13
    Zainspirowany FNiN
    Dołączył
    Dec 2013
    Płeć
    Wiek
    27
    Posty
    147

    Domyślnie Odp: Felix, Net i Nika : Projekt GROM

    No i fragment numer pięć . Przerpraszam, jeżeli błędów jest nieco więcej (choć starałem się je wszystkie usunąć) ,ale po prostu bardzo chciałem zdążyć na dzisiaj, gdyż inaczej fragment ukazałby się najwcześniej w środę, a poza tym jest on odrobinę dłuższy.



    V.

    Net otworzył oczy. Patrzył na coś białego... Cała przestrzeń u góry była biała. Zdezorientowany chłopak wstał na kolana. Zobaczył, że znajduje się w jakimś... tunelu? Przestrzeń spowijała dziwna biała, choć przezroczysta mgła. Przypomniał sobie, co się stało. Popatrzył na swoje ciało i zaskoczony zobaczył, że w ogóle nie jest ranny. Po początkowej radości przyszło olśnienie. A wraz z nim przerażenie.
    - Boże... zginąłem - wyszeptał Net, zrywając się na równe nogi. Zachwiał się, a otoczenie zawirowało. Chłopak postanowił pójśc naprzód, po tym dziwnym... pomieszczeniu? Nie miało ścian. Chociaż... kilkadziesiąt metrów dalej widniał niewyraźny zarys drzwi. Powoli ruszył w tamtym kierunku. Jednak odległość była tutaj chyba względna, bo dotarł tam po dobrych pięciu minutach. Przy drzwiach zauważył kilka przełączników, i już miał wcisnąć któryś z nich, gdy zauważył niżej jeszcze mały wyświetlacz. Przeczytał napis."„GROM 2.0 - by 3D3N systems wita." Ledwo przeczytał, a napis ustąpił miejsca kolejnemu. "Prosimy nie niszczyć otoczenia i trzymać się Zasad." Następnie " Wszelkie złamanie zasad grozi Terminacją lub banicją na określony czas"."Zasady dostępne u Przewodnika, na żądanie" Dopiero potem pojawiło się „Pchnij zielony przełącznik.” Net po chwili wachania zrobił to,a drzwi z łoskotem otworzyły się, ukazując oświetlone pomieszczenie. Chłopak wszedł do środka, i oniemiał. Znajdował się w dziwnym, bogato zdobionym miejscu. Zewsząd dochodziło światło neonowych lamp. To miejsce było tak olbrzymie, że nie widać było horyzontu. Tu i ówdzie stały rośliny, w innym miejscu w stawie kąpały się kaczki. A po uliczkach... chodzili ludzie.
    - UWAGA MIESZKAŃCY! - rozległ się zewsząd głos - Rada Najwyższa pragnie przypomnieć, że Banki Pamięci NIE SĄ miejscem publicznym. Prosimy, nie próbujcie się tam dostać, gdyż zostaniecie aresztowani przez RAJ. Dziękujemy za uwagę.
    Net poczuł, jak dostał czymś w plecy. Odwrócił się, i zobaczył piłkę od koszykówki.
    - Psieplasiem - wysepleniła mała dziewczynka, spoglądając na Neta niepewnie
    - Klara! Nie wolno! - szli za nią uśmiechnięci rodzice. Zauważyli Neta. - Nowy tutaj, tak? - kobieta zaśmiała się, a chłopak przytaknął. - Proszę iśc do Centralnego Kwadrantu. Przydzielą panu pomocnika. - pomachała chłopakowi na pożegnanie.
    - Ale jak!? - odkrzyknął za nią
    - Niech pan tylko sobie o tym pomyśli. I zamknie oczy! - kobieta zniknęła już w tłumie.
    Net westchnął i zmrużył powieki. "Chcę iść do Centralnego Kwadrantu" pomyślał. Otworzył oczy. Nic. Machnął ręką , ale spróbował jeszcze raz. "Chcę iść do Centralnego Kwadrantu" - pomyślał z całych sił. Otworzył oczy. Znajdował się gdzie indziej. Był na małym placyku, razem z kilkoma osobami, na którego środku stała budka, a nad nią unosiła się holograficzna, zielona literka "I". "Informacja"-zrozumiał chłopak. Podszedł kilka kroków.
    - Słucham? - Net aż odskoczył, gdy budka sama odwróciła się, by pracujący w niej robot w okienku był po jego stronie.
    - Potrzebuję... przewodnika...
    - Aaa. Nowy. Rozumiem. Już kogoś wyszukujemy... gotowe.
    - Już?
    - Wystarczy, że wypowie pan w myślach polecenie "Pomoc." - odparł robot.
    - Okej... a... może głupio to zabrzmi... ale gdzie właściwie jestem?
    Robot wpatrywał się w niego przez chwilę
    - Ta odpowiedź nie jest mi dana do wiadomości. Nie znam jej.
    - Co?
    - Ee, gościu! - burknął grubas za nim - Skończyłeś? Też chcę skorzystać!
    Net odszedł na pewną odległość. Zamknął oczy. "Pomoc", pomyślał. Po otwarciu oczu doznał szoku - naprzeciw niego stał uśmiechnięty, blady staruszek.
    - Witaj, chłopcze. Nazywam się Stefan Kuszminski i podczas tej wizyty będę twoim przewodnikiem. Co chcesz wiedzieć?

