Opinie o SCH

[zgrrredek]

... błąd z jeziorem jest katastrofalny: czytasz i nie wiesz, czy śnisz, czy to Pierścień działał nie tylko na S02. Generalnie za każdym razem, kiedy w drugiej części książki wspominano "Czerwoną Hańczę", dosłownie skręcałem się z niezadowolenia. I niestety ten błąd kładzie się cieniem na wiele pozytywnych i przyjemnych późniejszych momentów.

kam193, chyba nie zauważyłeś, że Czerwona Hańcza to nazwa wymyślona przez autora, tak samo jak Milo w TMK...

A tak z innej beczki, większość z Was nie wspomniała o fakcie, iż na sygnecie jegomościa z prologu i epilogu widniały Trzy Tryby... Tajemniczy wątek, nadal nic nie wiadomo...

[Nika_Mickiwicz1005]

Zgrrredek, na wklejce też są Trzy Tryby. Jest to odrobinę dziwne, że nic o nich nie ma w treści książki.

Ale mam teorię

Pan Kosik napisał tą część z wieloma ogólnikami, zakończył kilka fajnych wątków, zanim się rozwinęły, a w następnej części stworzy się z tego afera na cały świat! Morten, Konpopoz, Ilona Bogucka, Osmoza, a w tle wyjazd przyjaciół do Londynu! Morten i Bogucka vs Konpopoz i Osmoza! A oprócz tego cała 4 przeciwko Superpaczce.


//Imię Odkurzacza to Konpopoz, a nie Kompopoz //Mortenka

[kam193]

kam193, chyba nie zauważyłeś, że Czerwona Hańcza to nazwa wymyślona przez autora, tak samo jak Milo w TMK...

Ależ nie o to mi chodziło - nie nazwa jest błędem, ale fakt, że zgodnie z fabułą nad to jezioro nie dotarli, ale nad nim obozowali.

[Mogilus]

@Nika_Mickiwicz1005 A właściwie to czemu Konpopoz? Rozstali się z nim w zgodzie, Manfred stwierdził nawet, że ma teraz nowego sojusznika, więc dlaczego nagle miałby stać się ich wrogiem?

[Andrzej]

Dziwne, że ja się jeszcze nie wypowiedziałem.

Część wyjątkowo nijaka, miałka, typowa książka do przeczytania i odłożenia na półkę. Ktoś kiedyś zarzucił mi, że Bunt Maszyn niczego nie wnosił do fabuły - a ja odpowiadam, że SCH właśnie niczego nie wnosił. Ta książka została napisana bez jakiegoś szczególnego pomysłu i polotu, zrobiona na siłę, na kolanie.
Co mi się w niej nie podobało? Po kolei:

- przeskok czasowy, którego do tej pory nie było. Odstępy między częściami to były zazwyczaj dwa tygodnie, do góra miesiąca, tutaj mamy chyba ze 3-4 miesiące przerwy;

- mało wyrafinowana intryga. Akcja z Zosią była naciągana od samego początku, ponieważ jest to tak nijaka postać, że samo oparcie na niej wątku jest karkołomne, a ciągnięcie go - zwyczajnie nudne;

- baaardzo naciągany wątek ''związkowy'', zrobiono to na siłę, nic nie wniosło to do fabuły, poza raczej niesmakiem;

- niepotrzebne wepchnięcie postaci Justyny i całego wątku z przyjęciem, odnoszę wrażenie, że zrobiono to tylko dlatego, żeby wypełnić limit, a sama postać jest ''na jeden wystrzał'';

- Bulbot, nad którym trząsł tyłkiem Net przez pół książki (oraz skarb, o którym jest 2/3 książki, a którego w końcu nie szukali), sprowadzony do roli pływającego aparatu fotograficznego;

- ciągnąca się ślamazarnie fabuła o niczym; tj. szukanie Zosi - wbrew jakimkolwiek przesłankom logicznym - w każdym możliwym miejscu;

- wymuszony wątek z kozołakiem;

- brak elementów s-f, czyli zdolności Niki, gadżetów Felixa, zdolności Neta i Manfreda.

Generalnie książka przybrała postać bezładnej bieganiny, totalnego chaosu, podzielonego na dwie części - wymiany, oraz obozu. Mi się to nie podobało, i obok Orbitalnych Spisków stawiam ją jako najgorszą część serii.

[nono99]

Musze się z tobą nie zgodzić Andrzej, książka mi się bardzo podobała.

[Nika_Mickiwicz1005]

@Nika_Mickiwicz1005 A właściwie to czemu Konpopoz? Rozstali się z nim w zgodzie, Manfred stwierdził nawet, że ma teraz nowego sojusznika, więc dlaczego nagle miałby stać się ich wrogiem?

Mogilus, ja tylko przedstawiłam swoją teorię Nie mówię, że tak musi być, ja tylko mówię jak ja bym chciała, żeby było

[Andrzej]

Musze się z tobą nie zgodzić Andrzej, książka mi się bardzo podobała.

Szczerze, to guzik mnie to interesuje, ale wypadałoby podać jakieś uzasadnienie.

[Justi]

Ogólne niezadowolenie. Spodziewałam się czegoś spójnego, jak pozostałe części, a tu jedynym elementem łączącym był bulbot, który i tak nie został wykorzystany we właściwym celu.
Było za to strasznie dużo niedopowiedzeń i brakowało tego "czegoś", co było w innych częściach. Nie użyte zostały też atuty głównych bohaterów i nie wiadomo gdzie się podział klimat charakterystyczny dla FNiN...
Sama książka wyglądała jednak jak luźny zbitek niewykorzystanych pomysłów połączonych na siłę innym pomysłem... Słabo...

[Nubes]

Gdy FNiN zaczyna być tandetne, to wiedz, że coś się dzieje... Jak to mówią: "co za dużo to nie zdrowo", tak i kilkanaście części FNiN zaczynają być przesadą. Lepiej, moim zdaniem, gdyby seria miała się zakończyć, niż być pisana jako bezwartościowy zapychacz półek w Empiku. Bo seria zaczyna być coraz gorsza. Np. ŚZ mi się nie podobał, a SCH pisany jest w widocznym pośpiechu, bez dokładności.

//' - to jest apostrof. Cudzysłów wygląda tak: "..."//Mortenka