Nie podzielam opinii. ŚZ był super, dopiero po nim zaczęło się psuć.
Nie podzielam opinii. ŚZ był super, dopiero po nim zaczęło się psuć.
"Vive in umbra, utinam lucem creare"
"My, sadyści, wiemy jak bawić się bez małaWiemy jak katować, by ofiara zapłakałaTo jest ta cudowna krew
To jest nasz morderczy zewMamy noże, których nie ma nikt innyDo zabawy ogień i sznurNa pale nawlekamy niewinnych
Jak dla mnie najgorsza część Fnin wątki kończyły się tak nagle jak np. ta wymiana. Wyjechali i nic, albo te kozolaki dziwnie wytłumaczone i nie było jakiejś większej sprawy. Jak dla mnie to 5/10
Ostatnio edytowane przez Drago ; 17-04-14 o 13:48
Na wstępie chciałabym nadmienić, że czytanie przez mnie tej części bardzo się rozwlekło w czasie. W szkole bardzo ciężko, więc nawet nie ma tu mowy o nocnej lekturze. Raczej kilkanaście stron z doskoku, na kolanie. Gdy trafiła się jakaś wolna godzina. Natomiast w ostatnim tygodniu przeczytałam od praktycznie połowy części do samego końca. W miarę "jedzenia" mój apetyt rósł. Nie zwracałam szczególnej uwagi na różnorakie niespójności. Wątek Felix-Nika do tego stopnia mnie zaskoczył, że nie mogłam się wręcz od tej książki oderwać. Zastanawiałam się, na ile pozwoli sobie Felix i jak to się skończy. W zasadzie na tym wątku dojechałam do kozołaków, klasztoru, Boguckiej i płytkiego rozwiązania akcji. Kiedy zamknęłam skończony już tom, poczułam naprawdę wielkie rozczarowanie i niedosyt. Tak jakby wszystkie niedociągnięcia nagle się ujawniły, a moja uwaga wreszcie została na nie skierowania.
Nie wiem, czy napiszę coś odkrywczego, bo większość "minusów" SCH została już raczej wymieniona. Pomimo tego spróbuję i od razu zaznaczam, że najbliżej mi do tych najbardziej krytycznych opinii.
- "dwie części" książki- cóż, trudno tego nie zauważyć. Wydaje mi się, że zawsze Kosik raczej łączył szkolne sprawy z głównym motywem części. Albo może ujmę to inaczej: umiejętnie przeplatał te i te wątki. W przypadku najnowszej powieści niespójność RAZI.
- co do samych wątków, to były one strasznie "spłycone". Sprawa Zosi nie była jakoś bardzo wyeksploatowana, gdyż w międzyczasie Kosik koncentrował się na CyBorku i jego obozie przetrwania. Zakończyła się ot tak. Nie było tajemnicy- bohaterowie nie rozwiązywali zagadki. Nie starali się dojść krok po kroku do prawdy i jedynego możliwego wytłumaczenia. I tutaj pojawia się kolejna rzecz: jak dla mnie kompletny brak związku fabuły z tytułem! "Sekret Czerwonej Hańczy", jak mi się przez połowę tomu wydawało, odnosił się raczej do poszukiwania skarbu nad jeziorem i tego, czego przy okazji dowiedzą się bohaterowie. No chyba, że tym "sekretem" miał być klasztor z kozołakami. FNiN nie jest serią realistyczną- spodziewałam się więc jakiegoś zgoła bardziej nieprawdopodobnego podejście do wątku kozołaków. Tymczasem dowiedziałam się, że były to stawające na dwóch nogach kozy, które pragnęły dosięgnąć apetycznych liści. Zostałam niemile zaskoczona tak niewyszukanym zakończeniem tego tematu.
Nic nie było jakieś głębsze. Nie przeczytałam o niczym tak zaskakującym, żebym podniosła wzrok znad tekstu i westchnęła: "Łaaaaał". Zwykle jestem pełna podziwu dla wyobraźni autora. Takie światy alternatywne z dziewiątej i dziesiątej części stanowią dla mnie swoisty majstersztyk i najlepszy kontrargument dla tezy, że kolejne części są coraz słabsze. Niestety, zbiór opowiadań i Hańcza bardzo obniżają loty całej serii.
- Justyna. Całkowicie zgadzam się z przedmówcami. Zapewne epizodyczna postać, a zostało jej poświęcone sporo miejsca. Bohaterka-zapychaczka fabuły. A ostatecznie skończyło się na usuniętym esemesie. Zdaje się, że dziewczyna się nie podda i będzie dalej próbowała umówić się z Netem na kolejne spotkanie. Ku niezadowoleniu Niki, której niepokój będzie wzrastał i zaowocuje minirozłamem w Superpaczce. Jednak równie dobrze autor może już o niej nigdy nie wspomnieć. Jak o choćby Reginie z 3K.
- Niestety - na każdym kroku widać pośpiech. Zbliżał się deadline, to trzeba było coś naskrobać. Brak dopracowania, niepowiązane ze sobą wątki. Jak dla mnie NAJGORSZA część. Naprawdę. Nie przepadam jeszcze za GNL i BM. Jednak SCH chyba je przebija w moim osobistym rankingu. Pierwszy tom - stanowczo za dużo postaci fantastycznych. Miałam wrażenie, że przeznaczona dla młodszych czytelników. Przypisywałam to chęci autora do napisania książki, która spodobałaby się jego synkowi. Skarby, potwory... choć z drugiej strony AI. Nie wiem. W każdym razie za dużo wszystkiego. Z kolei "Bunt Maszyn" - jak dla mnie kwestia gustu. Myślę, że wszelkie opisy techniczne mogą być gratką dla niektórych fanów. Mnie nudziły, jednak akcja była w miarę spójna.
Mam nadzieję na znacznie lepszą XIII część. Ta była dla mnie ogromnym rozczarowaniem.
Ostatnio edytowane przez Zegarmistrz ; 19-04-14 o 00:10
Nie pamiętam, czy już tu pisałem, i nie chce mi się tego sprawdzać. Dodam tylko, jeśli tego nie pisałem (lub ktoś inny), że ubolewam nad tym, że (o ile w NH to jest OK, to wkurza mnie to w SCH) część "można czytać niezależnie od innych części" i że R. Kosik postanowił napisać książkę bardziej "obyczajową". Mam nadzieję, że FNiN 13 będzie sci-fi i kanoniczne, czy jak tam się mówi.
"Odrzucam waszą rzeczywistość i zastępuję ją swoim własnym światem!."Adam Savage︻芫----
Na Sekrecie Czerwonej Hańczy naprawdę się zawiodłam. Rafał Kosik przyzwyczaił nas do pewnych standardów, a tu nagle daje nam "obyczajówkę". Chyba jedyny fantastyczny element to kozołaki, ale z kozołaków zrobiły się kozy, a aura tajemniczości prysła. Cała książka to dla mnie niewykorzystane do końca pomysły. Potencjał był, ale najzwyczajniej nie wyszło coś w realizacji. Szkoda :/
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)