Voldemort i Inne Kłopoty 2: Nowa Historia

[Justi]

//[Temat wyodrębniony z VIKa. Wcześniejszą historię przeczytasz w temacie Voldemort i inne kłopoty]//kam193
Nagle z za ogromnego dębu wyskoczyła dziewczyna. Przyjrzała się rannym.
- Popilnuje ich. - rzekła łagodnym głosem. - Są ze skrzyni Zegarmistrza?
FanNeta i Tussa spojrzeli na nią badawczo.
- Kim jesteś? - pierwszy odezwał się FanNeta.
- Teraz nie mogę nic wyjawić. Później, tu nie jesteśmy bezpieczni.

[FanNeta123]

We trójkę poszli do chaty na skraju lasu. Tam FanNeta123 spytał:
- Kim ty właściwie jesteś? I czemu nam pomagasz?

[Justi]

- Moment... Ok, teraz nikt nas nie podsłucha. - Dziewczyna uśmiechnęła się przyjaźnie. Nie mam wyboru. Albo wam pomogę i tym samym pomogę temu światu, albo wam nie pomogę i tylko będę czekać aż z tego miejsca gdzie stoję zrobią się ruiny. Wiec wybieram pierwsza opcje. - Dziewczyna znów się uśmiechnęła... - Chcecie wiedzieć kim jestem?- ... i odgarnęła włosy z nad ucha.
FanNeta miał Déjŕ vu [nie wiem jak sie to pisze //Piszę się Déjŕ vu//Drago] tak, już ja kiedyś widział... Tylko kiedy? Przyjrzał jej się uważnie. Oj sprytnie się kamufluje. FanNeta już wie z kim rozmawia.

[Patrycjolona]

-Możesz mi powiedzieć gdzie ty znowu się szlajasz?- zza ich pleców rozległ się zirytowany głos.
Justi odwróciła się i zobaczyła Pat, idącą w jej kierunku.
- Pomóc im możesz i iść gdzie tam chcesz, ale proszę cię najpierw byś skończyła to coś zaczęła, a raczej zjadła ten bigos coś go naważyła. A teraz marsz i napraw to!

[Justi]

Justi nie ruszyła sie z miejsca, tylko rzekła:
- Sorry Pat, ale mogłabyś tłumaczyć mniej po kobiecemu, bo chociaż do nich należę, to nie rozumiem. Kto i czego potrzebuje?

[FanNeta123]

FanNeta123 oklapł na fotel. Wziął szklankę wody i wlał w siebie duszkiem.

[Kolekcjoner dusz]

Śledził Justi od pewnego czasu. W końcu, gdy trójka weszła do chatki przez chwilę się zastanawiał, a potem
wszedł do chaty i rozejrzał się. Powiedział coś niezrozumiałego w stronę FN i przyjrzał mu się.

[FanNeta123]

FanNeta123 wstał z fotela.
- Kim jesteś? - spytał, trzymając dłoń na rękojeści miecza.

[Justi]

Justi zmierzyła przybysza od stop do głów. Od razu go poznała. Chodził za nią jak cień. Puki co nie musi go likwidować. Jeżeli nie zniknie, będzie go akceptować. Jeżeli jednak w jakiś sposób się oddali, będzie musiała go zniszczyć, bo za dużo wie.

[Patrycjolona]

- właśnie o tym mówiłam. Ostrzegałam cię byś była ostrożna, ale nie, ty masz pstro w głowie no i przylazł. Gratulacje.