    ****

    - Jest taki spokojny... - pani Bielecka łkała na ramieniu męża - On... nie umrze, prawda? - spytała pielęgniarki. Ta westchnęła i spojrzała na nią z uśmiechem.
    - Obrażenia nie są zbyt poważne. Ale mogło się skończyć tragicznie, gdyby ten chłopak - wskazała na Felixa - nie wezwał karetki. Wyjdzie z tego.
    Nika ukryła twarz w dłoniach. Net leżał, podłączony wieloma przewodami do maszyn szpitalnych. Oddychał spokojnie i głęboko.
    - Wygląda prawie jakby spał... - pani Bielecka podeszła Do Felixa - Chłopcze - przytuliła chłopca mocno - uratowałeś Netowi życie. Gdyby nie ty, wykrwawiłby się na śmierć. Nigdy... nigdy ci się nie odwdzięczymy...
    Felix spuścił wzrok. Doskonale pamiętał, że to przez niego Net udał się w tą feralną podróż.
    - To nie moja zasługa. - powiedział - To Laura nakazała mi po niego wyjść.
    - Ale uratowałeś go... oboje to zrobiliście - Kobieta podeszła i uścisnęła mocno Laurę.
    Do sali wszedł pan Polon. Skinął do państwa Bieleckich. Podeszli do niego, a wokół łóżka Neta znaleźli się szybko jego przyjaciele.
    - Rozmawiałem ze znajomym policjantem. Udało się namierzyć numer rejestracyjny tego drania, który uciekł z miejsca wypadku.
    - Gdybym mógł, urwałbym mu głowę - stwierdził pan Bielecki.
    Tadek siedział na krześle i tępo wpatrywał się w kuzyna. Do sali weszli pani Jola i dyrektor Stokrotka. Nauczycielka polskiego miała łzy w oczach,a dyrektor był wyraźnie przybity. Pani Jola rozmawiała dłuższą chwilę z pielęgniarką. Wreszcie ta skinęła głową, i kobieta wyszła.
    - Przyjechaliśmy jak tylko się dowiedzieliśmy...no i jeszcze Jola musiała przygotować... - Dyrektor miał problemy z wysłowieniem się. - To olbrzymi dramat... Net to jeden z najlepszych uczniów w klasie, a nawet w szkole...oby szybko doszedł do siebie.
    Drzwi otworzyły się i ponownie weszła pani Jola. A za nią Aurelia. Oskar. Wiktor. Zosia. Cała 3a otoczyła łóżko, gdzie leżał ich chory kolega.

