Hmm, przejrzałam kilka postów w tym temacie i widzę, że większość ludzi uważa, że zbliżenie długopisu do książki jest profanacją. Osobiście nie piszę po książkach, podobnie jak większość irytuję się, kiedy ktoś mi niszczy książki (choć trochę mi już przeszło) i bardzo, bardzo długo sądziłam, że napisanie czegokolwiek w książce jest zbrodnią (oczywiście nie dotyczy to podręczników, w sumie moją książkę do angielskiego uznałabym wręcz za małe dzieło sztuki z gatunku bohomazy, gdzie głównym motywem jest Doktor - bo w sumie któż by inny ), ale potem dostałam w prezencie tomik z wierszami, w zasadzie też niepopisany, przy jednym tylko wierszu był krótki komentarz i dopisany jeszcze jeden wiersz. Wyglądało to tak... estetycznie i... no nie powiem, żebym czuła jakieś wielkie oburzenie, wręcz przeciwnie. Możliwe, że było to ładne z tego powodu, że w tomikach poezji jest mało tekstu i sporo białej kartki, więc było gdzie pisać. W książce z prozą pewnie nie wyglądałoby to tak fajnie.
Wydaje mi się, że takie dopiski dodają książkom klimatu, jeśli tylko ktoś ma coś sensownego do powiedzenia na temat treści. Bo bezmyślne gryzmolenie (jak we wspomnianym angielskim) jest tylko niszczeniem książki. Więc jeśli ktoś wie, co chce napisać, to w sumie dlaczego nie? Osobiście bym się nie odważyła, na ogół wkurzyła, gdyby ktoś zrobił to mojej książce (z wyjątkami), ale jeśli ktoś chce pisać mądre rzeczy w swoich książkach, to tylko to potem z chęcią przeczytam.