Jestem zaskoczona tak pozytywnym odbiorem mojego opowiadania. Uda³o mi siê zmobilizowaæ i znale¼æ trochê czasu na kolejn± czê¶æ. Zobaczymy, czy warto by³o czekaæ.
VIII
Net odprowadzi³ Nikê do kamienicy, a w³a¶ciwie to wlók³ siê trzy kroki za ni± i próbowa³ sprawiaæ wra¿enie obojêtnego. Dziewczyna przez ca³± drogê walczy³a z chêci± obejrzenia siê za siebie, ale co¶ nie pozwala³o jej zacz±æ rozmowy. Nie mog³a zrozumieæ, czemu Net j± odepchn±³, kiedy zobaczy³ co znajduje siê za drzwiami. Jasne, widok w³asnego poranionego i krwawi±cego cia³a, nad którym stoi kilkumetrowy robot modu³owy, nie robi dobrego wra¿enia, ale przecie¿ ca³a trójka w tej wizji by³a martwa. Niemniej, wszyscy ¿yj± i maj± siê ca³kiem dobrze – w czym wiêc problem? Przestraszy³ siê gro¼by? Nika u¶miechnê³a siê na sam± my¶l. Prawda, Net nie jest zbyt odwa¿ny, ale chyba zdaje sobie sprawê, ¿e podobne starcie z Mortenem w formie robota nie ma prawa zdarzyæ siê ponownie. Kiedy w koñcu dotarli pod w³a¶ciwy adres, musieli siê przemóc, powiedzieæ sobie chocia¿by zwyk³e „dobranoc”.
- Mo¿e wejdziesz? – spyta³a Nika i podnios³a wzrok na wysoko¶æ ramion Neta. – Mam wodê i herbatê.
- Nie dziêki, ostatnio skoñczy³o siê to dzikim po¶cigiem, odmro¿onymi stopami i jednym podskakuj±cym na zimnie rozczochranym ba³wanem.
Nika mimowolnie parsknê³a ¶miechem. Po chwili jednak ¶ci±gnê³a usta i wymamrota³a:
- Dlaczego mnie odepchn±³e¶, tam, w… tym równoleg³ym ¶wiecie? Ci±gle mnie to mêczy.
- No wiesz, nie jestem przyzwyczajony do widoku ciebie i Geralda, gruchaj±cych sobie jak jeden go³±bek i jeden g³±b. – Ch³opak spojrza³ na Nikê i z zaskoczeniem zauwa¿y³, ¿e jej twarz siê rozpromienia.
- Wiêc to dlatego! – Nika odrzuci³a w³osy do ty³u i przekornie za³o¿y³a rêce. – My¶la³e¶, ¿e chcê co¶ przed tob± ukryæ.
- Nie, to dlatego, ¿e zupa by³a za s³ona – odburkn±³, nie wiedz±c do czego zmierza dziewczyna.
- Chod¼ jednak na tê herbatê. Nasze wizje siê ró¿ni³y, trzeba to wyt³umaczyæ. – Nie czekaj±c na reakcjê przyjaciela, odwróci³a siê i wesz³a na nieo¶wietlone podwórko.
***
Felix szed³ przed siebie, ci±gle oszo³omiony zmienno¶ci± p³ci ¿eñskiej. Czu³ w sobie nieznane dot±d ciep³o i wydawa³o mu siê, ¿e kto¶ wrobi³ go w wystêp w komedii romantycznej. Jak inaczej wyt³umaczyæ starcie z bratem dziewczyny, jej wybuchow± reakcjê oraz to, ¿e teraz ona idzie obok i trzyma go za rêkê? „Przyda³by siê jaki¶ algorytm na te baby”, pomy¶la³ i spojrza³ na Laurê. Jej b³yszcz±ca czerwieni± fryzura kontrastowa³a z do¶æ blad± twarz± i pó³kolem bia³ych zêbów, ukazanych w lekkim u¶miechu. Jakby siê tak g³êbiej zastanowiæ, ca³a Laura by³a jednym wielkim oksymoronem i absurdem, osob± tak skrajnie odmienn± od Felixa (i reszty populacji), ¿e a¿ intryguj±c±. Zamy¶lony ch³opak nie zauwa¿y³, ¿e stoj± ju¿ przy drzwiach mieszkania i ¿e chochliki z jej oczu ¶miej± siê do niego rado¶nie.
