nie mogê super, ale pisz dalej. Nie mo¿na siê oderwaæ od tego opowiadania. Musisz pisaæ dalej.
nie mogê super, ale pisz dalej. Nie mo¿na siê oderwaæ od tego opowiadania. Musisz pisaæ dalej.
Subcio! Dodaj nastêpn± czê¶æ!
Super! Ale tam chyba mia³o byæ kartki, co nie?
A co do b³êdów. Czy mog³aby¶ proszê nie pisaæ takich tekstów jak np. "rudow³osa"? (Mi przynajmniej) fatalnie siê to czyta. :/
Jestem nieuczciwy i uczciwie mo¿esz liczyæ na moj± nieuczciwo¶æ. Bo uczciwi s± nieprzewidywalni.. Zawsze mog± zrobiæ co¶ niewiarygodnie.. g³upiego.
Hej rybomordy! Chcesz negocjowaæ ob¶lizg³y palancie? Spójrz co mam! Mam s³oik pe³en ziemi! Mam s³oik pe³en ziemi! I zgadnij co jest w ¶rodku?!
-Jack Sparrow
-Kapitan Jack Sparrow
-Chyba najgorszy pirat o jakim s³ysza³em...
-ale s³ysza³e¶?
Kapitan Jack Sparrow
Opowiadanie bardzo fajne. Podoba mi siê Dawaj nastêpn± czê¶æ. Muszê dotrwaæ do listopada
Super. Twoje teksty przyprawiaj± mnie o chichot, czego nie jest tak ³atwo dokonaæ Wydarzenia zaskakuj±ce, akcja wartka. Jedyne, co zauwa¿y³am, to fragment zaraz po przebudzeniu, który brzmia³ nieco nielogicznie, w ka¿dym razie dla mnie. Po prostu nie mog³am na pocz±tku skapowaæ, ¿e ona stoi przed t± tablic± i to ona to narysowa³a. Musia³am czytaæ ten akapit trzy razy z rzêdu.
A, w sumie jeszcze jedno. Troche dziwnie wygl±da ten pierwszy przeskok. Po prostu inaczej bym to graficznie zapisa³a. Mo¼e po prostu w osobnym zdaniu? Ta kursywa mi tam nie pasi. Ale poza tym, jak ju¿ mówi³am, boskie.
Olona, jak dla mnie, to ciê¿ko jest unikn±æ takich sformu³owañ. ?eby unikn±æ powtórzeñ mo¿na tylko zamieniæ to, powiedzmy, na "dziewczyna" i nic wiêcej.
"Carpe Diem"Moda na ³aciñskie sentencje nie wygas³a
Chcia³am odpowiedzieæ na jedno z pytañ, ale Valixy mnie uprzedzi³a. Dziêkujê za wszystkie dotychczasowe komentarze.
V
Wieczór by³ pogodny i bezwietrzny, a rozja¶nione od zachodz±cego s³oñca niebo zachêca³o do romantycznych spacerów. Felix bez entuzjazmu przygl±da³ siê wêdruj±cym po widnokrêgu barwnym smugom. Jego dobry nastrój wyparowa³ bezpowrotnie i nawet powrót do domu wydawa³ siê przykr± perspektyw±. Stwierdzi³, ¿e jako prawdziwy mê¿czyzna powinien po prostu zapomnieæ. Niestety, Felix w kwestii uczuæ ci±gle pozostawa³ ch³opcem i nie móg³ tego tak szybko zmieniæ. Trudno mu by³o jednak oprzeæ siê wra¿eniu, ¿e zawsze to on zawodzi. Czy on czego¶ nie rozumie, czy zawsze co¶ go omija? Bredzê jak zakochana baba, pomy¶la³. Postanowi³ zaj±æ siê czym¶ produktywnym, ¿eby nie zmarnowaæ tego dnia do koñca. Kiedy znajdowa³ siê ju¿ blisko domu, poczu³ siê nieswojo. Próbowa³ walczyæ z tym wra¿eniem, ale zniknê³o ono dopiero wtedy, gdy nacisn±³ klamkê furtki. Wówczas