Najpierw jest pomysł. Mam to szczęście, że posiadam wyobraźnię przestrzenną i graficzną, więc okładkę najpierw projektuję w głowie. Potem wykonuję kilka pobieżnych szkiców, żeby zobaczyć, czy to na pewno ma sens. Na obrazku obok jest szkic do FNiN BM sprzed trzech tygodni.
Wiele koncepcji odpada na tym etapie. Tu szkic alternatywnej okładki do Pałacu Snów.
Do rysowania postaci używam modeli. Na razie mam syna w odpowiednim wieku. Robię wiele zdjęć w różnych pozach, by potem wybrać najlepsze. To zdjęcie jest akurat ciut nieostre, ale to nie przeszkadza.
Na podstawie zdjęć wykonuję szkice i pogrubiam je cienkopisem graficznym. Tani, biurowy cienkopis się nie nadaje.
Po wskanowaniu do komputera poprawiam i czyszczę rysunki w Photoshopie. Zdarza się, że skanuję szkic i na tablecie rysuję właściwe kreski.
Wstępnie koloruję postacie, żeby dobrać kolory ubrań i tła.
Jeśli kolory są OK, cieniuję rysunki. Tutaj nieoceniony jest tablet z piórkiem. Praca graficzna z tabletem jest nieporównanie lepsza niż z myszą. Za wzór do cieni przydaje się zdjęcie.
Dodaję pozostałe postacie i ustawiam je względem siebie.
Komponuję postacie z innymi elementami okładki.
W Corelu montuję całą okładkę z kodami paskowymi, logami patronów, etc.
Do tworzenia niektórych elementów używam programu 3DStudio.
Wyklejka to nie okładka, ale też trzeba ją zrobić.
Wyklejka pod pewnymi względami jest bardziej skomplikowana od okładki. Każdy element przygotowuję osobno i układam na warstwach. Dzięki temu do końca mogę te elementy przesuwać względem siebie. Wymaga to kontroli nie tylko nad kolorystyką, ale i nad płynnymi przezroczystościami.
A to wszystko po to, żeby uatrakcyjnić to, co w książce najważniejsze - wnętrze.