- Halo, tu planeta Ziemia! – zakrzyknê³a weso³o w³a¶cicielka chochlików, zgarniaj±c Felixowi kosmyk w³osów z czo³a. – ¯yczy pan sobie wej¶æ na pok³ad?
- Co, jaki pok³ad? – Felix zmru¿y³ oczy i próbowa³ przypomnieæ sobie drogê do tego miejsca. Ku jego zaskoczeniu przypomnia³ sobie tylko rozwa¿ania na temat stoj±cej teraz przed nim dziewczyny. Przeci±gn±³ d³oni± po twarzy i westchn±³ – Nie wiem, co sobie pomy¶l± twoi rodzice, je¶li wproszê siê o tak pó¼niej godzinie.
- O to nie musisz siê martwiæ – odpar³a, wyci±gaj±c pêk kluczy i u¶miechaj±c siê w ten szczególny sposób, który utwierdza mê¿czyzn w przekonaniu, ¿e ich niewiedza, je¶li chodzi o znajomo¶æ zachowañ kobiecych, jest bezkresna.
- Tak – b±kn±³ bezmy¶lnie i zosta³ wci±gniêty do mieszkania. Rozejrza³ siê i z zaskoczeniem stwierdzi³, i¿ wygl±da ono najzupe³niej normalnie. Zawsze wyobra¿a³ sobie, ¿e na ¶cianach powinny wisieæ futra Yeti, szkielety kosmitów, kolorowe kryszta³y, modele starych gitar i plakaty hippisowskich ugrupowañ. Tymczasem przed oczami mia³ w miarê nowoczesne, przytulne mieszkanie z odrobin± PRL-owskiego pa¼dzierzowego kiczu, podtrzymuj±cego kilkaset tomów o ró¿nokolorowych grzbietach. Laura chyba zorientowa³a siê, o czym rozmy¶la jej go¶æ i rzuci³a:
- Pewnie spodziewa³e¶ siê namiotu wró¿ki skrzy¿owanego z imperialnym frachtowcem? Có¿, je¶li nie przeszkadza ci telewizor z czasów Bieruta, to nie znajdziesz tu nic niezwyk³ego.
Felix odzyska³ rezon i za¶mia³ siê lekko.
- Powstrzymam siê od wydawania wyroków, dopóki nie zobaczê twojego pokoju.
- Drugie drzwi po lewo, zapraszam. Zaraz przyjdê, tylko zrobiê co¶ do picia.
Po chwili wahania przekrêci³ fioletow± ga³kê w drzwiach i wszed³ do… przytulnego, dziewczêcego pokoju. Na oko dziesiêæ metrów kwadratowych, ¶ciany w kremowym kolorze, gdzieniegdzie ozdobione jakim¶ plakatem lub zdjêciem, a wokó³ ³ó¿ka praktycznie przyklejone tapety. Oprócz tego rzuca³y siê w oczy: du¿e biurko, zarzucone skomplikowanymi szkicami, cztery rega³y zawalone poniszczonymi woluminami i jednoosobowe ³ó¿ko z misternie wykonan± ¿eliwn± ram±. „Pewnie strasznie skrzypi”, pomy¶la³ Felix.
- I co, zda³am test? – zapyta³ g³os zza jego pleców. Pytany odwróci³ siê i zosta³ znienacka potraktowany ca³usem. Bezczelnie szeroko siê u¶miechaj±c, Laura odstawi³a kubki na biurko i wci±gnê³a nieco za¿enowanego ch³opaka do pokoju.
- Fajne szkice – b±kn±³, próbuj±c ratowaæ resztki swojej uciekaj±cej w pop³ochu przytomno¶ci umys³u. – Co prawda znam siê tylko na technicznych, ale te wygl±daj± na bardzo dopracowane i w ogóle…
Odpowiedzia³ mu jêk sprê¿yn po drugiej stronie pokoju. Nerwowo prze³kn±³ ¶linê. Dziewczyna usiad³a na ³ó¿ku, to pewnie co¶ znaczy w ich dialekcie. A on stoi tu jak ostatni ³om i ogl±da obrazki. Obróci³ siê i zobaczy³, ¿e podci±gnê³a jedn± nogê pod brodê, a drug± macha³a powoli w przód i w ty³.
- To ten, zrobi³a¶ czekoladê? – zacz±³ niepewnie i niewiele my¶l±c przysiad³ na krawêdzi ³ó¿ka. Chwilê pó¼niej ca³y ¶wiat przys³oni³a mu burza czerwonych w³osów.