    *****

    Net wpatrywał się w staruszka z niedowierzaniem. Miał wrażenie, że zaraz wszyscy ściągną kostiumy i krzykną "Prima Aprilis!". Kuszmiński nadal wpatrywał się w niego uprzejmie.
    - Zastanów się, jeśli musisz - poradził - Najmądrzejsi myślą, zanim pytają.
    - Jestem w niebie? - spytał Net, nadal nie mogą dojść do siebie.
    Kuszmiński chwilę przyglądał się chłopakowi uważnie, po czym odezwał się.
    - Och, tak. Tak, myślę że można by to uznać za niebo... chociaż zdecydowanie odbiegające ziemskim wyobrażeniom.
    - Czyli nie żyję... Pięknie. A za dwa tygodnie miałem mieć urodziny...
    Profesor zastanowił się i spojrzał na Neta.
    - Chodź, przejdziemy się.
    Chłopak zbliżył się do Kuszmińskiego.
    - Wiesz, co masz robić. Zamknij oczy.
    Po otwarciu Net zauważył, że znów znajdują się w miejscu, z którego trafił do centralnego kwadranta. Alejkami oświetlonymi neonowym, niebieskim światłem chodziło mnóstwo osób, krzątając się w różne strony. Net miał jednak dziwne wrażenie, że spokój i szczęście na ich twarzach to tylko pozory. Profesor Kuszmiński ruszył przed siebie.
    - Panie profesorze... co pan tutaj robi?
    - Cóż... to samo, co ci wszyscy ludzie. Błąkam się.
    Net pokiwał głową, ale niewiele zrozumiał. Kilka metrów nad nimi przeleciał dziwny spodek wyświetlający holograficzną informację o "Utrudnieniach w Arkadii." Weszli po kilkunastu schodkach na spory plac, na którego środku stało kilkanaście fontann wystrzeliwujących wodę w różne sposoby. Cały plac odgrodzony był balustradami oraz drzewami przy nich. W oddali Net dostrzegł zarysy dziwnych budowli. Natomiast gdy się odwrócił, widział ogromne góry, których szczytów nie był w stanie zobaczyć. Nad tym wszystkim wesoło latały ptaki. Chłopak spojrzał do góry. Była tam tylko przezroczysta mgła, przez którą nie widać było, co wpuszcza do środka światło.
    - Pięknie tutaj, prawda? - zapytał profesor Kuszmiński.
    - Tak...
    - Popatrz na nich - ciągnął profesor, wskazując na grupkę kilkulatków, kopiących piłkę w jednym z rogów placu - spójrz, jak się bawią. Popatrz teraz na nich - tym razem wskazał parę staruszków, siedzących na ławce trzymając się za ręce. Patrzyli w "niebo" i mrużyli oczy. - widzisz, jacy są szczęśliwi? - chłopak przytaknął. - No, to popatrz jeszcze na nich - pokazał gestem na roześmianych rodziców czyszczących chusteczką twarz małego synka, ubrudzoną czekoladą. - Każdy chciałby mieć takie dzieciństwo, prawda?
    Net rozglądał się po twarzach kolejnych osób, po przepięknych krajobrazach. Z sąsiedniego drzewa zbiegła nagle wiewiórka. Jak gdyby nigdy nic podbiegła do siedzących na ławce staruszków, i wdrapała się mężczyźnie na kolano. Ten zauważył to, roześmiał się i pokazał żonie. Wyciągnął z paczki orzecha włoskiego i podał zwierzątku. To chwyciło je śmiesznie między łapki i zaczęło się w nie wgryzać. Net patrzył na tą scenkę, zaskoczony. Wiewiórka w końcu odeszła od staruszków i podeszła bezpośrednio do niego. Chłopak kucnął, a zwierzę samo wdrapało mu się po ręce na ramię. Poczuł szturchnięcie.
    - To teraz popatrz tam - poprosił profesor ciszej, delikatnie wskazując na coś głową. - Nie! - dodał, widząc że Net odwraca głowę - Nie tak... popatrz kątem oka.
    Chłopak z całej siły wysilił wzrok. Pomyślał, że ma jakieś złudzenie, bo przecież to nie jest... to nie może być...
    - Kamera!? - prawie krzyknął, więc Kuszmiński przyłożył mu rękę do ust. - Co tu robi kamera? - spytał ciszej, gdy starzec wreszcie go puścił.
    Gdzieś zza nich dobiegł przeraźliwy krzyk.
    - To samo, co oni. - odparł profesor
    po schodkach wspinały się dziwne... istoty. Inaczej ich nie było można nazwać, bowiem z tułowia wychodziła im dziwna siatka, która bardzo przypominałaby tą na skrzydłach much, gdyby nie to, że była pokryta dziwnym, białym pierzem. Miały też niebieską skórę, głęvboko na czole osadzona była para malutkich, zielonych oczek. Natomiast do czubka głowy miały, przymocowane za pomacą jakiegoś dziwnego przewodu, pulsujące żółcią okręgi. Istoty, sunąc wolno prowadziły wyrywającego się młodzieńca. Wszyscy ludzie odsunęli się, by być jak najbliżej barierek, a jak najdalej od istot. Wszyscy poza Netem.
    - Puśćcie mnie, wy reżimowe bestie! - wrzeszczał młodzieniec, nadal się wyrywając - Nic nie zrobiłem!
    - Zostało przyłapane na próbie wskrzeszenia buntu - odparła jedna, dudniącym głosem dochodzącym jakby ze studni - Zostanie ukarane zgodnie z Zasadami.
    Chłopak owi jednak wreszcie udało się oswobodzić. Upadł na grunt i zebrał się do ucieczki. Istoty odwróciły twarze, by na siebie spojrzeć, a kolor ich oczu uległ zmianie na czerwony. Ludzie kulili się, przytulając jeden do drugiego. Obie istoty jednocześnie podniosły lewe ręce, a końcówki ich palców... uniosły się, ustępując miejsca czemuś innemu. Net, zrozumiawszy co się stanie, chciał krzyknąć by ostrzec chłopca, lecz Kuszmiński znów zasłonił mu usta. Istoty namierzyły cel, huknęło, z końcówek ich palców wyleciało jasne, oślepiające zielone światło. Rozległ się jęk agonii, coś upadło i stoczyło się po schodach. Całość trwała może sekundę, potem, jak gdyby nigdy nic urządzenia schowały się, a na ich miejsce powróciły opuszki palców. Kolor oczu istot zmienił się na zielony.
    - Nic ciekawego - powiedziała jedna - Nie patrzą.
    Ludzie, ostrożnie, omijając je szerokim łukiem wracali na swoje miejsca. Wciąż jednak spoglądali lękliwie w stronę tych istot.
    - Terminacja... - mruknął profesor Kuszmiński - Niepotrzebnie uciekał... może by przetrwał.
    Net spojrzał na niego, w połowie przerażony, a w połowie zdziwiony. Nagle jedna istota odwróciła się na pięcie w kierunku gdzie stali. Wolno, posuwając się o kilkadziesiąt centymetrów co krok, podeszła do Neta. Ludzie wymienili przerażone spojrzenia. Net zachłysnął się powietrzem. Oczy istoty świeciły na żółto.
    - Nie zrywaj kontaktu wzrokowego - szepnął Kuszmiński, stojąc twardo obok niego.
    Istota tymczasem podniosła dłoń i skierowała na Neta. Chłopak zacisnął zęby. Promień, który wydobył się z urządzenia miał tym razem kolor srebrny. Stworzenie poraziło nim Neta kilkukrotnie od stóp do głów, a za każdym razem chłopak czuł, jak w miejscu przez które przechodzi płomień zbiera się dziwne swędzenie. Wreszcie istota zamknęła dłoń, i ją opuściła. Przez chwilę jeszcze patrzyła na Neta, aż w końcu kolor jej oczu zmienił się na Zielony. Odwróciła się do profesora Kuszmińskiego.
    - Wykryto przewodnika. - stwierdziła tylko, po czym oddaliła się do towarzysza. Stanęli obok siebie. Z "nieba" trzasnął w miejsce gdzie stały piorun, a one zniknęły.
    - Co to było!? - zapytał wreszcie Net.
    - RAJ.
    - Co?
    - Rodzaj tutejszej policji. Teoretycznie mieli bronić słabszych i pilnować porządku, jednak... odkąd do władzy dorwał się ten tyran...
    - Kto?
    - Nikt z cywili nie wie, kim jest, ale...
    W tej samej chwili z góry dobiegł ich głośny dźwięk... silników samolotowych. Net spojrzał w górę. Rzeczywiście, chwilami było widać zarys skrzydeł.
    - Ach... - Kuszmiński pokiwał głową. - znów dobrali się do kogoś z zewnątrz...
    - Jesteśmy we wnętrzu tej chmury?
    - Chmura to nie jest za dobre określenie.
    - Więc co to jest?
    - Pierwsza Zasada brzmi - profesor uśmiechnął się ponuro - Jeśli chcesz przetrwać, nie zadawaj pytań.
    Rozległ się dźwięk dzwonu.
    - Rzeczywiście... - mruknął profesor - chyba powinienem cię już odesłać.
    - Odesłać? Dokąd!?
    - Do domu. Usiądź na ławce...
    - Zaraz! To ja... nie umarłem?
    Naukowiec przypatrzył mu się.
    - Nie. Nie tym razem. Aha, i nie martw się, gdy wrócisz do siebie, zapomnisz o wszystkim, co się tu zdarzyło. Śmiało, usiądź sobie.
    Chłopak wykonał polecenie, ale przyglądał się Kuszmińskiemu.
    - Więc... co ja tutaj robię?
    - Chcieliśmy cię przygotować.
    - Na co? Kto?
    - Na to, co czeka ciebie, i twoich przyjaciół. - profesor przyłożył mu palce do skroni - Z czym będziecie się musieli zmierzyć. W jednym mieli rację. - uśmiechnął się nieco - Tu naprawdę powstaje ruch oporu. Transport zaczyna się za trzy...dwa...jeden...
    - Co!? Ale jak to? Ale co my...
    - Zero.
    Net drgnął, zamknął powieki i poczuł, jak spada.
    Kamera na jednym z drzew odwróciła się w tę stronę, podkręciła zbliżenie do maksymalnej możliwości i niczym żywa istota zaczęła nagrywać z niezwykłym zainteresowaniem..

