Rozdałaś osiem cukierków zeru osobom. Zero osób składa do kupki wszystkie cukierki, które dostało. Ile cukierków jest na kupce?
Rozdałaś osiem cukierków zeru osobom. Zero osób składa do kupki wszystkie cukierki, które dostało. Ile cukierków jest na kupce?
A na czym miałoby polegać "pomnożenie cukierków przez zero"? Równie dobre pytanie - mam 8 cukierków i dzielę je po równo między obecne w domu osoby, ile cukierków otrzyma każda osoba, jeżeli w domu jest pół człowieka? Wychodzi 16, ale oczywiście takie zastosowanie dzielenia przez ułamki jest dosyć absurdalne. Przez zero nie mnożysz cukierków, a mnożysz liczbę 8.
W Twoim przykładzie z cukierkami, można powiedzieć opowiedzieć to tak. Każdy domownik zawsze nosi przy sobie 8 cukierków. Ile cukierków będzie w domu, jeżeli nie ma w nim żadnego domownika. 0*8=0.
Zgaduję jednak, że chodzi Ci o odpowiedź na pytanie dlaczego, 0*x dla każdego x, zawsze daje zero. To akurat jest dosyć proste - wyobraź sobie mnożenie przez coraz mniejsze, co do wartości bezwzględnej, liczby. Najpierw 8*1/2=4, 8*1/4=2, 8*1/8=1 itd., itd. Widzisz, że wynik mnożenia maleje. Jeżeli weźmiemy najmniejszą możliwą co do wartości bezwzględnej liczbę, czyli 0, wynik mnożenia też powinien być najmniejszy z możliwych... czyli zero. Formalnie dowodzi się to korzystając z pojęcia granicy.
Pułkownik Aureliano Buendia zorganizował trzydzieści dwa zbrojne powstania i wszystkie przegrał. Wyszedł cało z czternastu zamachów, siedemdziesięciu trzech zasadzek i sprzed wycelowanych w niego karabinów plutonu egzekucyjnego. Odrzucił dożywotnią rentę ofiarowaną mu po wojnie i do późnej starości utrzymywał się ze sprzedaży złotych rybek.
A na czym miałoby polegać "pomnożenie cukierków przez zero"? Równie dobre pytanie - mam 8 cukierków i dzielę je po równo między obecne w domu osoby, ile cukierków otrzyma każda osoba, jeżeli w domu jest pół człowieka? Wychodzi 16, ale oczywiście takie zastosowanie dzielenia przez ułamki jest dosyć absurdalne. Przez zero nie mnożysz cukierków, a mnożysz liczbę 8.
W Twoim przykładzie z cukierkami, można powiedzieć opowiedzieć to tak. Każdy domownik zawsze nosi przy sobie 8 cukierków. Ile cukierków będzie w domu, jeżeli nie ma w nim żadnego domownika. 0*8=0.
Zgaduję jednak, że chodzi Ci o odpowiedź na pytanie dlaczego, 0*x dla każdego x, zawsze daje zero. To akurat jest dosyć proste - wyobraź sobie mnożenie przez coraz mniejsze, co do wartości bezwzględnej, liczby. Najpierw 8*1/2=4, 8*1/4=2, 8*1/8=1 itd., itd. Widzisz, że wynik mnożenia maleje. Jeżeli weźmiemy najmniejszą możliwą co do wartości bezwzględnej liczbę, czyli 0, wynik mnożenia też powinien być najmniejszy z możliwych... czyli zero. Formalnie dowodzi się to korzystając z pojęcia granicy.
Dziękuję z odpowiedź. Teraz już zrozumiałam
"Życie jest zbyt poważne, by o nim poważnie mówić."
Oscar Wilde
Tak dokładniej, to wynika z tego, że tak się umówiliśmy... Znaczy, ktoś, kto wymyślał matematykę, powiedział między innymi, że dla liczb rzeczywistych:
(1). Dla każdej liczby x istnieje liczba -x, taka, że: x + (-x) = 0
(2). Dla każdej liczby x prawdą jest, że: x + 0 = x
(3). Mamy rozdzielność mnożenia względem dodawania, czyli dla każdej liczby x, y, z prawdą jest, że: x*(y+z) = x*y + x*z
(4). Dodawanie jest przemienne, to znaczy: (x+y)+z = x+(y+z)
(5). Każda liczba pomnożona przez jedynkę daje tę samą liczbę, to znaczy: x*1 = x
I teraz, z powyższych założeń można dojść do odpowiedzi na nurtujące Cię pytanie, gdyby się umówić inaczej, wynik mógłby być inny.
0*8 = 0*8 + 0 -> założenie (2)
= 0*8 + (8+(-8)) -> zał. (1)
= (0*8 + 8) + (-8) -> zał. (4)
= 8*(0 + 1) + (-8) -> zał. (3) i (5)
= 8*(1) + (-8) -> zał. (2)
= 8 + (-8) -> zał. (5)
= 0 -> zał. (1)
Nie wiem, czy taka argumentacja Cię przekonuje :D.
Tak, przekonuje. Dzięki
"Życie jest zbyt poważne, by o nim poważnie mówić."
Oscar Wilde
Poza tym, napisałaś " Chciałabym je dać kilku osobom, ale nikogo nie ma w domu."
Jeśli nikogo nie ma w domu, nie ma też ciebie, więc nie masz cukierków. Tak myślę.
"Odrzucam waszą rzeczywistość i zastępuję ją swoim własnym światem!."Adam Savage︻芫----
Jestem w domu, ale nie ma nikogo poza mną.
"Życie jest zbyt poważne, by o nim poważnie mówić."
Oscar Wilde
Czy istnieje dowód, że Hitler wiedział o holocauście ?
Eh... Wszystko się wzięło od tego, że jakiś koleś (jakiś indie-historyk) zaoferował nagrodę (pół miliona funtów? 50 tysięcy?) za formalny, materialny dowód na to. Jakiś podpisany przez samego Hitlera dokument na przykład. No i kurcze, nikt się nie zgłosił, więc powiedzmy można założyć, z dość dobrym przybliżeniem, że takowy nie istnieje lub go nie znaleziono.
Ale to w sumie ciekawe - bo ślepa wiara w historię nie jest dobra. Wiele rzeczy, o których się uczymy mogły tak naprawdę wyglądać zupełnie inaczej. Wystarczy spojrzeć na nauczanie historii w różnych krajach - bo przecież wojnę prowadzili naziści, nie Niemcy .
No i przykład z Hitlerem jest bardzo medialny i jaskrawy. Bo dowodów, co przyjęliśmy, nie ma .
Polecam:
http://www.wykop.pl/link/2003052/czy...o-holokauscie/
W powiązanych kolejne części i inny ciekawy film.
Rzeczywistoście, ciekawe zagadnienie
Wydawać by się mogło że napewno był świadomy, gdyż nawet mieszkańcy okupywanych terenów byli tego świadomi. Może zabłysnę albo i nie, lecz opieram tę opinię na "Kamieniach na Szaniec" i idei transportu ludzi z Pawiaka do Milanówka albo Auschwitz.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)