<
+ Odpowiedz w tym wątku
Pokaż wyniki od 1 do 6 z 6
  1. #1
    Zaciekawiony FNiN
    Dołączył
    Jul 2013
    Płeć
    Wiek
    22
    Posty
    4

    Domyślnie Moje opowiadanie :D

    Hej. Chciałabym Wam zaprezentować moje opowiadanie, na razie bez tytułu. Jest to moja pierwsza historia, którą publikuję, więc błagam o litość . Wytykajcie interpunkcje, gramatykę, ortografię i wszystko, co się da. Na początek będzie jeden rozdział (które robię zresztą strasznie krótkie), żeby zobaczyć czy ktoś to w ogóle przeczyta. Miłego czytania!

    Rozdział1

    Ciemność. Wielka, nieograniczona i dołująca wręcz ciemność. I nagle wszystko jaśnieje. Światło wybucha. I rozprzestrzenia się. Czujesz, jakby umykało ci życie. Przechodzi przez palce niczym powietrze. Lecz w tym momencie się odradzasz. W świecie, w którym nic nie jest takie, jakie być powinno. Nie wiem, może to iluzja. A może nie. Ale ten świat jest inny. Wydaje się taki wyjątkowy i odległy. Tam wszystko jest możliwe. Może żyło by się tam źle. A może dobrze. Trzeba się o tym przekonać na własnej skórze. Muszę go zobaczyć. Poznać, dopiero potem będę miała pewność, gdzie jest lepiej. W świecie baśni – czy w świecie realizmu. Wahadło waha się pomiędzy jednym, a drugim.
    I w tym momencie się obudziłam. Nie było to gwałtowne, szybkie ani nic w tym stylu. To było spokojnie. Otworzyłam oczy i usiadłam. Byłam lekko zdziwiona, czemu ciągle jestem w moim pokoju. Dopiero w tej chwili zorientowałam się, że to już nie jest sen i dopiero teraz poczułam jaka jestem śpiąca. Spojrzałam na zegar ścienny wiszący dokładnie naprzeciwko mojego łóżka. Była siódma trzydzieści...Zaspałam!

    Natychmiast zerwałam się z łóżka, przebrałam, umyłam zęby, uczesałam się i już miałam schodzić na śniadanie, kiedy coś przykuło moją uwagę. Spojrzałam w lustro wiszące na ścianie. Na pozór wyglądałam tak samo. Czarne, długie włosy, piwne oczy, w miarę ciemna karnacja. Jestem szczupła i nawet wysoka. Jednak dzisiaj byłam bledsza niż zwykle. Doszłam do wniosku, że muszę zejść wreszcie na śniadanie.

    Na dole czekali na mnie tata, mama, moja młodsza siostra Anka, i starsza –Daria. Babcia najwyraźniej jeszcze spała.

    –Regina, dobrze się czujesz? – zmartwiła się mama. – Słabo wyglądasz.

    Machnęłam ręką, że to nic takiego i usiadłam obok Anki. Moja ośmioletnia siostra jadła z misiem na kolanach.

    –Czemu tak późno wstałaś? – spytała dziewczynka patrząc na mnie swoimi niebieskimi oczami, częściowo zasłoniętymi rzadkimi, blond włosami. Mała ma lekko zaokrąglony brzuszek.

    –Źle spałam – wyjaśniłam.

    –Masz szczęście – ziewnęła Daria, zasłaniając usta ręką –Ja w ogóle nie spałam.

    –A ja spałam jak suseł – wtrąciła się Anka.

    Uśmiechnęłam się lekko. Szybko zjadłam i razem ze siostrami poszłyśmy na przystanek autobusowy. Rodzice nie mieli czasu nas podwozić do szkoły, zaraz po naszym wyjściu każdy jechał do pracy, a w domu zostawała babcia. Babcia też witała nas po południu. Babcia szykowała nam obiady. Nie wiem co byśmy zrobiły bez niej.

    Daria wysiadła na pierwszym przystanku. Ma szesnaście lat i chodzi do drugiej liceum. Ma tak jak ja ciemną karnację, gęste, blond włosy i niebieskie oczy. Bardziej jest podobna do Anki niż do mnie, a z rodziców obie wyglądają jak mama. Ja przypominam tatę.