***
- Ja piórkujê! – Okrzyk Neta odbi³ siê echem po pó³torapokojowym mieszkanku. – Ty mia³a¶ jeszcze lepsz± fazê ni¿ ja! Zawsze mówi³em, ¿e aktywno¶æ fizyczna szkodzi, nie powinni¶my byli biegaæ.
Nika za¶mia³a siê cicho, wodz±c palcem po pustej ju¿ szklance. Zawsze lepiej rozmawiaæ ni¿ siê obra¿aæ. Przyzwyczajona by³a do wybuchów zazdro¶ci Neta, które oprócz bycia niezno¶nie dziecinnymi, by³y te¿ niew±tpliwie przyjemnie schlebiaj±ce. Mimo to zapyta³a zadziornie:
- A wiêc, znowu by³e¶ o mnie zazdrosny?
- Pfff – pufn±³ Net, wyci±gaj±c nogi i zak³adaj±c rêce za g³owê. – Kobieto, co ty za teorie spisowe tworzysz. Nied³ugo jeszcze powiesz, ¿e mi siê podobasz z tym rudym makaronem na g³owie.
Nika w odpowiedzi opar³a ³okcie na stole i ujmuj±c twarz w d³onie, u¶miechnê³a siê przesadnie szeroko i zatrzepota³a rzêsami.
- Co za monster! – Net za¶mia³ siê, po czym doda³ – No dobra, zakrêtasy mog± byæ, ale szpachlê proszê od³o¿yæ, mordka siê trzyma na miejscu i bez zaprawy.
- Dziêki, ale mascarê sobie zatrzymam. Mam po niej wiêksze oczy.
- Tak, tak, po masakrze wytrzeszcz zostaje na d³ugo – odpar³ z zawadiackim u¶mieszkiem.
- Co ja z tob± mam – westchnê³a Nika i zabra³a siê za zmywanie naczyñ.
- Dobra, ruda, ja siê ulatniam – powiedzia³ Net i cmokn±³ Nikê w policzek. – Woda by³a pyszna, jeste¶ mistrzyni± kuchni.
- Dziêkujê, ach, dziêkujê! – Nika uda³a zachwycon± i dygnê³a z gracj±.
- Nie zapomnij zalokowaæ makaronu na jutro, lubiê ¶widerki – rzuci³ i pomachawszy dziewczynie na po¿egnanie, znikn±³ za drzwiami. Nika, u¶miechniêta od ucha do ucha, uda³a siê do swojego pokoiku.
***
Felix z ulg± stwierdzi³, ¿e Laura nie planowa³a zastosowaæ ataku ca³usów, tylko siêgnê³a po co¶ znajduj±cego siê na najbli¿szej pó³ce.
- Grasz w Scrabble? – zapyta³a, machaj±c mu przed nosem angielsk± wersj± gry.
- Nawet czêsto, ale na w³asnych zasadach – odpar³.
- Ach tak, pamiêtam jak w Trzech Kuzynkach wywo³ali¶cie przez to nietoperzowe tornado.
- No tak, tego nie sposób zapomnieæ – parskn±³ rozbawiony Felix, rozpakowuj±c pude³ko. – Lataj±ce kucyki i podziemne przej¶cia…
- Tak, nieczêsto zdarzaj± siê takie przygody.
- ¯eby¶ wiedzia³a – przekornie odpar³ Felix i u¶miechn±³ siê pod nosem. Wzi±³ w palce przypadkow± kostkê z literk± i znalaz³ siê… tu¿ obok Neta i Niki, o¶wietlony dziwnym, niebieskawym blaskiem. Dziewczyna p³aka³a, a ³zy skapywa³y jej na ramiê le¿±cego obok przyjaciela, zaciskaj±cego z bólu zêby. Jego bark by³ rozerwany przez niecelnie wymierzony nabój. Gdzie¶ w tle kto¶ ¶mia³ siê oble¶nie, kto¶ wrzeszcza³ po niemiecku, s³ychaæ by³o odg³osy szarpaniny. Felix patrzy³ na zalanego ciemn± krwi± Neta i zupe³nie nie wiedzia³, co siê dzieje. Nika zaczê³a go szarpaæ za ramiê, krzycz±c jakie¶ niezrozumia³e s³owa i w tym momencie poczu³, ¿e wszystko siê rozmywa. Kiedy ponownie siê ockn±³, le¿a³ na pod³odze w jasno o¶wietlonym pokoju, a nad nim pochyla³y siê dwie zaniepokojone twarze.