    ******

    - NECIOR! Kuzynie, obudziłeś się!
    - O, matko...
    - Ciociu! Wujku!
    Pani Bielecka, a za nią jej mąż, wpadli do sali. Matka Neta spojrzała na syna, zaniosła się histerycznym szlochem i rzuciła ku niemu.
    - Kochanie! Jezu, jak dobrze...wiedziałam, że nic ci nie będzie... ale jednak...
    - Net! - Do pokoju weszła Nika.
    - Elo, mała - Net uśmiechnął się, przysiadając na łóżku - Co ty masz na sobie? Wyglądasz, jakbyś wpadła pod samochód.
    Dziewczyna parsknęła śmiechem i podeszła do łóżka przyjaciela. Nie patrząc na to, że w pokoju są jego rodzice, nachyliła się nad nim i mocno pocałowała. Stojący w drzwiach Felix uśmiechnął się
    - Dobrze, że jesteś synu - pan Bielecki usiadł po drugiej stronie łóżka.
    - Dzięki, tato.
    - Synku, powinieneś podziękować Felixowi. - pani Bielecka poczochrała syna delikatnie. - To on cię uratował.
    Spojrzenia chłopców spotkały się na ułamek sekundy, ale ten ułamek wystarczył, by wszystko sobie powiedzieli.
    - Dzięki, stary. - uśmiechnął się Net
    - Daj spokój. Zresztą... to zasługa Laury...
    - O! Nasz pacjent się obudził? - pielęgniarka weszła do sali - Jak się czujesz, chłopcze?
    - Dobrze, tylko... napiłbym się wody.
    - Pójdę kupić - zaoferowała Nika, już wychodząc z sali.
    - I jeszcze kanapkę mi przynieś, dobra niewiasto! - krzyknął za nią Net
    - A może frytki do tego!?
    Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
    - Czyli wracasz do siebie? - zauważy Felix, siadając na skraju łóżka.
    - No! Stary! Jak tu jest taka obsługa, to ja będę wpadał pod samochód codziennie!
    - Ani mi się waż - matka walnęła syna delikatnie w głowę.
    Do sali weszła Nika, trzymając butelkę wody i bułkę.
    - Ej! - Net zrobił obolałą minę - A gdzie moje frytki!?
    - Kup sobie. - odparła Nika, uśmiechając się.
    Neta zamurowało.
    - Mam gdzieś taki deal. Nigdy więcej nie wpadam pod samochód. - stwierdził otwierając butelkę z wodą.
    Do pomieszczenia weszli dyrektor i pani Chaber z całą klasą.
    - Hmm... trochę za dużo tu osób - stwierdziła pielęgniarka
    - Obudziłeś się! - uśmiechnęła się nauczycielka polskiego, zagłuszając kobietę.
    - Jako klasa - odezwał się Wiktor - kupiliśmy ci prezent.
    Postawił na stoliku pudełko.
    - To gra planszowa "€žOperacja."€
    - Erm... dzięki
    - Nie ma za co. - Oświadczył chłopak z uśmiechem.
    - Miałeś sporo szczęścia - powiedziała zrezygnowana pielęgniarka - Jak na prędkość, z jaką zostałeś uderzony rany są minimalne. Najpóźniej za dwa dni wyjdziesz do domu.
    - Czy to nie cudowne!? - ucieszył się Tadek.
    - Ekhm... na pewno za dwa dni, a nie tygodnie?
    - Ej no, co ty? Nie cieszysz się, Ksenofont?
    Net zakrztusił się bułką. Wszyscy popatrzyli ze zdziwieniem to na Tadka, to na dławiącego się bruneta. Wreszcie Nika opamiętała się i walnęła przyjaciela w plecy.
    - A ja myślałam - powiedziała powoli Klaudia - Że masz na imię Wezuwiusz. Jak ten słynny lodowiec grecki...
    Wszystkie twarze wykrzywiał grymas z trudem powstrzymywanego śmiechu. Net zamknął oczy. Wreszcie wybuch nastąpił, i trwał dobre kilkadziesiąt sekund. Śmiali się wszyscy, nawet Felix, Nika i rodzice Neta.
    - Tadek - odezwał się Net przyjaźnie, jego mina wskazywała jednak na wyraźnie mordercze zamiary wobec kuzyna. - Wiesz, lubię cię, ale czasami mam ochotę natknąć się na ciebie w ciemnej uliczce, wyjąć piłę mechaniczną, rzucić się na ciebie, i powoli oderżnąć... - zauważył, że wszyscy przestali się śmiać i wpatrywali w niego z niewyraźnymi minami.
    - Jesteś psychopatą - stwierdził powoli Oskar.
    - Jak możesz tak odzywać się do Tadka? - dodała Nika, oburzona. - Cały czas klęczał przy twoim łóżku.
    - NIE! - wściekły Net rzucił się na łóżko, przewrócił na bok i nie zwracał już uwagi na nic więcej.
    Ostatnio edytowane przez T-rex ; 14-09-14 o 17:32

  4. #14
    Zainspirowany FNiN Awatar Złoty Jeż
    Dołączył
    Apr 2012
    Płeć
    Wiek
    24
    Posty
    89

    Domyślnie Odp: Felix, Net i Nika : Projekt GROM

    Jejku, jak zwykle frag genialny (Ksenofonta to się nie spodziewałam :p) ale czy to oznacza że kolejny będzie najwcześniej w środę? :'( no nie zgadzam się normalnie :/

  5. #15
    Zainspirowany FNiN
    Dołączył
    Dec 2013
    Płeć
    Wiek
    27
    Posty
    147

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Złoty Jeż Zobacz posta
    Jejku, jak zwykle frag genialny (Ksenofonta to się nie spodziewałam :p) ale czy to oznacza że kolejny będzie najwcześniej w środę? :'( no nie zgadzam się normalnie :/
    Niestety Wcześniej nie skończę raczej projektu na historię.