    Drugi przystanek to podstawówka. Wyszłam razem z siostrą, aby odprowadzić ją pod klasę. Inne dzieci odprowadzały mamy. Przychodziły też po nie. Po naszą Ankę przychodziłyśmy ja i Daria, albo razem, albo osobno. Dzisiaj akurat tak się szczęśliwie złożyło, że Daria ma skrócone lekcje, a ja kończę o drugiej, więc obie możemy przyjść po młodszą siostrę. Mała opowiadała nam, że koleżanki często pytają się jej, czemu my po nią przychodzimy, a nie mama. Ta mała mądra istota powiedziała, że „zaciskamy więzy rodzinne siostry–siostry”. Do dziś nie mam pojęcia, skąd ona to wzięła.

    –Pamiętaj– powiedziałam do siostry – Musisz poczekać tu na nas półgodziny, potem zjawię się ja, a następnie Daria. Nie wolno ci odchodzić samej. Możemy się troszkę spóźnić, jakby co poproś panią, żeby zaczekała z tobą na nas. Jakby ktoś cię zaczepiał, płacz, krzycz wniebogłosy. Jasne?

    Blondynka kiwnęła głową.

    –No, to ja lecę, bo spóźnię się na matmę – poklepałam małą po ramieniu – Pa!

    Już się odwróciłam, już miałam pędzić do szkoły, kiedy zatrzymała mnie mama jednej z koleżanek Agi.

    –Dzień dobry – uśmiechnęła się miło, choć w jej głosie słychać było niechęć.

    –Witam –kiwnęłam głową. Chciałam ominąć kobietę, jednak ta znów zagrodziła mi drogę. Zrozumiałam, że nie pójdę, póki nie wysłucham, co ma mi do powiedzenia. – Ma pani jakąś sprawę? Zaraz się spóźnię.

    –A cóż to za nieuprzejmość! – oburzyła się kobieta. Najwyraźniej miała nadzieję, że się przejmę, ja jednak stałam niewzruszona. Kobieta chyba jednak zrozumiała, że się śpieszę, dlatego mówiła dalej – Twoja... siostrzyczka – drugie słowo starała się powiedzieć jak najbardziej jadowicie – Ostatnio, czyli w piątek, zabrała mojej małej kredkę! Powiedz jej.

    Dopiero teraz zauważyłam dziewczynkę wyglądającą na pięć lat, trzymającą mamę za rękę.

    –No, no, ona mi zabrała kredkę – zająknęła się dziewczynka.

    –Różową– dodała kobieta.

    –Yhy –przytaknęła gorliwie dziewczynka.

    –Nic jej nie zabrałam – oburzyła się Anka –To była moja kredka, tobie ją tylko pożyczyłam!

    Pewne było, że moja siostra jest bardziej śmiała i żywa od tamtej, która wydawała się uznawać zdanie matki za święte.

    –Skoro moja siostra mówi, że to była jej kredka, to tak było –powiedziałam rozdrażniona –A teraz muszę już iść, bo się przez panią spóźniłam.

    Zanim poszłam, szepnęłam jeszcze małej „Uważaj na nie” i rzuciłam się pędem w stronę wyjścia i przebiegłam kilkadziesiąt metrów do mojego gimnazjum. Chodzę do drugiej gimnazjum i mam piętnaście lat. Spóźniłam się dziesięć minut.

    –Czemuż to się tak spóźniłaś? – spytał matematyk. Był pogodnym człowiekiem.

    –Przepraszam, ale musiałam odprowadzić siostrę do szkoły i jeszcze zaczęła zemną rozmawiać mama jej koleżanki z klasy i zaczęła się ze mną kłócić o jakąś kredkę, ale moja siostra i jej koleżanka miały dwie różne wersje zdarzeń, ale oczywiście wzięłam stronę Agnieszki. – powiedziałam szybko.

    –Ach, kiedy troszkę zwolnisz i wytłumaczysz mi wszystko spokojnie? –uśmiechnął się matematyk –Usiądź.