sta³o siê co¶ dziwnego – na chwilê straci³ kontakt z rzeczywisto¶ci±, a przed jego oczami pojawi³ siê rozmazany, szary obraz. Po chwili pojawi³y siê kontury, kszta³ty siê wyostrzy³y. Zauwa¿y³ korpusy cz³ekokszta³tnych robotów, obrys niezakrytych niczym, pracuj±cych si³owników. Nie zd±¿y³ zanotowaæ nic wiêcej, wizja zniknê³a równie niespodziewanie, jak siê pojawi³a. Zdezorientowany Felix wszed³ do domu, gdzie zosta³ przywitany przez ¶pi±cego przy wej¶ciu Cabana. Jeszcze bardziej zaskoczy³ go widok rodziców, przytulonych do siebie na kanapie i ogl±daj±cych film. O tej porze siê to nie zdarza³o. W sumie nigdy ich takich nie widzia³ – promiennych i beztroskich. Zacz±³ siê zastanawiaæ, czy nie przegapi³ rocznicy ich ¶lubu, ale jego prywatny kalendarz, schowany w zakamarkach pamiêci, wyklucza³ tak± mo¿liwo¶æ. Jako dobry syn powinien zostawiæ ich w tym b³ogostanie i udaæ siê jak najszybciej do swojego pokoju. Zabra³ tylko trochê jedzenia z lodówki i zszed³ do piwnicy. Wiedzia³ ju¿, co powinien najpierw zrobiæ. Uruchomi³ komunikator Net.com i wybra³ po³±czenie z Nik±. Po kilku chwilach burza rudych loków wy¶wietli³a siê na ekranie.
- Hej, jak tam akcja ze zdjêciem? – spyta³a na przywitanie dziewczyna.
- Kiepsko, nawet nie chcê o tym gadaæ. – Felix zastanawia³ siê, czy robi w³a¶nie ¿a³osn± minê. – Chcia³bym porozmawiaæ o czym¶ innym.
-Okej, mów. – Nika u¶miechnê³a siê pocieszaj±co do przyjaciela.
- Ju¿ nie tylko ty masz problem z wizjami. – rzek³, przechodz±c od razu do konkretów. Odpowiedzia³ mu d¼wiêk upadaj±cej ³y¿eczki w mieszkaniu Niki.
***
Net wymkn±³ siê z domu, by uzupe³niæ zapas niezdrowej ¿ywno¶ci w pobliskim supermarkecie. Przechodzi³ w³a¶nie przez parking, kiedy tu¿ przed jego nosem przejecha³, z niesamowit± jak na ten samochód prêdko¶ci±, jasnoniebieski opel astra.
- D¿izas... – Net próbowa³ opanowaæ przyspieszony puls, który by³ automatyczn± reakcj± na bliskie spotkanie z rozpêdzonym wozem.
Z zaparkowanego na dwóch miejscach dla niepe³nosprawnych auta wysiad³a typowa warszawska dziunia, ubrana w futerkowe ocieplacze na nogi, czarne legginsy i przykrótk± puchow± kurteczkê.
- Chyba pani o czym¶ zapomnia³a – rzek³ Net.
- Tak, a o czym? – spyta³a.
- To miejsce dla inwalidów – wyja¶ni³ spokojnie. – Poza tym do rajstop zazwyczaj ubiera siê spódniczkê.
Dziunia wykorzysta³a swoje najg³upsze spojrzenie, pokazuj±c, ¿e nadal nie wie, co zrobi³a ¼le. Net nie móg³ siê oprzeæ wra¿eniu, ¿e ma do czynienia z tlenionym blond pierwotniakiem.
- Po d³u¿szym zastanowieniu, nale¿y siê pani to miejsce. Tak± niepe³nosprawno¶æ te¿ powinni braæ pod uwagê – powiedzia³ Net i ulotni³ siê, zanim do rozmówczyni dotar³ sens jego wypowiedzi.