  6. #16
    Zainspirowany FNiN Awatar Złoty Jeż
    Dołączył
    Apr 2012
    Płeć
    Wiek
    24
    Posty
    89

    Domyślnie Odp: Felix, Net i Nika : Projekt GROM

    Rzuć historię pisz opowiadania! (Nie no, żartuję, ja też zmagam się teraz z projektem historycznym :p )ale dobra, trochę offtop zrobiłam, żeby nie było to motywuję cię do pisania!

  7. #17
    Zainspirowany FNiN
    Dołączył
    Dec 2013
    Płeć
    Wiek
    27
    Posty
    147

    Domyślnie Odp: Felix, Net i Nika : Projekt GROM

    Hmm... Wiem, że frag. powinien juź być ale niestety napotkałem drobne problemy techniczne. Przepraszam, ale myślę że do niedzieli już spokojnie zdążę

  8. #18
    Zainspirowany FNiN
    Dołączył
    Dec 2013
    Płeć
    Wiek
    27
    Posty
    147

    Domyślnie Odp: Felix, Net i Nika : Projekt GROM

    Uff... i oto, po tygodniu przerwy spowodowanej projektem historycznym i zmaganiami z niedomagającym komputerem, prezentuję kolejny, szósty fragment mojego fan-ficka. Mam nadzieję, że lektura będzie przyjemna

    VI


    Minęło kilka dni, i po wypisaniu ze szpitala, Net musiał, chcąc nie chcąc, wrócić do domu i szkoły. Chłopak nie był, co prawda, zbyt zadowolony z dalszej obecności w nim Tadka, ale uznał, że jeszcze ten tydzień z hakiem musi wytrzymać. Przyłapywał się za to coraz częściej na tym, że wyszukuje w internecie artykuły dotyczące życia po śmierci i szeroko pojętego nieba. Podobnie było tym razem. Usłyszawszy dzwonek do drzwi, chłopak oderwał wzrok od komputera i pobiegł je otworzyć. W drzwiach stał... agent Mamrot.
    - Net Bielecki. - stwierdził mężczyzna, bardziej niż zapytał - Jak wiesz, nazywam się agent mhnmhnmm - powiedział spokojnie, pokazując chłopakowi legitymację. Chłopak otworzył usta zaskoczony na jej widok, lecz natychmiast po jej schowaniu przez Mamrota poczuł, że nie pamięta, co było dokładnie na niej napisane. - Musimy porozmawiać. Mogę wejść?
    - Tak... Tak oczywiście. - Net odsunął się, wprowadzając gościa do salonu. Agent usiadł przy stole i wyciągnął papierosa, po czym skierował paczkę w stronę chłopaka.
    - Ja nie palę - zaprzeczył szybko Net.
    - I bardzo słusznie, szkoda marnować zdrowie. Nie chcę zabierać dużo czasu, więc pozwolisz, że przejdę od razu do konkretów?
    Chłopak skinął głową.
    - Co wiesz o projekcie GROM?
    Neta nagle zabolała głowa, i przebiegło przez nią wiele myśli. Coś, gdzieś, kiedyś usłyszał, a przynajmniej tak czuł, ale jednak... nazwa obijała mu się gdzieś w glowie, ale nie mógł jej z niczym skojarzyć. Skrzywił się lekko.
    - Więc?
    - Nie mam o nim pojęcia.W ogóle nie wiem, o co chodzi.
    - Na pewno?
    - Tak, wiem co mówię - odparł lekko rozdrażniony Net, masując sobie pobolewające skronie. Agent nie zamierzał jeszcze jednak odejść.
    - Słyszałem, że cztery dni temu o godzinie 15:46 przy ulicy serdecznej doszło do wypadku z twoim udziałem.
    - Skąd pan to wie? - chłopak zaprzestał masowania i spojrzał na Mamrota zaskoczony, i lekko przestraszony.
    - W moim zawodzie trzeba wiedzieć wiele rzeczy - mężczyzna uśmiechnął się delikatnie. - Więc co się stało później?
    - Niby skąd mam to wiedzieć? Pamiętam, że obudziłem się w szpitalu, i byli przy mnie wszyscy moi znajomi... tylko tyle.
    - Na pewno? - Agent popatrzył na niego uważnie, a Net poczuł zdziwiony, że nie jest w stanie oderwać od niego wzroku.
    - Co tutaj się dzieje? Oj! - pan Bielecka zbladła, widząc legitymację, którą Mamrot bez słowa wyciągnął w jej stronę. - Czy coś się stało? Net coś zrobił?
    - Nic z tych rzeczy. - Agent wstał - Proszę sobie nie przeszkadzać, już wychodzę. - Wyciągnął do Neta rękę. - Dziękuję za współpracę. Mam jednak nadzieję, że jeżeli sobie coś... przypomnisz, postąpisz jak uczciwy obywatel i o tym powiesz. - Net podał rękę i skinął głową, lecz w duchu powiedział sobie, że o czymkolwiek by się nie dowiedział w tej dziwnej... sprawie, przede wszystkim powie o tym swojemu ojcu. Mama odprowadziła agenta do drzwi, a gdy tylko się one zamknęły, z domu uciekła dziwna, nieprzyjemna, zimna atmosfera która wdarła się tu wraz z obecnością Mamrota. Tymczasem sam agent wsiadł do eleganckiego, czarnego mercedesa stojącego w zacienionym miejscu.
    - I jak? - zapytał kierowca samochodu.
    - Doskonale - odparł mamrot, obserwując mrugającą na czerwono w lewym, górnym kącie infokularów informację "Ekstrakcja wspomnień udana."

