Osobiście miałem przyjemność być 2 lata gorliwym katolikiem, teraz mam przyjemność być gorliwym ateistą - i z doświadczenia wiem o czym piszę.
Nie czytam "Newsweeka" - za to jeżeli chodzi o "Politykę" to "faszystami" nie nazywa się katolików. Tylko narodowców - którzy czy tego chcesz czy nie mają ciągoty faszystowskie. Taki ONR dopiero rok temu zdjął ze swojej strony postulat likwidacji demokracji, ograniczenia swobód obywatelskich jako uwaga: sposób walki z islamem, a nijaki pan Winnicki, z którym zdarzyło mi się robić wywiad uznał, że takie poglądy to nic złego. Że często są oni katolikami to inna rzecz. Swoją drogą zdziwiłbyś się swoją droga ilu ateistów, przekonanych o tym, że wiara jest potrzebna prostemu ludowi, znalazłbyś w tym towarzystwie.
Zacytuj mi jesze artykuł, w którym użyto sformułowań "katol" i "oszołom" używa się wymiennie, ostatecznie już 3 miesiące nie czytałem "Polityki" może się coś zmieniło.
Z resztą, czy są antyklerykalne media? Jasne, że tak. Podobnie jak są media, które są skrajnie konserwatywnokatolickie i dla które nazywają mi podobnych zdrajcami narodu, a moich przyjaciół chorymi psychicznie pederastami. Cóż z tego, takie uroki demokracji, zwyczajnie UważamRze nie muszę czytać (czasem przejrzę z ciekawości, nadal szanuje dobry warsztat). Cóż, że na moim osiedlu przynoszę wstyd rodzicom nie chodząc do Kościoła - z dnia na dzień społeczeństwa nie zmienisz. Czasem wprawdzie bywa to irytujące do bólu, kiedy zmarłych, zadeklarowanych ateistów, na siłę chce się zrobić dobrym chrześcijanami, wtykając krzyże w ich groby i robiąc wielkie publiczne modły za ich duszę - ale ostatecznie zmarłym też wszystko jedno.
Ergo: istnieje pewne, bynajmniej nie dobra, ale równowaga w mediach - przy czym twierdzenie, że "Newsweek" atakuje wierzących, porównywalnie do mediów prawicowych laicką zarazę jest bardzo mocnym stwierdzeniem. Niemniej, nie o to się rozchodzi - wolność słowa.
Ewidentnie nie istnieje równowaga w społeczeństwie. Tzn. przytłaczająca większość jest katolikami, do tego stopnia, że nie przyjmuje do wiadomości innego światopoglądu, nie że z nim polemizuje czy go obraża. Chociaż zgoda, że w naszym studenckim środowisku ateizm jest czymś normalnym. I podejrzewam, że istnieje w tym środowisku dużo więcej agresywnych ateistów niż agresywnych katolików - z tego jednak mam nadzieje się wyrasta.
I oczywiście ewidentnie instytucje państwowe nie są neutralne światopoglądowo.
Wniosek - mówienie, że katolicyzm jest prześladowany, w kraju w którym wg oficjalnych statystyk (nie znam metodyki, więc można zaryzykować, że prawdziwych) 90% ludności jest katolikami jest śmieszne.