Na szczê¶cie poszukiwanie produktów bogatych w t³uszcze i wêglowodany sz³o g³adko i by³o o wiele przyjemniejszym zajêciem. Przechodz±c wzd³u¿ pó³ek wype³nionych paczkami z powietrzem i odrobin± chipsów, wpakowa³ kilka rodzajów ziemniaczanych frykasów do koszyka i ruszy³ w stronê dzia³u z napojami, by upolowaæ butelkê coli. Po namy¶le uda³ siê do dzia³u mro¿onek, aby wzi±æ jednodniowy sok marchewkowy dla przykrywki i zadowolony uda³ siê do kasy. Znajdowa³ siê w trakcie przeliczania drobnych, kiedy przed oczami mign±³ mu rz±d cyfr. Nieco zdziwiony, Net wytar³ szk³a okularów i potar³ powieki, ale na nic to nie pomog³o – teraz widzia³ ju¿ tylko same cyfry. Przemyka³y przed nim z zawrotn± prêdko¶ci±, tworz±c co¶ na kszta³t kaskad. Net zbli¿y³ siê do jednej z nich i delikatnie dotkn±³ strumienia liczb. Poczu³ ch³ód i nie móg³ siê oprzeæ wra¿eniu, ¿e umia³by rozszyfrowaæ ten kod, gdyby tylko móg³ siê skupiæ. Opar³ siê mocno na stopniu utworzonym z charakterystycznego ci±gu zer oraz jedynek i… nagle ca³a matematyczna scenografia rozmy³a siê i zniknê³a. Net ockn±³ siê, przewieszony przez ¶ciankê wózka z zakupami. Jego nos celowa³ w opas³y brzuch przestraszonego jegomo¶cia.
- Co pan najlepszego wyrabia? – spyta³ oty³y mê¿czyzna.
- Amm… ammm… – zaj±kn±³ siê Net i przypadkiem podsun±³ tym sobie niez³y pomys³. Opu¶ci³ nogi na ziemiê i odpowiedzia³ – Medytujê.
- W centrum handlowym? – spyta³a kasjerka, przygl±daj±ca siê tej scenie zza sklepowej lady.
- Stanie w kolejce bardzo mnie stresuje – powiedzia³ Net, zap³aci³ za zakupy i oddali³ siê szybkim krokiem w stronê wyj¶cia, odprowadzany przez kilka zaciekawionych spojrzeñ.
Wróci³ do domu z zamiarem opró¿nienia wszystkich opakowañ (oprócz tego od soczku marchewkowego) przy jakim¶ dobrym filmie. W³±czy³ tylko na chwilê komunikator i od razu przywita³o go po³±czenie konferencyjne.
- Siema, co jest? – przywita³ siê Net, chrupi±c przek±ski.
- Robisz wy¿erkê i nas nie zaprosi³e¶? – rzuci³ oskar¿ycielsko Felix, ale siê u¶miechn±³.
- Dziwi ciê to jeszcze? – prychnê³a Nika.
- Chyba nie o tym chcieli¶cie ze mn± rozmawiaæ?
- No tak, uznali¶my, ¿e dobrze by by³o ciê poinformowaæ, ¿e wizje to ju¿ nie tylko problem Niki – powiedzia³ Felix, pocieraj±c policzek.
- Rany, to dobrze. – Netowi wyra¼nie ul¿y³o.
- Dobrze?! – krzyknêli równocze¶nie jego wspó³rozmówcy.
- Nie chcia³em siê przyznawaæ, ale mia³em dzisiaj b³±d w matrixie – b±kn±³ Net i niechêtnie opowiedzia³ przyjacio³om o zaj¶ciu.
- No nie¼le, mistrzu Zen – powiedzia³ Felix, próbuj±c opanowaæ ¶miech.
- Nie mówi³e¶, ¿e znasz takie techniki – za¶mia³a siê Nika.
- Bardzo ¶mieszne, niewdziêczna ruda niewiasto! – wymamrota³ naburmuszony Net.
- Okej, uspokójmy siê, sprawa jest powa¿na – rzek³a dziewczyna, wci±¿ chichocz±c.
- Co ty nie powiesz, tracimy ¶wiadomo¶æ o losowych godzinach, w losowych miejscach i nie mo¿emy temu zapobiec – odpar³ brunet.
- Je¶li tak na to spojrzeæ, to rzeczywi¶cie brzmi do¶æ niepokoj±co – przyzna³ szczerze Felix. – Ale nie mamy pewno¶ci, ¿e te napady siê powtórz±.
- D¿izas, nie nazywaj tego tak, brzmi jakby¶my mieli padaczkê. – Net nerwowo potar³ czo³o d³oni±.
- Co¶ musimy zrobiæ – wtr±ci³a Nika. – Powinni¶my spróbowaæ zapobiec nastêpnym wizjom.
- My¶lê, ¿e lepiej bêdzie je zbadaæ, poznaæ ich ¼ród³o i zanalizowaæ dok³adnie to, co ka¿de z nas zobaczy³o – odpar³ racjonalnie blondyn.