    ******

    Dyrektor magister inżynier Juliusz Stokrotka siedział w swoim gabinecie, i zaczytywał się w grubym tomiszczu "Elegancja i Kultura w biurze i na codzień", co chwilę poprawiając muszkę i zerkając ze zdenerwowaniem na ilustracje w książce, czy aby na pewno leży poprawnie. Wyciągnął dłoń, i już miał, nie bacząc na zasady opisane w książce, wcisnąć przycisk prymitywnym, zwyczajnym sposobem, gdy opamiętał się. Spłoszony rozejrzał się, lecz na szczęście w gabinecie nie było nikogo, kto dostrzegłby jego błąd. Odetchnął głęboko, wyciągną elegancko pół-zgiętą rękę, i powoli, niespiesznie skierował wyciągnięty w połowie "podróży" ręki do interkomu palec w sam środek przycisku. Nacisnął używając tylko części swojej siły - nie za lekko, nie za mocno, by goście odwiedzający jego gabinet nie musieli spoglądać na upaćkany odciskami palca przycisk, któremu odebrano mocnymi naciśnięciami całkowicie elegancję. Uff, sukces.
    - Kochanieńka...?
    - Czego?
    Dyrektor zaciągnął się powietrzem. Do czasu znalezienia nowej sekretarki postanowił zatrudnić na tym stanowisku kucharkę szkloną, Lucynę Apis. Niestety kobieta nie tylko okazała się całkowicie niekompetentna, ale również nieuprzejma i burkliwa, i to nie tylko dla niego, ale i dla gości.
    - Zrób mi kawki. I zawołaj Cecyl... panią Bąk, jeśli możesz?
    - Nie mogę, biurko ze szminki czyszczę. Niech sam zawoła.
    Dyrektor pokręcił głową ze zrezygnowaniem i zaczął zbierać się do wyjścia . Trzeba znaleźć nową sekretarkę, i to w tempie ekspresowym.
    - I gdzie mie tu łazi, szkodniku jeden? Gdzie!?
    - Ja... do dyrektora Stokrotki.
    - Niech lezie. Zaraz, chwila... Dyrektorze! Ten szkodnik... znaczy pan Grzegorz do pana
    Dyrektor szybko przybrał jak najbardziej elegancką pozę w fotelu, i profesjonalny wyraz twarzy. Cóż, przynajmniej próbował.
    - Poproś, poproś.
    Drzwi otworzyły się.
    - Panie dyrektorze... - zaczął nauczyciel od razu, ale urwał, widząc dyrektora obejmującego ramionami oba oparcia od fotela, i opartego niczym król z dziwnym pół-uśmiechem na twarzy, patrzącego na niego spode łba. - Czy coś się stało?
    Dyrektor zerwał się w ułamku sekundy, i z taką samą prędkością wystawił rękę, uśmiechając się tak szeroko, jak tylko potrafił.
    - Nie, skądże znowu! Proszę, proszę - wskazał gościowi fotel naprzeciw swojego biurka
    - Dziękuję - nauczyciel przypatrywał się dyrektorowi, którego szeroki uśmiech sięgał prawie kącików oczu. - Muszka panu zwisa. - zauważył
    Dyrektor spojrzał na siebie. Rzeczywiście, zawiesił muszkę w pozycji pionowej. Poczuł, jak czerwienieje mu twarz. Poprawił i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
    - Mały błąd, każdemu się zdarza. Proszę.
    Nauczyciel usiadł, a dyrektor zajął miejsce naprzeciw niego.
    - A więc, o co chce pan ze mną rozmaaa....- dyrektor urwał, zauważywszy, że książka którą czytał leży nadal na biurku, tuż obok "Zaawansowanych zabezpieczeń sieci komputerowych". Leży skierowana w stronę gościa. Nie wiedząc, co robić, z przerażeniem odruchowo posłał tom na podłogę.
    - Ups... spadło - stwierdził, uśmiechając się. - Się podniesie... - ugryzł się w język za ostatnie sformułowanie.
    - Podniosę - zaoferował pan Grzegorz, schylając się.
    - Nie! - Stokrotka powiedział głośno, i postawił nogę na książce - Naprawdę nie trzeba. - odetchnął i spojrzał na gościa, postanawiając skupić całą swoją uwagę tylko na nim - słucham, o co chodzi?
    - Panie dyrektorze - zaczął nauczyciel - uczniowie kompletnie nie przestrzegają zasad projektu ODS. Tylko w pierwsze dwa tygodnie szkoły nauczyciele wystawili prawie tysiąc karnych punktów. Największą gorliwością wykazała się nauczycielka Konstancja Konstantynopolska, która zapisała ich prawie 400. Spóźniają się na lekcje, biegają na korytarzach, a nawet przynoszą telefony do szkół.
    - Cóż... jeśli ich nie używają podczas zajęć, to chyba nic złego?
    - Panie dyrektorze, ale oni korzystają z nich na przerwach.
    - Więc?
    - W domu na pewno też z nich korzystają. A tak długie korzystanie z telefonów może doprowadzić do chorób, a nawet uzależnień...
    - Cóż... być może, ale...
    - A co gorsze, stanowi jasne łamanie Konwencji ws. Telekomunikacji dziecięcej nr.3-54, która jasno określa, że młodzież wieku 13-15 może korzystać z tego typu urządzeń maksymalnie trzy godziny dziennie, jedynie w obszarach niepublicznych i przy osobach je pilnujących. To trzeba zmienić.
    - Jak?
    - Proponuję by przed wejściem do szkół konfiskować uczniom wszystkie przedmioty nieprzydatne do nauki. To jest przecież szkoła.
    - Czy to na pewno konieczne? - dyrektor spojrzał na niego zaskoczony - Zbuntują się.
    - Niestety, sytuacja jest tragiczna. Nie wiadomo, jak się skończy.
    - No...dobrze.
    - Dla uczniów przekraczających pulę 300 punktów karnych proponuję urządzić więzienie w piwnicy szkoły. Będą tam prowadzeni przez Straż Szkolną podczas przerw... Oczywiście, musi być ono zgodne z przepisami Karty Praw Etycznych, szczególnie od punktów 4.1 do 5.8.9.3.2 oraz z Deklaracją Wolności Uczniów Podczas Odbywania Kar na rok 2014. Proszę zapoznać się ze stronami 78-98
    - Ale...
    - No i ostatnia sprawa : uczniowie Felix Polon, Net Bielecki i Nika Mickiewicz. Pani Konstantynopolska oraz pan Wierszewski notorycznie składają skargi szczególnie na Neta, zaś sam widziałem, jak spokojnie szli na lekcję, spóźnieni o ponad cztery minuty. To nie do pomyślenia! Mało tego, dziewczyna nadal chodzi w nieprawidłowo zasznurowanych martensach, mimo że zwracałem jej na to uwagę już - wyjął i otworzył notes - jedenaście razy. Gdyby nie skargi od innych, odpuściłbym, ale...
    - Chyba nie chce ich pan zamknąć w piwnicy na stałe?
    - Nie, myślę, że dwie godziny dodatkowego siedzenia w szkol codziennie przez tydzień, wystarczą na nich. To nie jest aż tak zdemoralizowany przypadek.
    - Nie wiem, czy...
    - Panie dyrektorze - pan Grzegorz zbierał się już do wyjścia - oczywiście to są tylko zalecenia i decyzja należy do pana. Ale chyba nie chce pan, żeby gimnazjum imienia wielce szanownego profesora Stefana Kurzyńskiego...
    - Kuszmińskiego...
    - Należało do najgorszych w kraju, wychowując margines i tępotę społeczną. Im większy ucisk dzisiaj, tym lepsza młodzież jutro, to nasze motto. Żegnam.
    Dyrektor został sam w gabinecie, i zapatrzył się tępo przed siebie, nie wiedząc co robić. Na początek postanowił więc podnieść książkę. Podniósł nogę, wziął książkę do ręki i wzdrygnął się z obrzydzeniem. Na okładce "Elegancji i Kultury w biurze i na co dzień" znajdował się mokry odcisk ubłoconego buta.

