Mglistość
Wsród drzew pojawiła się Mgła.Nie taka z której leśne pająki tkają zwiewne szaty dla istot Lasu-Ona była inna.Gdy pierwszy raz przelała się przez próg jego chatki poczuł ból,a w sercu niepokój-Niestety nie było dane mu było bliżej Jej zbadać-Właśnie świtało i promienie Słońca przenikneły ją na wskroś czyniąc Ją ulotną-zdrętwiały patrzył jak Odchodzi...
W pośpiechu odział się i wybiegł na zewnątrz-czuł Jej strach,a zarazem ciekawość.Jej blade kosmyki bezszlestnie suneły ku jaskini-nie wachał się ani chwili-znał wszystkie zjawiska jakie działy się tu od zawsze, ale to była dla niego coś nowego.Z drżeniem wszedł do środka-Jej kłęby zaczeły się przeistaczać w kobiete-najpierw ujrzał oczy;szare ,smutne,jednak patrzące weń z nadzieją.
-Kim.. Ty..Czym..
-Jestem?Byłam?Będe?Byłam jedną z biliardów ..by stać jedną jedyną ..Okrutna kara.Gorsza od śmierci.Gorsza od pirań które mają cię zabić.Gorsza od wszystkiego...Istnienie..i..Jego namiastka...
-Ale..jak?..Jeśli można spytać?
-To dla Ciebie niepotrzebne i zbyt okrutne dla mnie by do tego wracać.Ważniejsze jest to co Ciebie czeka.
-Mnie?Ale?
-Tak.Podążasz ścieżka którą szłam i ja podążałam-powielasz moje błędy,moje czyny..a on wysłał mnie a bym cię ostrzegła.
-Kto?Jakie błędy?Na Bratha nic nie rozumiem!Nic nie rozumiem....
-Milcz! I patrz!
Kobieta-mgła rozwiała się nagle i otuliła go kłębami szarymi,mrocznymi i wilgotnymi.
Czuł ból,smutek..niepokój..strach..gniew...wściekłość.W idział siebie samego.. Słuchał śmiech katów ostrzących topory.Słuchał śmiech i przekleństwa swoich ofiar.Widział wytykające palce i gałezie drze w jego strone-ptasi śpiew do tej pory taki radosny,teraz napawał go lękiem.
Słońce poczęło chylić się ku zachodowi, gdy wszystkie doznania ustały.Nadzieja..była znów obok.
-Wstań i idź.Zostałeś ostrzeżony,a teraz idź-twoje życie nadal jest w twoich rękach.Nasze spotkanie będzie ostatnim i wiecznym.
-Ale je nie..wiedziałem.Ja nie..chciałem...
-Widziałeś...i chciałeś-może twe pobudki były spokojne i w świecie byłyby pochwalone,ale nie tu-Ale tu nie ma współczucia tu jest tylko wina i kara.Tylko dlatego że nieraz się wachałeś.-dostałeś szanse-JEŚLI J? ZMARNUJESZ...
-Tak chyba pojąłem rządził mną egoizm.
Mgła nagle znikneła,a słyszał przy tyym jej śmiech i powtórne ostrzeżenie.