Doszedł do rynku. Zapachy świeżych owoców były naprawdę kuszące. Przypominały mu ojca, który był marynarzem. Pewnego dnia wypłynął na morze i już nie wrócił. Matka w depresji rzuciła się z klifu. Został wtedy sam w wieku 21 lat. Znalazł sobie dziewczynę ale ta go rzuciła dla jakiegoś głupiego amerykańca no i tak to było... Teraz stojąc na bazarze kupił pomarańcze. To były jego ulubione owoce. Kupił te najdroższe i najświeższe. - w czerwcu praktycznie wszystkie owoce były świeże ale te wyglądały najapetyczniej. Kupił też parę bananów. Potem kupił coś na kolacje (obiad już jadł) i na następny dzień. Tak zaopatrzony wrócił do domu.