- Nie wiem jak wy, ale ja czujê t³uste ciary na plecach, wszystko to kojarzy mi siê z Pa³acem Snów – powiedzia³a Nika. – Dlatego te¿ g³osujê za tym, ¿eby siê w to nie pakowaæ.
- Od kiedy to ty nie chcesz wszystkiego badaæ? – zdziwi³ siê Net.
- Dziwnie siê czujesz, jak kto¶ tchórzy prêdzej ni¿ ty? - Felix wyszczerzy³ zêby w u¶miechu.
- Ja nie tchórzê! – wrzasnêli równocze¶nie Net i Nika.
- Nic nie mówi³em. – Felix roz³o¿y³ rêce i zacisn±³ wargi.
- Chyba czas na naradê w sze¶æ oczu – rzek³ Net.
- Za³atwimy to jutro, teraz chod¼my spaæ – odpar³a rudow³osa, przeci±gaj±c siê.
- Nie omówili¶my jeszcze najwa¿niejszej kwestii… – zacz±³ Felix, ale Nika siê roz³±czy³a.
- W koñcu zostali¶my sami, mój Romeo – powiedzia³ Net, robi±c z ust dzióbek. – Jak tam przepraszanie twojej punkówy?
- Bardzo kiepsko – mrukn±³ w odpowiedzi. – Prze¿y³em bliskie spotkanie trzeciego stopnia z jej by³ym. Przynajmniej tak mi siê wydaje.
- O stary! Ty to masz pecha – wykrzykn±³ Net. – A jak zareagowa³a na sweet fociê?
- Sweet focia nie mia³a nawet okazji do zadzia³ania swoim urokiem – odpar³ smutno ch³opak. – Laura nie wygl±da³a na zadowolon±, ¿e w ogóle przyszed³em.
- No i co? Sta³e¶ tam jak ten ko³ek, bo znik±d pojawi³ siê jaki¶ go¶ciu?
- Mia³em czekaæ a¿ zaczn± siê ca³owaæ? – rzuci³ w¶ciekle Felix i roz³±czy³ siê.
- Co ja takiego powiedzia³em? – mrukn±³ Net w przestrzeñ.
- Có¿, jak zwykle wykaza³e¶ nadzwyczajne umiejêtno¶ci w dziedzinie bycia nietaktownym – rozleg³o siê z g³o¶ników.
- Manfred! Pods³uchiwa³e¶! – Zdenerwowa³ siê ch³opak.
- Gdybym tego nie zrobi³, o ca³ej sprawie dowiedzia³bym siê za tydzieñ. Albo gdyby¶cie byli ju¿ po uszy w tarapatach – odpar³ szczerze program AI.
- Dobra, uznajmy, ¿e ci wybaczam – odburkn±³ Net. – Ale wiêcej tego nie rób.
- Krzy¿ujê moje wirtualne palce i przysiêgam, ¿e nigdy wiêcej.
- Skoro tak… – powiedzia³ brunet, zamkn±³ klapê minilaptopa i zszed³ do kuchni. Przy stole siedzia³a mama, opieraj±c g³owê na d³oniach. Ch³opak zdecydowa³, ¿e powinien siê zachowaæ jak dobry syn i zapytaæ czy co¶ siê sta³o, mimo ¿e mia³ ochotê wycofaæ siê na palcach do pokoju.
- Jeszcze nie ¶pisz? – spyta³a mama, nie odwracaj±c siê.
- Chcia³em tylko napiæ siê wody – odpar³ krótko i usiad³ na krze¶le obok.
- Cola ju¿ siê skoñczy³a? – U¶miechnê³a siê i poczochra³a syna pieszczotliwie.
- Co¶ siê zmieni³o… w wiadomej sprawie, mamo?
- W koñcu, tak. – Spojrza³a smutno na Neta. – Babcia wyje¿d¿a na pó³ roku, za³atwiæ sprawy zwi±zane ze sprzeda¿± jej domu.
- Czyli to znaczy…
- ¯e wraca do Polski, tak – oznajmi³a spokojnie mama. – Zamierza kupiæ osobne mieszkanie blisko naszego.
- To ¶wietnie! – wykrzykn±³. – W takim razie, mamo, czemu wci±¿ jeste¶ przygnêbiona?
