Najlepsze seriale mają po kilka serii, bo się podobają ludziom, więc przynoszą zyski, więc robi się kolejne serie... Przerwa świąteczna się kończy, dużo nauki, będziesz mieć wymówkę przy długim serialu, nie narzekaj
Najlepsze seriale mają po kilka serii, bo się podobają ludziom, więc przynoszą zyski, więc robi się kolejne serie... Przerwa świąteczna się kończy, dużo nauki, będziesz mieć wymówkę przy długim serialu, nie narzekaj
To nie jest prawda. W długich serialach dobre są pierwsze sezony. Potem jest tendencja spadkowa, ale ludzie liczą, że serial wróci do pułapu ustawionego na początku i siedzą. Może się też zdarzyć, że serial ma po 5 dobrych odcinków na każdy z 8 sezonów, który ma 13 odcinków.
Jeśli nie chcesz mojej zguby,
krrrokodyla daj mi luby.
Dokładnie o tym mówię
Ale jeśli szukasz niedługiego, dobrego serialu, to spróbuj "Firefly", jak radził Ci Zeg. 2-3 dni i znowu nie będziesz mieć co oglądać
The Confession
Matura zbliża się wielkimi krokami, więc odkryłam na nowo moją wielką pasję do seriali i w ciągu 2 tygodni skończyłam 3 i zaczęłam kolejne 2 (co dla Drago i tak jest "amatorszczyzną" ).
Pierwszym zakończonym z wielkim żalem jest "Rodzina Soprano" - mój aktualny numer jeden wśród seriali, ten, od którego zaczęły się ambitne seriale. Jest to opowieść o rodzinie włoskiego mafiozo z New Jersey, Antoniego Soprano (pod pojęciem "rodzina" kryje się nie tylko żona i dwójka dzieci, ale również mafijna rodzina). Dzięki jego rozmowom z psychiatrą, doktor Jennifer Melfi, można poznać jego przemyślenia na temat swojej własnej osoby, otoczenia i pracy. Tony nie uważa się za złego człowieka, wręcz przeciwnie, za niemal zwykłego faceta, który ma problemy jak każdy inny (w ramach kontrastu: ranking, w którym Tony znajduje się na podium ). Kto ma zginąć, ten ginie (co nie jest przesadzone w drugą stronę, jak w "Grze o Tron"), jak dla mnie postaci są realistyczne, niektóre okropnie irytujące, rozwój akcji przynosi bohaterom zarówno wesołe, jak i smutne chwile. No i zakończenie...
Powiedziałabym, że jest to dosyć ciężki serial, a przynajmniej ja nie potrafiłam obejrzeć 4 odcinków pod rząd, co zdarza mi się przy innych, "lżejszych". Ale polecam. Polecam bardziej niż mojego ukochanego "Doctora Who"
Drugim zaczętym był serial pod tytułem "True Detective". Skończonym po dwóch dniach. Zaczyna się przesłuchaniem dwóch detektywów, którzy opowiadają o sprawie prowadzonej 17 lat wcześniej.Drugim minusem jest długość - osiem odcinków po 60 minut to zdecydowanie za mało.
Na samym początku mamy bardzo fajne intro. Normalnie takie piosenki mi się nie podchodzą, nie byłam w stanie przesłuchać całej płyty, ale ta akurat jest... no pasuje
Trzeci skończony serial to "Rodzina Borgiów". Dla wielbicieli takich klimatów i Françoisa Arnauda, bo nic wyróżniającego nie jestem w stanie się w nim dopatrzyć.
Seriale rozpoczęte to "Supernatural" (jak na razie mi się podoba, sprawy nie są jeszcze jakoś bardzo naciągane, domyślam się, że później robi się schematyczne i na siłę, zwłaszcza, że sezonów jest 9. I planują kolejne) oraz "The Prisoner", który kojarzy mi się z "Rokiem 1984" Orwella - wszędzie kamery, wszechobecna propaganda, nadawanie ludziom numerów zamiast imion, władza pragnąca wiedzieć o obywatelach wszystko... Zapowiada się dobrze, jest jeden sezon.
Ktoś, coś oglądał? Ma zamiar?
"Under The Dome" na podstawie Kinga (którego zasadniczo nie lubię, ale podchodzą mi takie książki, które nie skupiają się na jednej postaci, ale na różnych przedstawicielach jakiegoś zbioru - patrz "Trafny Wybór" Rowling (zresztą też planowana ekranizacja (serializacja?)), który w sumie dobrą książką nie jest, ale czytało mi się nieźle).
Z "Pod Kopułą" mam to samo co z takimi książkami (patrz powyższa dygresja) w sumie nie wiem co ja zobaczyłem w tym serialu, ale od rana obejrzałem 6 odcinków i przypuszczam, że najpóźniej jutro go skończę. I w sumie tak sobie piszę i piszę, ale puenty nie mam bo nie wiem czy polecać cy nie polecać. Frustrujące.
