Nie przeczę, pierwsza część jest smutna ( pamiętam jak byłam mała to się popłakałam jak Mufasa zginął ), ale wyobrażasz sobie Króla Lwa bez tej odrobiny brutalności?
Z produkcji Disneyowskich lubię też Pocahontas i Mulan ( dwójka też nie jest zła).
Nie przeczę, pierwsza część jest smutna ( pamiętam jak byłam mała to się popłakałam jak Mufasa zginął ), ale wyobrażasz sobie Króla Lwa bez tej odrobiny brutalności?
Z produkcji Disneyowskich lubię też Pocahontas i Mulan ( dwójka też nie jest zła).
Ja sobie poczytam, bo życie jest krótkie.
"Król Lew" całkiem niezły, pomijając, że zerżnięty bezczelnie od Japończyków...
"Vive in umbra, utinam lucem creare"
"My, sadyści, wiemy jak bawić się bez małaWiemy jak katować, by ofiara zapłakałaTo jest ta cudowna krew
To jest nasz morderczy zewMamy noże, których nie ma nikt innyDo zabawy ogień i sznurNa pale nawlekamy niewinnych
Może nie tyle zerżniety, co wyekranizowany jako jeden z pierwszych cyfrycznie obrobionych animacji, która to w 1994 była nie małym przedsięwzięciem. Oczywiście jakieś tam korzenie miał w Japonii ale to chyba ma historię identyczną jak wiele innych ekranizacji disneya- mała historyjka zapożyczna i wydana na cały świat.
Zapożyczona?! "Kimba - Biały Lew" to pierwowzór autorstwa Osamu Tezuki. Lwia Skała, niemal bliźniacze wątki i kadry, relacje z ojcem, nawet concept-arty z edycji specjalnej KL... Jak dla mnie Disney splagiatował i tyle.
Ostatnio edytowane przez Kage-Sama ; 20-01-14 o 16:30 Powód: Bo tak
"Vive in umbra, utinam lucem creare"
"My, sadyści, wiemy jak bawić się bez małaWiemy jak katować, by ofiara zapłakałaTo jest ta cudowna krew
To jest nasz morderczy zewMamy noże, których nie ma nikt innyDo zabawy ogień i sznurNa pale nawlekamy niewinnych
Jak byłam mała też płakałam na tej scenie, urosłam i nadal płaczę... Zwłaszcza jak Simba woła Mufasę "Tato, chodź do domu"...( pamiętam jak byłam mała to się popłakałam jak Mufasa zginął )
Właściwie to nie wiedziałem, dlaczego nikt Cię nie lubi, Kage-Sama, ale właśnie to zrozumiałem.
"Król Lew" być może został ściągnięty z Japonii, ale nie nazwałbym tego bezczelnym zerżnięciem. Kimby nie oglądałem, ale patrząc na streszczenie z Wikipedii nie widzę zbyt wielu zapożyczeń fabularnych. Za zerżniętych uznać można większość bohaterów, tutaj nie ma najmniejszych chyba wątpliwości, jeśli spojrzymy chociażby na imiona głównych bohaterów (Kimba / Simba ;]), ale główna oś fabularna, zwłaszcza pierwszej części znacznie różni się od pierwowzoru. Kolejnych nie oglądałem, ale obawiam się, że tam też da się znaleźć kilka "nawiązań" do hińskiej bajki.
Warto też dodać, w obronie Disneya, że żona twórcy pierwowzoru poczuła się zaszczycona tym, że Amerykanie czerpali z pomysłów jej męża, tym samym powstrzymując się od wniesienia pozwu o plagiat, dlatego nie widzę powodu, Kage-Sama, dla Twojego agresywnego tonu. Owszem, bardzo słabe i godne potępienia i potępiam i się dziwię, że to się stało jest to, że twórcy "Króla Lwa" nawet słowem nie wspomnieli, że się na mandze wzorowali.
Kontrowersje mogą wzbudzać wspomniane bliźniacze kadry, których "pełno" wszędzie. Ale to są KADRY. Wycięte z kontekstu mogą pogrążyć, ale bez niego nie powinny być w ogóle rozważane. Proszę, oto one:
Jak widać są trzy. Na pewno znajdzie się takich więcej, ale nie na tyle, żeby się bulwersować. Bulwers niech zmniejszy jeszcze poniższa notka:
Jak widać, obaj panowie najwyraźniej dobrze się znali, co chyba wyklucza "chamskie zerżnięcie!!!1oneone", a każe skłonić się ku opcji delikatnego hołdu-zapożyczenia-inspiracji.Okazuje się jednak, że twórca japońskiej kreskówki â Osamu Tezuka osobiście znał Disneya. Podczas jednego ze spotkań w latach 60. twórca Myszki Miki miał wspomnieć, że jego wytwórnia planowała stworzyć kreskówkę podobną do âAstro boyaâ autorstwa Tezuki. Obaj panowie tak dobrze się znali, że Disney pozwolił japońskiej ekipie stworzyć mangową wersję âBambiâ. Z czasem Tezuka zatrudnił speców z disneyowskiego studia, aby ci pomogli opanować im technikę animowania kolorowych obrazów na potrzeby serialu... âBiały Lew Kimbaâ.
