Ocalali z Live Village - opowiadanie forumowe

[Justi]

[I tak jestes nieprzytomny]
- Dziękuję... To teraz czas znaleść troche jedzenia.
***
- Musimy się przygotować...

[serpens volucer]

[Chyba zaliczę sobie jeszcze jednego kopa, dziękuję z góry.]

[Kage-Sama]

Pokiwała głową. Miała przy sobie tylko małe zapasy, ale zaczęła się pakować.

[Keitissa]

Zamaskowana niewiasta przyglądała się z dystansu poczynaniom nowych znajomych.
-...miło mi- odezwała się w końcu. Wskzała wzrokiem na skopanego gostka. Znowu bez efektu. Gogle. Gogle to zły pomysł.- Okradł was?

[Justi]

- Groził bronią - Łucja wzruszyła ramionami - Dobra. Ja tu z nim zostanę, zajmę się zombie jakby co, a wam zostawiam najlepszą robotę - przeszukanie domów - uśmiechnęła się słabo - jakby co to krzyczcie

[Bigben]

- To... chodź. - Chris zwrócił się w stronę nowo poznanej dziewczyny.

[Keitissa]

Niewiasta tylko mruknęła coś pod nosem i ruszyła w kierunku najbliższego budynku. Plan był prosty- baterie i trochę żarcia. Może jakiś płaszcz. Ten śmierdział trupem.
Zaśmiała się cicho.

[Bigben]

Chłopak podążył za dziewczyną. Wyprzedził młodą niewiastę i nonszalancko otworzył drzwi. Od razu je zamykając, ze względu na krzyk "PRZEBIERAM SIĘ, DO JASNEJ CHOLERY".
- No patrz, szaleniec nie jest sam.

[Keitissa]

-Hm... dziwne. Dobre... khe, khe... pół roku włóczę się po świe... świecie i nikogo. Żywego ducha. Ale jak... jak już spotykam ludzi to...khe... hurtowo.
Zgięła się w pół w nagłym napadzie kaszlu. Trzeba było ją od razu wyjąć. Teraz masz.
-Dru... drugi dom. Ten duży.

[Bigben]

- Wszystko okej? - Spytał.