- Widzisz, synku, to nie jest takie proste. K³ótni z tat± ju¿ nie cofnê, a babci nie bêdzie sze¶æ miesiêcy. Trochê siê w tym pogubi³am. – Potar³a skronie i po³o¿y³a obie rêce na kolanach. Net milcza³. Nie mia³ pojêcia, co móg³by w tej sprawie zrobiæ. Relacje miêdzy doros³ymi s± niesamowicie skomplikowane, pomy¶la³. Jednak z Nik± jest du¿o pro¶ciej, wystarczy j± przeprosiæ i przytuliæ. Westchn±³, poca³owa³ mamê w policzek i powlók³ siê na górê.
***
Felix siedzia³ na ³ó¿ku z podci±gniêtymi pod brodê kolanami. Opar³ rêce na nogach i podda³ siê ogarniaj±cej go apatii. Teraz nawet pojawienie siê wizji wydawa³o mu siê zbawieniem. Jednak, jak to w ¿yciu zwykle bywa, kiedy najbardziej czego¶ pragniemy, przekorny los ze wszystkich si³ stara siê, by¶my tego nie otrzymali. Felix odniós³ wra¿enie, ¿e zachowuje siê, jakby na co¶ czeka³, ale nie by³ nawet w stanie wymy¶liæ, co by to mog³o byæ. Z melancholii wybudzi³ go d¼wiêk nadej¶cia SMS-a. Leniwie siêgn±³ po telefon i wy¶wietli³ wiadomo¶æ. Przeczyta³ j± i podniós³ brwi ze zdziwienia. Tego siê bynajmniej nie spodziewa³.
Ostatnio edytowane przez Addictowa ; 31-07-12 o 20:00
[dzi¶ 14:57]Zegarmistrz: ja mam teoriê odno¶nie tego - po prostu papier, ok³adka, zapach, to wszystko nam siê kojarzy z czytaniem, czyli czym¶ fajnym i to kwestia przyzwyczajenia, trochê jak psy Paw³owa, widz±c now± ksi±¿kê czy czuj±c zapach farby drukarskiej, odczuwamy przyjemno¶æ, bo te nam siê kojarz± z istot± ksi±¿ki - czytaniem
[dzi¶ 14:58]Drago: czyli tak jakby orgazm na widok ksi±¿ki?
[dzi¶ 16:56]Drago: Magda, my tylko kontemplujemy Twoje matematyczne kszta³ty
O rzesz ty, koñczyæ w takim momencie?!!!
Jestem nieuczciwy i uczciwie mo¿esz liczyæ na moj± nieuczciwo¶æ. Bo uczciwi s± nieprzewidywalni.. Zawsze mog± zrobiæ co¶ niewiarygodnie.. g³upiego.
Hej rybomordy! Chcesz negocjowaæ ob¶lizg³y palancie? Spójrz co mam! Mam s³oik pe³en ziemi! Mam s³oik pe³en ziemi! I zgadnij co jest w ¶rodku?!
-Jack Sparrow
-Kapitan Jack Sparrow
-Chyba najgorszy pirat o jakim s³ysza³em...
-ale s³ysza³e¶?
Kapitan Jack Sparrow
Ostatnio edytowane przez Mortenka ; 06-05-11 o 17:11
Mortenka, operujê stereotypami, ¿eby by³o bardziej obrazowo. Sama jestem blondynk±. No offence.
[dzi¶ 14:57]Zegarmistrz: ja mam teoriê odno¶nie tego - po prostu papier, ok³adka, zapach, to wszystko nam siê kojarzy z czytaniem, czyli czym¶ fajnym i to kwestia przyzwyczajenia, trochê jak psy Paw³owa, widz±c now± ksi±¿kê czy czuj±c zapach farby drukarskiej, odczuwamy przyjemno¶æ, bo te nam siê kojarz± z istot± ksi±¿ki - czytaniem
[dzi¶ 14:58]Drago: czyli tak jakby orgazm na widok ksi±¿ki?
[dzi¶ 16:56]Drago: Magda, my tylko kontemplujemy Twoje matematyczne kszta³ty
A mnie oskar¿ali o takie zakoñczenia... Inny styl ni¿ pan Kosik, oczywi¶cie, ale podoba mi siê.
"Carpe Diem"Moda na ³aciñskie sentencje nie wygas³a
Aktualnie 1 u¿ytkownik(ów) przegl±da ten w±tek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 go¶ci)