    Z ulgą usiadłam na miejsce. Lekcja trwała normalnie, jednak ja nie mogłam się skupić na słowach nauczyciela. Ciągle wracałam myślami do tej głupiej baby. Nawet nie wiem, jak ma na imię ta dziewczynka i czy Anka się z nią przyjaźniła. Bo jeśli to jest na przykład Pamela lub Maria to narobiłam jej niezłego bigosu. Ale jeśli to jest Jagoda, dziewczyna, za którą nie przepada, to nic się niestało. Julianna, moja najlepsza przyjaciółka siedząca tuż obok mnie dźgnęła mnie łokciem. Wyrwana z zamyślenia spojrzałam na nią pytająco.

    –Coś się stało? – szepnęła.

    Opowiedziałam jej, co się wydarzyło przed klasą Anki. Uniosła brwi ze zdziwieniem. Ma brązowe włosy, ciemnozielone oczy i miłe rysy twarzy.

    –Co to za wredna baba? – oburzyła się – Ona wymyśliła to z tą kredką?

    –Raczej tak, bo przecież Anka nie kłamie.

    –Może powiedz to z rodzicom.

    –Wyjechali z Warszawy.

    –Darii?

    –Zrobi mnóstwo hałasu, a wiesz jakie niektóre dzieciaki są wredne. Zaczną przezywać małą i jeszcze zajadlej będą się pytaj o naszą mamę. Wiesz, dzieciaki już szepczą między sobą, że małą opiekujemy się tylko mu i babcia.

    –Co zrobi twoja mama jak się o tym dowie?

    –Pewnie weźmie jeden dzień wolnego, odprowadzi małą pod klasę i zrobi widowisko, a potem pójdzie jak gdyby nigdy nic.

    –To może jej to powiedz? Będzie po problemie.

    –No właśnie nie wiem. Trzeba będzie pogadać ze siostrami.

    Po szkole zaraz popędziłam do szkoły Anki. Siedziała na ławce, a obok niej siedziała jej nauczycielka, Halina Frąckowiak.

    –Dzień dobry – przywitałam się, po czym usiadłam obok siostry.

    –Dzień dobry – uśmiechnęła się nauczycielka.

    Przez chwilę panowała niezręczna cisza.

    –Czekacie na kogoś? – spytała nauczycielka. Była kobietą w średnim wieku. Miała włosy koloru ciemny blond upięte w koka. Ma okulary opadające jej z nosa, przez co ciągle patrzyła znad nich. Miła na sobie sukienkę za kolana i rajstopy. Uśmiechała się ciepło.

    –Tak, na Darię, naszą starszą siostrę. – przytaknęłam.

    –Wiem, znam Darię. Zawsze jak przychodzi po małą – tak ją nazywacie, czyż nie? - gadamy sobie o czymś.

    –O czym zazwyczaj rozmawia pani z Darią? – zainteresowałam się.

    –O szkole, o nauce, o waszej małej siostrzyczce... o wielu rzeczach.

    Zdziwiła mnie ta informacja. Zawsze myślałam, że Daria nie lubi wdawać się w zbędne pogaduszki. Może wtedy czekały na mnie? Przyznaję, czasami się spóźniam, ale to dlatego że nie nadążam pisać wszystkiego na lekcji i muszę zostawać żeby wszystko przepisać.

    –Regina, jak sobie radzisz w szkole? – spytała mnie nauczycielka.

    –Dobrze, jedynek praktycznie nie mam, dwójki naprawdę bardzo rzadko. Przeważnie mam Czwórki i piątki. A Ance jak idzie?

    –Bardzo dobrze, tylko jest lekko leniwa – powiedziała, patrząc miło na małą. – i ma bardzo wybujałą wyobraźnię.

    –To chyba rodzinne, też mam wielką wyobraźnię. Tylko Daria jest bardziej ścisła.

    –Tak, dobrze sobie radzi z matematyką, fizyką, chemią i tym podobne.

    –Ja natomiast lepiej sobie radzę z przedmiotami humanistycznymi, jak na przykład historia, polski, geografia.

    –Anka wdała się w ciebie.

