Ambitne Opowiadanie Forumowe - Organizacja

[kunivers]

Mój nick pisze się z małej litery. ;p Tak dla formalności, mógłbyś to poprawić? ;p

Teoria spiskowa musi być. :p Ale żeby opowiadanie było naprawdę ambitne musi na głębokie pytania odpowiadać, dlatego sądzę, że reformacja i różne poglądy na chrześcijaństwo + mistycyzm na pierwszym planie są dobrym pomysłem.

EDIT:
@KD: Sorry, ale chyba odpadasz. ;p Nie chcemy Cię obarczać kolejnym opowiadaniem. Za dużo obowiązków w innych masz.

[Fileas]

UFO w Gdyni w 1959?
Nazistowskie latające spodki?

Masoni, Żydzi, templariusze, różokrzyżowcy?

[Isaa]

Z chęcią dołączyłabym do Waszego grona, tylko jeszcze nie jestem pewna, jak z moim czasem. Jeśli chodzi o fabułę i czas, to postaram się dostosować

[Kolekcjoner dusz]

Kunivers : Jakbyś nie mógł normalnie napisać, że nie pasuje i nie umiem pisać w tego typu opowiadaniach.

[kunivers]

Nie pasujesz i nie umiesz pisać w tego typu opowiadaniach.

[Fileas]

Jakiś mistycyzm by się przydał, ale to zawsze można wpleść. Znów przychodzi do głowy klimat Umberto

[kunivers]

Ok. Czas akcji to jedno, ale sposób prowadzenia historii jest ważniejszy.
Chcemy, żeby wszystko tworzyło się bez uprzedniego planu? Spontan spontanem, ale przynajmniej ramowy plan wydarzeń musi być.
I tak jak mówiłem. Jeden człowiek = jedna postać = jeden pogląd?

[Snorri]

Wiesz każdy ma siebie i NPC. Ramowy plan akcji może być, ale nie za sztywny bo to by się z celem mijało.

[Biolożka]

Przyłączam się

(zobaczymy co z tego wyjdzie, nigdy czegoś takiego nie wymyślałam)

[Fileas]

Hmm... myślę, że z poglądami bym nie przesadzał. Proponowałbym taki motyw - mamy ludzi, zwykłych lub mniej zwykłych. Pewnego dnia trafiają na coś dziwnego - czytają jakąś książkę, list, znajdują ciało, spotykają tajemniczego człowieka... cokolwiek. Każdy oczywiście z osobna - w ten sposób trafiają na ślad, który prowadzi ich do wspólnego odkrycia prawdy.
Wydaje mi się, że dobrym pomysłem jest coś ala (bardzo ala) Wahadło Foucaulta (którego notabene nie skończyłem jeszcze) - czyli przypadkiem trafiamy na ślad organizacji (a może bardziej abstrakcyjnie - siły?), która rządzi światem. I każdy odkrywa jakiś element prawdy, aż na końcu spotykamy się... Wszystko składa się w jedną całość.
Przy czym element prawdy do odkrycia każdy mógłby wymyślić sam i nawet się nim nie dzielić z resztą.