Nie, nie i jeszcze raz nie. Ciotka denerwowała mnie od początku do końca! Ciekawa postać, ale nie przypadła mi do gustu. Za bardzo starożytna.
Nie, nie i jeszcze raz nie. Ciotka denerwowała mnie od początku do końca! Ciekawa postać, ale nie przypadła mi do gustu. Za bardzo starożytna.
Skończyły się polowania na czarownice. Teraz czarownice polują na ludzi.
?eby nie powiedzieć prehistoryczna!![]()
"Vive in umbra, utinam lucem creare"
"My, sadyści, wiemy jak bawić się bez małaWiemy jak katować, by ofiara zapłakałaTo jest ta cudowna krew
To jest nasz morderczy zewMamy noże, których nie ma nikt innyDo zabawy ogień i sznurNa pale nawlekamy niewinnych
Na pytanie o to, co zrobi Pan Komisarz-o-nazwisku-którego-nie-umiem-zapamiętać jest chyba dosyć prosta odpowiedź - nie zrobi absolutnie nic, bo chociaż w poprzednich książkach możemy się zastanawiać czy jest strasznie biurokratyczny, czy też ma jakieś własne motywy (np. pieniężne), żeby zajmować się sprawą skarbu, to tutaj dokładnie widać jak bardzo jest to postać obojętna. I jest to przypuszczam utrwalony u wielu osób obraz pracowników państwowych, głównie z czasów PRL-u "Jak coś zrobić żeby się nie narobić i żeby wyglądało, że jest zrobione".
Metamorfoza cioci jest prosta - mama Felixa powiedziała jej, że zajmują się dyskretnie Niką, tzn, pomagają jej. Natomiast dużo trudniej wyjaśnić skąd rodzicie Felixa i Neta o tym wiedzą - może domyślili się, tak jak babcia Felixa? Jest sporo zachowań Niki, które o tym świadczą, więc nie jest to do końca niemożliwe.
Generalnie sama postać była mi zupełnie obojętna. Śmieszne było zakłopotanie Neta ale poza tym nie zmieniła szczególnie dużo a jej skrajność była pokazaniem jak bardzo osoby starsze są oporne na wszelakie zmiany.
Nie do końca się zgodzę, bo nie jest wykluczone, iż będzie jakiś impuls, który przepełni kielich i będzie musiał się tym zająć, a to będzie dodatkowy powód.
Prawie na pewno się domyślili, bo wątpię, by Felix czy Net się wygadali, mogła za to babcia Felixa. A oni znają szczegóły - np., że zmarł na raka... Myślę, iż w którejś z następnych części będzie to dokładniej wyjaśnione.Natomiast dużo trudniej wyjaśnić skąd rodzicie Felixa i Neta o tym wiedzą - może domyślili się, tak jak babcia Felixa?
- [...] Eee... A co znaleźliśmy?
- Zobaczysz. Idziemy do pałacu. Sprowadź Anguę, może być nam potrzebna. I przygotuj nakaz rewizji.
- To znaczy młot, sir?
Vimes i Marchewa,
Na glinianych nogach, T. Pratchett
Przez całą książkę odnosiłem wrażenie, że to postać wepchnięta na siłę. Nijak się miała do fabuły, a cały jej wątek skończył się, zanim się na dobre zaczął. Jak dla mnie, mogło by jej w ogóle nie być. Postać bez wyrazu, kiepsko opisana, której autor poświęcił mało czasu. Jedynym sensownym rezultatem jej obecności, było tych kilka zabawnych fragmentów, ale skoro czułem, że tylko Amelia się pojawiła, nie świadczy to dobrze o całym wątku. Aha, no i jeszcze pokazanie życia Niki. W tej części było chyba najwięcej informacji o niej i o tym, jak jej ciężko samej. Tyle, że żadna ciotka nie była do tego potrzebna. Brak stypendium i poszukiwanie pracy przez Nikę by wystarczyło.
Ewentualnie można jeszcze sądzić, że w kolejnych częściach przeczytamy o skutkach jej obecności. Choć sam wątpię w to, żeby Szyneczko odegrał jakąś istotną rolę... Ale kto wie? Nie raz już mnie życie zaskoczyło.
Jak już kpić sobie ze stereotypowego obrazu mohera to na całego. Te kilka fragmentów do mnie nie przemówiło i całość prezentowała się dość... Słabo.
Całkowicie zgadzam się z Zegarmistrzem. Jak dla mnie Amelii poświęcono za mało czasu, jej wątek był dosyć krótki, według mnie niepotrzebny. Autor mógł bardziej go rozbudować. To całe jej "nawrócenie" kiedy wyjechała i zostawiła Nikę nie spodobało mi się. Było jakby za sztuczne. Rozumiem, może p. Kosik chciał urozmaicić książkę o nowe przygody, ale mógł to zrobić bez Amelii, albo poświęcić jej więcej czasu.
Wątek Amelii był czasem śmieszny, ale krótki i mało rozwinięty. Najpierw całkiem fajnie, ale potem, przy poszukiwaniach Niki coś się zepsuło. Starsza kobieta, którą żenuje "wyjście..." wsiada do samochodu obcej kobiety podającej się za matkę jednego z kolegów jej bratanicy? Dziwne... No i mama Felixa zbyt szybko ją przekonała do wyjazdu.
Myślę, że ta ciotka to wątek czysto epizodyczny dla ubogacenia książki.
Skąd rodzice Felixa i Neta wiedzą, że Nika nie ma rodziców. Postawcie się na ich miejscu. Każdy zrozumie ojca, który pracuje i nie ma czasu dla córki, ale bez jaj, że nigdy nikt z rodziców go nie widział! Przecież nawet to, że w 1 tomie Mikołaj zawiózł Nikę do Neta. Przecież gdyby miała tatę, w święto, przyszłaby z nim, albo była u siebie w domu. A w następnym roku to samo. Do domu Neta przychodzą państwo Polon i Nika. Też bez taty. Coś jakby nie gra, prawda?![]()
Rzeczywiście wątek cioci Amelii był krótki, jednak dzięki niemu dowiedzieliśmy się że rodzice Felixa i Neta wiedzą o tacie Niki, chociaż to było do przewidzenia jak napisała meg![]()
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)