    –W mamę. Mama jest pisarką, pracuje w wydawnictwie. Często jeździ na premiery książek do innych miast. Pracuje też w biurze.

    –To Daria wdała się w waszego ojca?

    –Tak, tata pracuje w tej samej firmie, co mama, tyle że na innym wydziale.

    –Jeżdżą razem do pracy?

    –Czasami, ale dzisiaj akurat mama pojechała na premierę książki. Chciałam z nią jechać, ale nie mogłam opuścić szkoły.

    –Też chcesz zostać pisarką?

    –Tak.

    –Też chcę – wtrąciła się mała.

    Uśmiechnęłam się.

    –Jestem!– rozległ się głos Darii. – Sorry za spóźnienie, musiałam zostać po lekcjach i odbębnić półgodzinną karę... Dzień dobry– dodała w stronę nauczycielki.

    –Dzień dobry. Co przeskrobałaś? – zaśmiała się pani Frąckowiak.

    –Nic...– zakłopotała się – No bo czy pomaganie znajomemu na klasówce z matmy jest takie złe...?

    –Daria!– oburzyła się kobieta – Tak nie wolno robić! Nie możesz uczyć się za innych. Co to za chłopak? Może go znam.

    –Nikt taki, kolega z ławki... – zarumieniła się lekko. Pierwszy raz widzę, żeby moja siostra się zawstydziła.

    –Chodźmy może już – zaproponowałam nieśmiało –Babcia się będzie martwić.

    –Dowidzenia – zgodziły się siostry równocześnie.

    –Dowidzenia. Daria, mam nadzieję, że przez tego chłopaka nie będziesz miała kłopotów. – powiedziała nauczycielka na pożegnanie.

    Przed szkołą, spytałam Darię ze złośliwym uśmieszkiem:

    –Co to za chłopak?

    –A co to, przesłuchanie?! – poirytowała się.

    –No weź, siostrze nie powiesz?

    –Eh... –westchnęła zrezygnowana – Nikomu nie powiesz? – przytaknęłam– Na pewno? – przytaknęłam – To jest Nikt Taki.

    –Nikt taki, nikt taki... Nikodem Takowski? Oszalałaś? Pomagać temu jełopowi? Wyda cię jak nic!

    –Męczył mnie żebym mu pomogła tak głośno, że nauczyciel by zaraz usłyszał. Ale powiedziałam mu tylko jedno zadanie. Jedno.

    –Czy on w ogóle umie cokolwiek z matmy?

    –Z historii najlepsza nie jesteś, ale żeby przyjmować pomoc od tego... tego?

    –No a co miałam zrobić? Nie chcę mieć trói na koniec.

    –Dopiero październik się kończy, a ty już sobie to podliczyłaś?

    –Jeśli się nie podciągnę skończę jak w zeszłym roku, pasi?

    –Tak. Ale nie o tym chciałam gadać. Słuchaj, wiesz, że dzieciaki ciągle nękają Ankę?

    –Wiem.– przytaknęła lekko zbolałym tonem. –Co z tym zrobimy?

    –Tak pomyślałam, że albo powiemy mamie...

    –Od razu biorę drugą opcję.

    –...albo ty wytłumaczysz to tym dzieciakom i ich matką.

    –Nic z tego! Po pierwsze to nie mój przystanek, po drugie nigdy nie odprowadzam małej pod szkołę, nikt mnie nie zna i nikt nie będzie chciał mnie słuchać.

    –No to mówimy mamie. Przecież to nie może tak być. Nawet nie wiesz, jakie te dzieciaki są wkurzające. Odprowadzam małą i ciągle czuję na sobie ich wzrok. Wypytują ją na przerwach, na lekcjach, jakby własnych spraw nie mieli.

    –To pewnie dzieci tych ciekawskich mamusiek, co lubią mieszać się w czyjeś życie.

    –No plis!

    –Dobra.– powiedziała po krótkim zastanowieniu. – Ale tylko jeśli jutro wydarzy się coś tak chamskiego, że to już będzie nie do zniesienia dla was dwóch.

    –Dzięx!– odetchnęłam z ulgą.


