Z dedykacj± dla wszystkich piêciu sta³ych czytelników: Kage-Samy, Bigbena, Topielca Lalek, Olony i MortenkiSpecjalnie dla Was d³ugi fragment. I tak ju¿ zbli¿am siê do koñca pisania (ju¿ 29 stron), wiêc mogê dawaæ troche wiêcej...
Net przera¿ony dopad³ komputera i bez wstêpów poinformowa³ Manfreda:
- Morten naprawdê nawia³!
- Sk±d ta pewno¶æ?- odezwa³ siê program spokojnie.
- St±d, ¿e w³a¶nie widzia³em czê¶æ jego robotów modu³owych!
I opowiedzia³ wszystko, co siê wydarzy³o, uzupe³niaj±c to w³asnymi spostrze¿eniami.
- Nie wiedzia³em na pocz±tku, sk±d zna³em tê laskê- mówi³, ¿ywo gestykuluj±c.- A¿ siê zorientowa³em, ¿e to ta ciemnow³osa kobieta-automat! Tylko ¿e… jako¶ tak zbyt naturalnie siê zachowywa³a i móg³bym przysi±c, ¿e by³a ciep³a w dotyku…
- Mo¿e to nie ona? Pewnie co¶ ci siê pomyli³o… Gdyby¶ chocia¿ mia³ nagranie…
- Nie mam nagrania w³a¶nie przez ni±! A na swoim wyczepistym okryciu wierzchnim mia³a nasz ukochany znaczek… Rany, kto jeszcze chce wykorzystaæ to logo?! Zaraz zaczn± sprzedawaæ z nim koszulki…
- Trzy tryby?- upewni³ siê Manfred. Net potwierdzi³. Zamy¶lili siê obaj. Na ekranie miga³y rzêdy cyfr.
- Kompletne pomiesza³e¶ mi w danych- rozleg³o siê wreszcie z g³o¶ników.- Najpierw mówisz, ¿e to na pewno by³ robot, a potem twierdzisz, ¿e zachowywa³ siê po ludzku. Mo¿e to nie ma nic wspólnego?
Net zaprzeczy³.
- Nie wiem jeszcze, o co tu chodzi, ale siê dowiem- obieca³.
- Có¿ za niespotykana odwaga.
- We¼, daj spokój!
- Chcia³em tylko jeszcze zaznaczyæ, ¿e co trzy g³owy, to nie jedna.
- No, wiem… To te¿ jako¶ spróbujê rozwi±zaæ.
- A te roboty od plam?
- Rany, ju¿ mi nie przypominaj wiêcej!- ch³opak z³apa³ siê za g³owê.- Starczy!
Próbowa³ udawaæ wyluzowanego, lecz niezbyt mu to ju¿ wychodzi³o. Zorientowa³ siê, ¿e rzeczywi¶cie problemy znów chodz± stadami. A rozwi±zania?
Nie, nie warto ju¿ dzisiaj nad tym my¶leæ. Jutro. Co trzy g³owy, to nie jedna.
Net mia³ nadziejê na szybkie i bezbolesne przeproszenie Felixa przed lekcjami, po którym mia³a nast±piæ wspólna pacyfikacja Niki, jednak jego plan wzi±³ w ³eb, gdy jego przyjaciel d³ugo nie pojawia³ siê w szkole. Zazwyczaj przychodzi³ jako jeden z pierwszych…
Net obawia³ siê bezpo¶redniego starcia ze z³o¶ci± dziewczyny, zw³aszcza ¿e musia³ przyznaæ jej racjê- jakie¶ niebezpieczeñstwo nadchodzi³o, a ona wiedzia³a o tym od samego pocz±tku. Jednak gdy do dzwonka pozosta³y tylko dwie minuty, musia³ powlec siê do ich ³awki ze skrzêtnie skrywan± cierpiêtnicza min±. Wreszcie usiad³, wbi³ wzrok w porysowany blat i czeka³.
