Keitissa rozejrzała się ostrożnie. Przechodzenie między światami niegdy nie należało do najprzyjemniejszych. Dobrze, że w Elfidommie zbudowano kilka platform, do przyjmowania przybyszy z innych wymiarów. Dzięki temu przenoszący się lądował na kamiennym, wzmocnionym zaklęciami podeście, upadek zaś amortyzowało silne pole magiczne. Ale teraz była już w domu. Jak bardzo Elfidomm zmienił się przez ostatnie sto lat...
Wojna z Davenami była zakończona. Sytuacja między państwami się ustabilizowała, Daksha został pokonany i, pozbawiony wszelkiej mocy magicznej, wysłany na wieczne wygnanie do piekielnych wymiarów. Na jako miejsce Iff wybrały nowego strażnika. Podobno dobrze spełniał swoją funkcję.
A zatem trafiła właśnie do niemalże idealnego świata. Oczywiście zadażały się swego rodzaju napaście czy drobne nieszczęścia, ale po za tym panował pokój.
-Ten świat nie potrzebuje już Dzikich, takich jak my- szepnęła do Sfinks- Jeszcze nie.