    * * *


    W domu zastałyśmy mamę. Był prze szczęśliwa. Chyba premiera się udała, bo krzątała się w kuchni nucąc coś pod nosem.

    –Jak tam książka? – spytałam, wchodząc do kuchni zresztą.

    –Świetnie, sprzedałam ponad pięćdziesiąt egzemplarzy i wszystkie podpisałam– pochwaliła się mama.

    –A nad czym teraz pracujesz? – zainteresowała się Daria.

    –I tu przyda mi się wasza pomoc – powiedziała mama, patrząc na dwie najstarsze siostry.

    –W czym? – aż się zdziwiłam. Mama nigdy nie pokazywała nam książek przez jej zakończeniem, ewentualnie prosiła mnie o pomoc przy zarysowaniu fabuły. A teraz prosi nas o pomoc?

    –Tak. Postanowiłam napisać książkę science fiction. W fabule pomoże mi Rega, a w wątkach naukowych Daria.

    –A ja?– przypomniała o swoim istnieniu Anka.

    –A ty na razie nie. Jak podrośniesz troszeczkę też będziesz mi pomagać.

    –Czyli kiedy?

    –Oj, jak będziesz miała dwanaście lat i będziesz interesować się literaturą lub przedmiotami ścisłymi.

    –Jakimi?– zdziwiła się mała.

    –Takimi, które nie wymagają wielkiej wyobraźni, tylko wyobraźni przestrzennej – wtrąciła Daria.

    Anka zmarszczyła brwi, najwyraźniej usłyszała nowe słowo, ale nie widziała sensu poznawania jego znaczenia.

    –A o czym dokładniej ma być ta książka? – spytałam.

    –Pomyślimy nad tym po obiedzie. Wiem tylko tyle, że ma mieć żywy język i być dla młodzieży.

    –Na razie nie mam pomysłu na coś ciekawego i na tyle rozwiniętego, że mogłaby być z tego książka. Zwłaszcza twoja – powiedziała Daria. Ostatnia książka mamy miała ponad siedemset stron.

    –Hm. Na książki fantastyczne mam cały zeszyt pełen pomysłów, ale na science fiction? Jakoś nie bardzo. A poza tym moje opowiadania mają ledwo ponad pięćdziesiąt stron.

    –Bo za szybko rozwijasz poprawną fabułę książki – stwierdziła mama. – Musisz trochę pobłądzić, rozwinąć się na tematy szkolne, pozaszkolne, a fabułę rozwijać jakoś od czterdziestej strony i dawać bohaterom odpocząć od akcji. Dać im się trochę ponudzić. Po akcji pokazać, jak reagują na przeżytą przygodę i przedstawić im dalszą rodzinę.

    –Dziękuję za radę – uśmiechnęłam się.

    –Co na obiad? – spytała mała.

    –Spaghetti.

    –To wygląda bardziej na zupę pomidorową – wtrąciła starsza, zaglądając do garnka.

    –Co? –zaniepokoiła się mama patrząc do garnka. – O nie! Zagapiłam się i wlałam za dużo wody... No trudno, makaron jest, najwyżej będzie zupa. Dziewczyny, pochowajcie sztućce i wyciągnijcie miski, zanim tata przyjedzie... I schowajcie tarty ser do lodówki. Wymówię się zapiekanką...



    * * *


    Pośpiech był niepotrzebny, bo tata przyjechał dopiero o trzeciej. Zupa była dobra, chociaż wystarczyłoby dodać trochę koncentratu pomidorowego. Po obiedzie zaczęła się narada na temat treści książki. Dyskutowałyśmy tylko ja i Daria, mama tylko przysłuchiwała się naszym pomysłom.

    –Może o podróżach w czasie?

    –A umiesz opisać tunel czasoprzestrzenny? Nikt nie umie.

    –Hm... A może bohater zmniejszy się do wielkości mrówki i będzie odkrywać dwuwymiarowy świat?

    –Atomy w jego ciele by się nie zmniejszyły, a krew natychmiast by zamarzła.

    –Podróż po kosmosie z prędkością świetlną?