    ******

    - Nauczycielom chyba nie wolno przyznawać punktów karnych, co? - zapytał w powietrze Net.
    Profesor Cedynia zasnął ze wskaźnikiem w ręku przed mapą przedstawiającą Polskę w XV wieku. Nika wstała i delikatnie położyła nauczycielowi rękę na ramieniu.
    - Panie profesorze...
    - Co!? Znowu wojna? - Nauczyciel rozejrzał się i spojrzał na Nikę - Acha, tak, doskonale dziś odpowiadałaś, Sienkiewicz. Siadaj, bardzo dobry.
    - Yyyy... ale ja - Nika dostała papierową kulką i spojrzała na Neta, który machał energicznie.
    - No co ty? - ofuknął ją brunet, gdy podeszła - Nie chcesz piątki?
    - Nie odpowiadałam przecież. - dziewczyna wzruszyła ramionami, siadając między przyjaciółmi.
    - Dżisss, ta twoja uczciwość...
    - Profesor Cedynia nie pamięta nawet nazwisk uczniów, co dopiero wydarzeń historycznych - mruknął do nich Lucjan z ławki z tyłu.
    - Cicho, bo usłyszy - syknęła Nika.
    - Bardzo wątpię - wtrącił Felix, wskazując na nauczyciela. Spał, nachylony nad dziennikiem z długopisem w ręku. Przyjaciele spojrzeli na siebie, starając się nie wybuchnąć śmiechem. Zadzwonił dzwonek, i Cedynia poderwał się
    - W domu wyjaśnijcie, dlaczego Turcja nigdy nie uznała zaborów Polski - rzucił, wychodząc pierwszy. Spojrzał na mapę ze zdziwieniem, ale tylko podrapał się po głowie.
    Przyjaciele, uważając szczególnie na patrol Straży Szkolnej w postaci Marcela, który prężył groźnie muskuły i spoglądał z wyższością na pozostałych uczniów, dotarli do swojej kwatery głównej.
    - Wczoraj był u mnie agent Mamrot - powiedział Net. Przyjaciele spojrzeli na niego, zaskoczeni.
    - I nic nam nie powiedziałeś? - oburzył się lekko blondyn.
    - W sumie - chłopak zastanowił się - nie było okazji.
    - Mogłeś napisać przez Net.com
    - Nie pomyślałem o tym.
    Chwilę siedzieli w ciszy.
    - Czego chciał? - zapytała wreszcie Nika.
    - Pytał się o jakiś... projekt GROM.
    - O co? - Zapytali jednocześnie Felix i Nika.
    - Sam nie wiem... macie czasem to uczucie, że coś kołacze się z tyłu waszej głowy, ale nie wiecie co to?
    - Czasami - przyznał Felix.
    - Macie jakieś plany na popołudnie? - Net zmienił temat - bo z oczywistych względów nie chcę wracać do siebie.
    - Wciąż nie rozumiem, dlaczego nie lubisz Tadka.
    - A dlaczego ty nie lubiłaś ciotki Amelii? Zresztą, nie kłóćmy się. Za chwilę dzwonek, lepiej chodźmy, żeby Grzebcio znowu nas nie przyłapał na spóźnieniu się. No, i trzeba uważać na Marcela...
    Zeszli ostrożnie schodami ze strychu szkoły i skierowali się pod gabinet zajęć plastycznych, które to mieli mieć teraz w planie. Ledwo dotarli pod salę, dzwonek zadzwonił, oznajmiając początek kolejnej lekcji. Mimo tego, Zuzanny Zdrój nie było nigdzie widać. Minęło już prawie pięć minut, i uczniowie byli coraz bardziej zdziwieni.
    - Może jej nie ma? - zapytał Net - Chodźmy do domu. To przecież ostatnia lekcja.
    - Daj spokój - ostudziła jego zapał Nika - Może jest otwarte.
    Pociągnęła za klamkę, i drzwi rzeczywiście otworzyły się. Uczniowie weszli do środka, ale to, co zobaczyli, przeszło wszystko, czego jak dotąd byli świadkami na lekcji plastyki. Stoliki nakryte były czarnym obrusem, na biurku płonęły czarne świece, a ubrana w ten sam kolor Zuzanna Zdrój siedziała przy nim z wyjątkowo nieszczęśliwą miną.
    - Chyba wiem, dlaczego bliźniaczki Birskie po wyjściu z tej klasy wyglądały, jakby postradały zmysły - jęknął Net.
    - Dzień dobry, kochani - rzuciła dramatycznie Zuzanna, patrząc na nich rozpaczliwym wzrokiem. - Siadajcie.
    - Czy to czarna msza i będzie pani składać z nas ofiary? - zapytał śmiertelnie poważnie Net
    - Czy coś się stało, proszę pani? - spytał Felix, patrząc na nauczycielkę szeroko otwartymi oczami. Zuzanna przyłożyła wierzch dłoni do czoła.
    - Dostałam objawienia - ogłosiła żałobnym tonem.
    - Niby jakiego?
    - Ten świat jest nastawiony na wyzysk i konsumpcjonizm. Dzieci... czy wy zdajecie sobie sprawę jak prymitywna jest rasa ludzka? Siedzą, na przykład tacy biznesmeni w tych swoich restauracjach, i z zadowoleniem konsumują te biedne istoty... przyprawione pieprzem, żeby trafić w zdegenerowane gusta ludzkości!
    - Trochę racji ma -przyznała cicho Nika.
    Nauczycielka wstała, powiewając zamaszyście czarnym płaszczem. Podeszła na środek klasy i zatrzymała się.
    - Poeci, artyści nie mogą uwolnić swoich duszy, bowiem krępuje ich nieskończona powłoka konformizmu. Żyją sami nie mogąc w pełni poznać swoich pragnień i uczuć, bo przeszkadza im w tym cielesność i materialność tego świata. Dlaczego dzisiejszy świat zabija artyzm? - Nauczycielka zaczęła chlipać w rękaw. Nagle oprzytomniała i spojrzała na klasę. - I to właśnie musicie zrobić.
    - Słucham? - zapytała Nika, nadal nie rozumiejąc.
    - Narysujcie nieskończoną powłokę konformizmu. Styl i forma dowolna. Do roboty. - Nauczycielka podeszła do biurka. Usiadła, nakierowując dym ze świec na swoją twarz. Westchnęła głęboko i położyła się na biurku.
    Klasa zabrała się za rysowanie byle czego, co można by potem przedstawić jako nieskończoną powłokę konformizmu. Jedynie Net nie zaczął nawet rysowania, co uargumentował tym, że skoro powłoka konformizmu jest nieskończona, nie zmieści się na kartce. To przekonanie, jak się miało potem okazać, zapewniło mu kolejną piątkę.

