Wiem, dajê kilka moich postów po sobie, ale to s± odrêbne fragmenty. Tak musi byæ
Cmentarz by³ prawie pusty. Z³ote odblaski pada³y na szare zwykle marmury grobów. Sêdziwe, pochylone drzewa t³umi³y odg³osy miasta, tak, ¿e mo¿na by³o pomy¶leæ, i¿ miejsce znajduje siê gdzie¶ na odludziu. Znicze sprzed pó³ roku nadal sta³y, z tym, ¿e teraz by³y ju¿ tylko kolorowymi plastikowymi s³oikami. Jedynie promienie s³oñca stwarza³y z³udzenie chwiejnego p³omienia znajduj±cego siê wewn±trz.
Tak, cmentarz by³ prawie pusty. Prawie.
Felix Polon utkwi³ niewidz±ce spojrzenie w równych literach uk³adaj±cych siê w s³owa „GLORIA KNIPSZYC”. By³o cicho, spokojnie. Jaki¶ ptak nie¶mia³o pogwizdywa³, poza tym nikt nie przeszkadza³ we ¶nie wiecznym nieboszczykom.
Po chwili ch³opak powoli wsta³ i podszed³ do p³yty nagrobnej. Przejecha³ palcem po brudnych literach, sprawiaj±c, ¿e sta³y siê czytelniejsze.
- Gdzie jeste¶?- wyszepta³.
Pauli nigdzie nie by³o, choæ czeka³ tu ju¿ do¶æ d³ugo. Co jeszcze powinien zrobiæ? Gdzie siê udaæ?
Wsta³ z kucek i spojrza³ w bok, mru¿±c oczy. Tarcza s³oneczna ju¿ prawie dotyka³a linii horyzontu. Prze chwilê zdawa³o mu siê, ¿e widzi na wzgórzu w s³oñcu postaæ w zwiewnej sukience, ale zaraz pokrêci³ g³ow±. Oczywi¶cie, ¿e to nie ona. Patrzenie prosto w s³oñce ³udzi wzrok.
Nie by³o warto tu dalej czekaæ. Tak naprawdê Felix od dawna wiedzia³, ¿e skoro nie odnalaz³ Pauli we ¶nie, to znajdzie j± tylko w jednym miejscu. Unika³ jednak tej my¶li jak ognia. Teraz musia³ stawiæ jej czo³o.
Móg³ udaæ siê tylko do domu Knipszyców.