    –Gdyby dało się wyprodukować paliwo, które pozwoliłoby się nam poruszać z prędkością podświetlaną i cały czas przyśpieszać, to rakieta ważyłaby tyle ile nasz wszechświat i największa siła w kosmosie by już jej nie ruszyła. Czy ty śpisz na fizyce?

    –Ojejciu!– zirytowałam się. –Co jeszcze wiesz z czystego scienc-fiction?

    –Teoria multiświata, teoria hiperprzestrzeni...

    –Czego?– mama odezwała się pierwszy raz od naszego zebrania.

    –Multiświata czy?...

    –To drugie.

    –Hiperprzestrzeni? To teoria, według której istnieją wyższe wymiary, tylko nie potrafimy ich zobaczyć. Są ukryte i gdyby jakaś istota czterowymiarowa by weszła do naszego trójwymiarowego wszechświata, odbieralibyśmy ją jako... coś. Niezidentyfikowane, nieokreślone coś, a ono nas widziałoby w innym wymiarach, czyli po swojemu.

    –To nawet dobry pomysł na książkę – przyznałam mamie rację. Natychmiast zaczęłyśmy myśleć nad fabułą, przerywając, by wypytywać o coś Darię.




    OK, po wrzuceniu tu tego zobaczyłam, że to ni jest aż tak krótkie, jak mi się wydawało Sorry.



    //Ok, spacje i inne sprawy w miarę poprawiłam, zajęło mi to trochę czasu - nie będę ukrywać, dlatego na przyszłość: gdy zauważysz już po opublikowaniu, że z twoim postem jest coś nie tak, to edytuj go lub napisz na nowo. Staraj się nie nadużywać opcji zmiany fontu i wielkości tekstu, bo staje się on mało czytelny.//Alfa
    Ostatnio edytowane przez Alfa ; 10-07-13 o 21:15

  2. #2
    Fan FNiN Awatar Kage-Sama
    Dołączył
    Sep 2010
    Płeć
    Wiek
    27
    Posty
    757

    Domyślnie Odp: Moje opowiadanie :D

    Po pierwsze i najważniejsze: SPACJE!!! I popraw odstępy między wyrazami, bo nie da się czytać!
    "Vive in umbra, utinam lucem creare"
    "My, sadyści, wiemy jak bawić się bez mała
    Wiemy jak katować, by ofiara zapłakała
    To jest ta cudowna krew
    To jest nasz morderczy zew
    Mamy noże, których nie ma nikt inny
    Do zabawy ogień i sznur
    Na pale nawlekamy niewinnych
    A dla winnych garnek i szczur!"
    http://kage-sama452.deviantart.com/ - reklamuje, bo moge


  3. #3
    Zaciekawiony FNiN
    Dołączył
    Jul 2013
    Płeć
    Wiek
    22
    Posty
    4

    Domyślnie Odp: Moje opowiadanie :D

    Sorki wielkie, nie wiem czemu w niektórych miejscach nie ma tych spacji. Jestem pewna, że były...

  4. #4
    Samobójca Roku :D Awatar Patrycjolona
    Dołączył
    Feb 2012
    Płeć
    Wiek
    26
    Posty
    752

    Domyślnie Odp: Moje opowiadanie :D

    Styl pisania... O rany. Wybacz ale muszę troszku zblanszować to opko, a raczej krótko terminową autobiografię. Opisujesz dzienną rutynę, rozmowy to banalne beznamiętnie dialogi, stylistyka języka też do poprawienia. A to wszystko po całkiem niezłym starcie (chociaż temat ciemności i własnej jaźni jest strasznie przejedzone po przeterminowanym).

    Pisać sama nie potrafie w żadnym jezyku, więc to i tak wykracza poza moje możliwości, ale stwierdzam jedno. Nudne, beznamiętnie i przejedzone, do poprawki.

    P.s. Nie hejtuje ani nie chce demotywować. Wręcz przeciwnie może pomoże Ci to trochu rozwinąć conieco w tym opowiadaniu Less dialogów, więcej akcji.