    ******

    - Przybliż... zeskaluj... to niemożliwe.
    - I jak mi to wyjaśnisz? - zwrócił się do niej z najciemniejszego kąta sali. Andżelika Osmoza odwróciła się ku niemu, blada. Właśnie skończyła oglądać nagranie z kamery filmującej wnętrze super tajnego projektu o nazwie "€žGrom 2.0"€. Nie miała żadnych wątpliwości, co, lub kogo ona przedstawia.
    - Nie mam pojęcia, jak się tam dostał.
    - Lepsze pytanie brzmi : jak się stamtąd wydostał. A jeszcze lepsze: dlaczego Kuszmiński?
    - Słucham?
    - Dlaczego jego pomocnikiem został akurat Stefan Kuszmiński. Przecież aktywnych pomocników było kilkadziesiąt tysięcy.
    Nerwowo pogładziła włosy.
    - Ty chyba nie myślisz, że ja...
    - Nie,nie. - uspokoił ją - Ale to bardzo, bardzo źle, że się tam znalazł. Nikt nie powinien stamtąd wracać.
    - Co zrobimy?
    - Ja już zrobiłem. Wysłałem do niego Mamrota. Zobaczymy, ile pamięta. Wtedy podejmiemy odpowiednie kroki.
    - Ale może jednak jakoś mogę pomóc?
    - Na nic mi się już nie przydasz.
    - Jednak... spróbujmy. Może wyznaczę kogoś, by go dyskretnie pilnował? Jego i jego przyjaciół? Nie wiadomo, co razem wymyślą.
    - Dobrze. Zrobię, co proponujesz.
    - Dlaczego ty, a nie ja?
    - Nie zrozumiałaś? Na nic mi się już nie przydasz.
    Żaluzje opadły na okna, a winda zamknęła się i zjechała na dół. Światło zgasło, a wszystkie kraty wentylacyjne zostały zablokowane.
    - Co ty robisz...? - Osmozę oblał zimny pot.
    Po raz pierwszy odkąd go poznała, wstał ze swojego miejsca. Zobaczyła, jak zarys jego sylwetki podnosi się, a następnie z jego korpusu wychodzą... dodatkowe ręce. Potem nogi, zaś on sam zginał się i wyginał. Wreszcie po drugiej stronie sali stał olbrzymi pająk.
    - Przecież mówiłeś, że mnie nie winisz!
    - Nie winię - odparł innym głosem - Ale nie będziesz więcej przydatna.
    Skoczył w tym samym momencie, w którym ona spróbowała odskoczyć. Chwila szamotaniny, po której przybrał normalną posturę i wrócił za biurko. Wszystkie żaluzje wróciły na swoje miejsce, a winda przyjechała. Andżelika Osmoza ruszyła ku niej sztywnym, robotycznym krokiem i mechanicznym ruchem wcisnęła przycisk oznaczony numerem 1.

  9. #19
    Zaciekawiony FNiN
    Dołączył
    Jul 2014
    Płeć
    Posty
    15

    Domyślnie Odp: Felix, Net i Nika : Projekt GROM

    Świetne nie mogę się doczekać kolejnej części!

  10. #20
    Zainspirowany FNiN Awatar Złoty Jeż
    Dołączył
    Apr 2012
    Płeć
    Wiek
    24
    Posty
    89

    Domyślnie Odp: Felix, Net i Nika : Projekt GROM

    Mamomamomamo :3 jak zwykle genialne, śmiem twierdzić że piszesz zupełnie na równi z Kosikiem. Styl, humor, prowadzenie akcji... Naprawdę, najlepszy fanfick jaki kiedykolwiek czytałam

+ Odpowiedz w tym wątku
Strona 2 z 6 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 ... OstatniOstatni

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

     

Tagi dla tego wątku

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
Odwiedź nas na Google+!
wspiera nas:
©FNiN.eu 2006-2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Developed by: Hern.as

Strona korzysta z plików cookies. Jeśli nie chcesz,
by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku
zmień ustawienia swojej przeglądarki.
Rekomendacje: Quizado.com - Symulator Familiady, zorganizuj swoją własną Familiadę