[+15]W poszukiwaniu Artefaktu, czyli SUPER PRZYGODA KU*WO!

[Drago]

W desperackiej próbie Darlen robi skok do tył i próbuje rzucić zaklęcie na siebie i swych kompanów; zaklęcie którego nigdy wcześniej nie używał: Tarczę Alzura. Zaklęcie które było w księdze od mistrza...
Nie miał czasu ostrzec towarzyszy, gdyż z jego ust sypał się ciąg słów.

[Awangardowy Kaloryfer]

Darlen potknął się o kłodę i wywrócił. Zaklęcie prysło. Przybyły wrzasnął:
- To ten magik skurwysyn! Ten z Ellander!
Wszyscy jego kompani jak na komendę rzucili się na czarodzieja. Thorim wyszarpnął dwa sztylety i skoczył do ataku...

[Drago]

Darlen wiedział że nie ma już czasu na skomplikowane zaklęcia. Za chwilę zbiry rzucą się na nich...
Darlen wiedział że nie zabiją go od razu; będą chcieli go pomęczyć, a dopiero potem zabić w bolesny sposób. Jeden ze zbirów widząc bezbronnego maga skoczył na niego, lecz w tej samej chwili Darlen wyciągał swój sztylet który od ucieczki z domu zawsze nosił w rękawie(dla bezpieczeństwa).
Palce drugiej ręki ułożyły się w znak Ingi, wycelowany w kolejnego zbira. A w tym czasie Thorim...

[Awangardowy Kaloryfer]

Thorim ciął przez kark pierwszego z brzegu, a Darlen wsadził sztylet pod żebro kolejnemu typowi. Niestety pozostała trójka zaraz rzuciła się na maga, nie zdążył dokończyć Znaku...

[Procesor]

Skrytojebca, kiedy już odwiesiła mu się zdolność do oceny sytuacji, zaczął kręcić piruety i tłukł niemiłosiernie napastników kijem po karkach, w brzuchy i w... piętę Achillesa. Nie miał czasu na wyjęcie broni, a obecna taktyka zwiększała szansę Thorima i Darlena.

[Drago]

Darlen myślał szybko nad taktyką- widział nadchodzących napastników. Przypomniał sobie jedną z historii o Wiedźminie i Wiedźmince i uderzył znakiem Aard w kupę piachu która poleciała do góry i zasłoniła go przed napastnikami. Szybko się odtoczył w bok.

[Awangardowy Kaloryfer]

Dwóch debili rzuciło się na Darlena i przewróciło go. Trzeci oślepiony przez obłok piachu spróbował szczęścia ze Skrytojebcą... bezskutecznie, bo zaraz padł bez czucia. Nagle w powietrzu coś świsnęło. Dwukrotnie. Szarpiący się z magiem zwiotczeli. Z cienia wyłoniła się wysoka, chuda postać.
- Czołem kompani, jestem Fineesh. Jak widzę, w samą porę, co? Wejście smoka, haha!

[Podróżnik]

-Tak, dziękujemy bardzo, a teraz skąd się tu wziąłeś?! Darlen, myślałem, że Twoje zaklęcia działają!- wrzasnął Thorim i momentalnie doskoczył do Fineesha

[Magix Slayer]

Fineesh zgrabnie wywinął się z rąk Thorima i rzekł: - Przyjacielu, przestań mnie atakować, nie widzisz, że właśnie ocaliłem twą marną rzyć? Jestem tu aby wam pomóc. A ty odłóż ten kij, chłopcze. Przedstawiać się nie musicie, mówiliście wystarczająco głośno. - Przysiadł się do obozowiska i zaczął jakby nigdy nic zajadać cudzy chleb.

[Podróżnik]

-Bądź, k***a, łaskaw powiedzieć skąd się tu wziąłeś?

//AK//jak szaleć to szaleć, Kam tu nie wejdzie więc można rozcenzurzyć

Może i tak, ale wolę cenzurować, ot tak staram się mało bluzgać