"True Detective" o wybitności którego głośno w internetach i co ja będę polecał kiedy wszyscy polecają? Dodam tylko, że nie mogłem go oglądać ciągiem, więc przez ponad tydzień codziennie jeden odcinek wyciągał mi godzinę z wieczoru, potem chwila na analizę (chyba na nic mądrego nie wpadłem :<).
Od "Gry O Tron" odpadłem po czwartym odcinku.
Zaraz znowu nie będę miał co oglądać...
Jeśli nie chcesz mojej zguby,
krrrokodyla daj mi luby.
To zacznij Wikingów
Słyszałem o tym sporo, Kun, ale nic zachęcającego.
Ale postanowiłem spróbować z "American Horror Story" albo wrócić do "Bates Motel", to dopiero od jutra bo wciąż mam przed sobą jeszcze trzy odcinki "Under the Dome".
A w ogóle to liczę, że wpadnie tu Is i zarzuci mnie jakimiś propozycjami
Ostatnio edytowane przez Snorri ; 11-05-14 o 12:08
Jeśli nie chcesz mojej zguby,
krrrokodyla daj mi luby.
Ej no. Pierwszy odcinek może i odrzuca, ale jeśli po kilku miesiącach rzucisz się na drugi to Cię wciągnie przy trzecim.
Naprawdę bardzo fajny serial, którego żal nie oglądać w HD, bo ujęcia krajobrazów skandynawskich są śliczne jak szyszki. Fabuła może niezbyt skomplikowana, ale przyjemna, a sceny batalistyczne dość częste i bardzo, bardzo dobrze zrealizowane pomimo chyba relatywnie niskiego budżetu. Cycków może nie ma, ale seks jest (raz było widać nogę fapfap).
A tak na marginesie obejrzałem dzięki wyżej wymienionemu House of Cards i polecam pierwszy sezon. Bo bardzo dobrze zrealizowany. Bo wciąga. Bo można zechcieć być politykiem na krótką chwilę (krótko zechcieć, nie zostać). Ale drugi już taki nie jest.
I nie polecam "The 100". To jest taki wkurwia*** serial, że ja pierdo**. Na początku zapowiadał się dość ciekawie, ale z każdym kolejnym słowem wypowiedzianym przez główną bohaterkę tym swoim głupim głosem, z każdą głupią decyzją podjętą przez siostrę Bellamy'ego, która na początku była bardzo fajną laską, ale teraz brzydnie z odcinka na odcinek. Z każdygdfgrdvvdsweb kurw* nie oglądać, tylko się zdenerwujecie.
Ale polecam "Black Mirror". Króciuteńki serialik. Dwa sezony, trzy odcinki, czterdzieści minut, a cieszy.
EDIT, bo na shoucie Izaa wspomniała o COSMOSie.
Jeśli ktoś chce się doedukować i poczuć się mądrym, lubi Discovery i sąsiednie kanały, musi to obejrzeć. Jest to remake klasyki sprzed wieków (programu Carla Sagana) prowadzony przez Murzynka Tysona, który jest sławnym naukowcem, ale nigdy o nim nie słyszałem. Niemniej prowadzącym jest bardzo dobrym, a COSMOS: A SPACETIME ODDYSEY jest pozycją wręcz bardzo świetną. Głownie ze względu na oprawę audiowizualną (śliczne, emocjonujące). Wkurzać może tylko ledwo widoczny ateizm Tysona i jego wycieczki w stronę religii, ale nie każdy jest tak fajny jak ja i nie każdy może je zauważyć, więc nie będą Wam przeszkadzać. Ale, jeśli nie kozaczycie tak jak Mortenka z angielskiego i nie wygrywacie, tak jak ona, olimpiad międzykrajowych z takowego, może Was zasmucić fakt, że polaczki cebulaczki guzdrzą się z napisami.
Ale oglądać, oglądać, oglądać. Na jednym odcinku się nawet popłakałem. A było ich dwa, bo do reszty nie ma napisów!!!two
Ostatnio edytowane przez kunivers ; 11-05-14 o 14:45
fapfap(raz było widać nogę fapfap)
O zapomniałem sobie o nim. Kurde, ale serio pogorszył się? Szkoda bo po pierwszy sezonie był w czołówce mojego prywatnego rankingu.House of Cards
A no, komuś go miałem polecać, już nie pamiętam komu. Dodam tylko, że pierwszy sezon 100 lat przed drugim, warto więc przynajmniej dla niego."Black Mirror"
Jeśli nie chcesz mojej zguby,
krrrokodyla daj mi luby.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)