  5. #5
    Zaciekawiony FNiN
    Dołączył
    Jul 2013
    Płeć
    Wiek
    22
    Posty
    4

    Domyślnie Odp: Moje opowiadanie :D

    Wiem, że temat oklapany, ale robić z tego książki nie zamierzam. Tylko takie moje bezsensowne pisanie w wolnych chwilach... Styl postaram się poprawić, ale taki rozdział był konieczny. Przyśpieszę trochę akcję, w tym rozdziale (zresztą krótkim jak instrukcja obsługi klamki) będzie się coś działo. Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze czyta

    Rozdział 2

    Obudziłam się. Byłam wyczerpana, wczoraj siedziałam do pierwszej w nocy. Idąc do łazienki, spojrzałam w lustro. Byłam bledsza niż wczoraj, a pod oczami miałam wory. Jakbym nie spała całą noc, przemknęło mi przez myśl. Wzruszyłam ramionami i poszłam do łazienki.
    Na dole nie było nikogo. Zdziwiona, poszłam do kuchni z nadzieją, że mam się tam krząta. Jednak w kuchni nie było nikogo i odkryłam nawet, dlaczego. Z dużego drewnianego zegara wiszącego na ścianie wyczytałam, że jest piąta trzydzieści dwie. Super, będę się wlec po domu, zastanawiając, co ze sobą zrobić. Lepiej być nie mogło. Usiadłam na kanapie w salonie narzekając, czemu ja to muszę się tak wcześnie zrywać. Przypomniało mi się, jak kiedyś w urodziny Darii chciałam jej zrobić niespodziankę i uszykować jej śniadanie. Wstałam, zrobiłam kanapki które, swoją drogą, były dość niewydarzone. Miałam wtedy jakieś siedem lat. Zaniosłam to do jej pokoju, obudziłam ją, a ona zaczęła mnie ochrzaniać. Dlaczego? Bo była szósta rano. Tata śmiał się, że wstaję wcześniej od ptaków. Uśmiechnęłam się lekko na to wspomnienie.
    Zachciało mi się pić. Wstałam więc i poszłam do kuchni. Kiedy byłam już niedaleko celu, zachwiałam się niebezpiecznie i w ostatniej chwili chwyciłam framugi, aby nie upaść. Osunęłam się na podłogę, ledwo powstrzymując krzyk. Serce biło mi tak mocno, jakby za chwilę miało wyskoczyć. Broda mi się trzęsła. Z czoła spływały krople potu. Chwilę potem całą twarz miałam mokrą od łez bólu.
    Świat mi się zachwiał. W jednej chwili wszystko dookoła mnie przechyliło się w prawo, w lewo i tak przez najbliższe parę minut. Poczułam wielkie oderwanie od ziemi, jakbym była poza tym wszystkim. Jakby to mnie nie dotyczyło. Zobaczyłam światło.
    Nie trwało to długo. Po chwili zawroty głowy ustały, świat się uspokoił. Głowa przestała mi pękać od bólu. Łzy przestały spływać po policzkach, jakby ktoś zakręcił ich dopływ do oczu. Pot nie zraszał twarzy. Powoli, powolutku wstałam, opierając się o ścianę. Nalał sobie wody do pierwszej lepszej szklanki i wypiłam ją. Zamknęłam oczy, opierając się o blat.

    I jak?


  6. #6
    Zainspirowany FNiN Awatar Nika_Mickiwicz1005
    Dołączył
    Mar 2013
    Płeć
    Posty
    173

    Domyślnie Odp: Moje opowiadanie :D

    Z wielką przykrością muszę zgodzić się z przedmówczyniami. Dialogi... Tak się po prostu nie mówi. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mówił tak pełnymi zdaniami. Temat dobrze rozwinięty mógłby być niezły, ale na razie...
    Na chwilę obecną opowiadanie jest niestety niespecjalne.
    "Życie jest zbyt poważne, by o nim poważnie mówić."
    Oscar Wilde

+ Odpowiedz w tym wątku

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

     

Tagi dla tego wątku

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
Odwiedź nas na Google+!
wspiera nas:
©FNiN.eu 2006-2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Developed by: Hern.as

Strona korzysta z plików cookies. Jeśli nie chcesz,
by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku
zmień ustawienia swojej przeglądarki.
Rekomendacje: Quizado.com - Symulator Familiady, zorganizuj swoją własną Familiadę