[Why? Przecież to jest monotonna opera mydlana.]
W niedługim życiu było tyle martwych, że kolejna osoba nie powinna mieć dla nie znaczenia. A jednak miała... Wiedziała, że jej koleżanka prędzej, czy później nie wytrzyma i zrobi to co właśnie zrobiła. Nie sądziła jednak, że stanie się to tak szybko. Pochyliła się nad Pat. Dotknęła jej. Dziewczyna drgnęła. Może jeszcze jest szansa? W Justi zapłonęła iskierka nadziei. Przeniosła Pat na najbliższą imitację łóżka i oczyściła ranę. Nabój w brew pozorom nie wbił się głęboko. Skrzywiła się i wyjęła go. Starannie opatrzyła ranę. Lufa była ustawiona pod kątem i nie uszkodziła mózgu, więc jest jeszcze nadzieja, że tylko zemdlała z bólu i utraty krwi. Pat ma jeszcze nikłe szanse na przeżycie...
Trzeba jeszcze poszukać Andrzeja. Ta jego rana...
W rozmyślaniach przerwał jej cios w tył głowy. Zdążyła krzyknąć i straciła przytomność. Obudziła się kilka godzin później powieszona za nadgarstki w jakiejś dużej sali. Obok wisieli w tych samych pozycjach: FN, KD i ta dziewczyna z T-shirtem z Gwiezdnych Wojen. Justi rozejrzała się. Pat nie było, za pewne uznali ją za martwą... W końcu tego chciała...
Justi spróbowała się uwolnić z metalowych kajdan na nadgarstkach, ale zaowocowało to tylko zdarciem skóry. Po rękach pociekła jej świeża krew. Ze stopami było podobnie. Dziewczyna przestała się szarpać.
//Wydzielone z Trampek&Czekolady.//kam193