A hołdy-zapożyczenia-inspiracji są jedną z najlepszych rzeczy w filmach Disneya. Jest ich mnóstwo. W każdym znajdzie się przynajmniej kilka(naście). Tworzą humor, dodają klimatu, według mnie również nieco profesjonalizmu, albo czegoś w tym stylu. Sam dumnie znalazłem przedwczoraj, oglądając "Gdzie jest Nemo", w tym samym filmie nawiązanie do sceny z "Braveheart". Czy było to zerżnięcie? Nie. Więc, proszę, Kage-Sama, zluzuj pośladki. Z pewnością jest więcej o wiele bardziej chamskich zerżnięć białych twórców z mang i anime.
Co do samego "Króla Lwa", kilka lat temu właściwie w Internecie był on wychwalany, uznany za jeden z najbardziej wzruszających filmów, a scena śmierci Mufasy stała się czołowym wyciskaczem łez. Każdy przyznaje się do płaczu na "Królie Lwie" właśnie od tego czasu właściwie. Nie wiem czy to wrodzony hipsta-mode nie pozwolił mi uronić łzy na tym filmie, ale mnie kompletnie nie ruszył, a na filmach się wzruszyć lubię, więc brak umiejętności nie wchodzi w grę. Nie wiem, czy dotyka to tylko mnie, ale kiedy widzę "płakałam jak Mufasa ginoł" (tak, mówię o Was, FankaFNIN! i Nubes) automatycznie widzę głupi mainstream i falę kwejków, bestów i innych tumblerów z tą sceną i napisem "Płacz, bo to modne, fajne, musisz płakać". W sumie nie chcę teraz nikogo obrazić, ale proszę kogoś bardziej kompetentnego od pań, które udzielały się wyżej o powiedzenie mi, czy płakały na scenie, w której Mufasa zginoł, lub ewentualne poparcie mojej tezy ze strony osób, które ją popierają. Nie wstydźcie się, to nie był super mega film.
Taki humorek na koniec, który znalazłem szukając argumentów do obrony Króla Lwa przez Kage-Samą. Nie znalazłem angielskiej wersji, ale powinniście zrozumieć. Jeśli nie, mogę przetłumaczyć, jestem ekspertem.
Nie wiem, czy uznajesz mnie za "kogoś bardziej kompetentnego", ale ja nie płakałam. Ale to chyba tylko ja tak mam, że nie płaczę na filmach w ogóle, wszystkie moje koleżanki mówią, że zawsze płaczą przy tej scenie/ innych wzruszających scenach filmowych.W sumie nie chcę teraz nikogo obrazić, ale proszę kogoś bardziej kompetentnego od pań, które udzielały się wyżej o powiedzenie mi, czy płakały na scenie, w której Mufasa zginoł, lub ewentualne poparcie mojej tezy ze strony osób, które ją popierają. Nie wstydźcie się, to nie był super mega film.
Chyba jestem na mało wrażliwa
Ładna wypowiedź Kun
Apropo tłumaczenia klipu, to chodzi tam mniej więcej o to że gość dziękuję Lisie bo dobrze się spisała i że będzie musiała chyba coś zrobić jeszcze. Potem odzywa Mufasa "Musisz pomścić moją śmierć Kimba! Znaczy, Simba!", dalej Vader mówi że jest ojcem Luka a gość na końcu, żeby nie zapomnieć o Metystach. Kiedy gość nr 1 wypowiada się ponownie mówi coś w stylu: Proszę was, musicie to teraz robić? Próbuję rozmawiać z Lisą!" "Przepraszamy".
Takie tłumaczenie od łebka ale nie mogę zrozumieć dokładnie słów które wypowiada na samym początku
Mówta co chceta, Król Lew do mnie nie przemawia. Zdecydowanie lepszą (przynajmniej mym skromnym zdaniem) produkcją jest Atlantyda - Zaginiony Ląd. Ciekawa fabuła, Wilhelmina Bertha Packard i skupienie na legendzie słynnego zaginionego miasta... Me gusta!
"Vive in umbra, utinam lucem creare"
"My, sadyści, wiemy jak bawić się bez małaWiemy jak katować, by ofiara zapłakałaTo jest ta cudowna krew
To jest nasz morderczy zewMamy noże, których nie ma nikt innyDo zabawy ogień i sznurNa pale nawlekamy niewinnych
Widzę kun, że nie przeczytałeś dokładnie mojej wypowiedzi, ale jasno tam napisałam, że płakałam jak byłam mała (ok. 5-6 lat), a w tamtych czasach nie wiedziałam nawet, co to takiego ten internet, więc twoja teza z kwejkami oficjalnie zdechła Po za tym niezła obrona Króla przed KageNie wiem, czy dotyka to tylko mnie, ale kiedy widzę "płakałam jak Mufasa ginoł" (tak, mówię o Was, FankaFNIN! i Nubes) automatycznie widzę głupi mainstream i falę kwejków, bestów i innych tumblerów z tą sceną i napisem "Płacz, bo to modne, fajne, musisz płakać".
Ja sobie poczytam, bo życie jest krótkie.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)