W³a¶nie zd±¿y³o poch³on±æ go pytanie, jak kto¶ zdo³a³ umie¶ciæ tak potwornie d³ugie napisy na ³awce („dzieñ 1. Planeta obfituje w dziwne stworzenia pos³uguj±ce siê g³ównie pismem obrazkowym”), gdy us³ysza³ obok siebie szuranie odsuwanego krzes³a. Poczu³ pot sp³ywaj±cy mu po plecach, ale próbowa³ niczego nie daæ po sobie poznaæ. Nie odrywa³ oczu od blatu. Nowo przyby³a usiad³a miêkko i dosunê³a siê, nie obdarzaj±c go powitaniem. Zasch³o mu w ustach.
Nika czeka³a na przeprosiny. Nie zamierza³a odzywaæ siê pierwsza- to nie ona rozpoczê³a k³ótniê. Co prawda zrobi³o jej siê trochê ¿al skamienia³ego Neta, lecz tylko do czasu, kiedy przypomnia³a sobie jego sobotnie s³owa. Wtedy zacisnê³a szczêki i przybra³a jeszcze bardziej zdecydowan± postawê.
Dziewczyna zorientowa³a siê, ¿e ju¿ od wczoraj pod¶wiadomie planowa³a, by poprosiæ przyjació³ o radê w sprawie Krêgu Niezwyk³ych, ale teraz widzia³a, ¿e to mo¿e nie byæ mo¿liwe. Tak wiêc decyzja nale¿y tylko do niej.
Dziwi³a siê i zarazem ¿a³owa³a, ¿e jeszcze nie pojawi³ siê Felix. Z nim sprawa wydawa³a siê prostsza. Przeprosi³aby go, on j± te¿ i ju¿ czuliby siê lepiej.
Niestety zabrzmia³ dzwonek, a on wci±¿ siê nie pojawi³. By³ chory? Normalnie by ich o tym uprzedzi³, ale w takiej sytuacji móg³ nie chcieæ siê z nimi kontaktowaæ… A mo¿e po prostu siê spó¼ni?
Niezrêczne milczenie miêdzy Netem i Nik± trwa³o dalej, bo nauczyciel d³ugo nie przychodzi³. Oboje nawet zapomnieli, jaka lekcja mia³a siê teraz odbyæ. Wreszcie ch³opak westchn±³ i pisn±³ niepewnie:
- Cze¶æ?
Nika nie odpowiedzia³a.
- Dobra- przyzna³.- Mo¿e to by³o trochê… nie fair, ¿e nie chcieli¶my ci wierzyæ, ale… No, wiesz, jak to wygl±da z naszej perspektywy. Dopiero wczoraj odkry³em, ¿e co¶ faktycznie jest nie teges.
Dziewczyna odetchnê³a, by uwolniæ siê od z³o¶ci. Faktycznie przyda³oby siê to kontrolowanie emocji, pomy¶la³a.
- Mia³am was obu poprosiæ o radê- rzek³a bez wstêpów.- Mam sprawê.
- Ja te¿ i jestem absolutnie pewien, ¿e moja jest wa¿niejsza – Net wreszcie oderwa³ wzrok od relacji z ekspedycji namazanej na ³awce i spojrza³ na ni± kpiarsko.- Aha, czy twoj± wypowied¼ mogê uznaæ za przebaczenie? Bo jako krêgos³up moralny naszej superpaczki powinna¶ przebaczaæ od razu.
- Naprawdê, uroczy jeste¶- znowu zaci¶niêcie zêbów. Ch³opak spojrza³ na ni± ze zdumieniem. Takiej reakcji siê nie spodziewa³. Nie zamierza³ drugi raz przepraszaæ. Odwróci³ siê w stronê okna i dosun±³ do ³awki.
Cieszy³ siê, ¿e Manfred nie s³ysza³ tej rozmowy. Ju¿ s³ysza³ w g³owie jego ironiczne gratulacje. Program skomponowa³ na dzisiejszy dzieñ specjalny budzik. Melodia przypomina³a rap, s³owa natomiast brzmia³y: „Przepro¶ Nikê, przepro¶, przepro¶ Nikê, dzi¶ twój dzieñ, dzi¶, dzi¶ twój dzieñ…”. Net skrzywi³ siê mimowolnie. Nie, nie przeprosi drugi raz.
W tym momencie wreszcie zaczê³a siê lekcja, co definitywnie po³o¿y³o kres wszelkim rozmowom pokojowym.