W ogóle w tym roku koncertowo AC/DC, Sonisphere, Wielka Czwórka...
Rargh!
W ogóle w tym roku koncertowo AC/DC, Sonisphere, Wielka Czwórka...
Rargh!
Zapomniałeś o IM w ?odzi Mam nadzieję, że bilety będą w normalnej cenie o chętnie bym się przeszedł.
A Wy jeździcie na koncerty za daną kapelą czy tylko na te lokalne? Mnie rodzice raczej nie pozwoliliby jechać zbyt daleko... Bawię się na koncertach tylko w Zabrzu i okolicach, bo raczej nie mam innej możliwości. Chociaż gdyby przyjechał do Polski jakiś mój najukochańszy zespół i dałabym radę finansowo... Pewnie bym walczyła
"Bar Najlepsze Żeberka Hargi w pobliżu portu prawdopodobnie nie zalicza się do najlepszych lokali miasta. Obsługuje klientów, którzy preferują ilość nad jakość i rozbijają stoły, jeśli jej nie dostaną. Nie szukają potraw wyszukanych czy egzotycznych, ale wolą dania konwencjonalne, jak embriony ptaków nielotów, mielone organy w powłoce jelit, plastry ciała świń czy bulwy bylin przypalane w zwierzęcym tłuszczu; w ich gwarze określa się je jako jajka, kiełbasę, bekon i frytki."
W sumie, to to mój pierwszy koncert będzie
Ale oczywiście, że za kapelą. Do czasu, aż wyremontują stadion Wisły/zrobią porządną halę widowiskową w Czyżynach to w Krk nie ma czego muzycznie szukać.
IM jeszcze nie wiadomo na pewno czy będą grali. Ale mam nadzieję... Kurde, Maideni na żywo <3
Aha, Patryx...
Ja bym wolał do ?odzi nie iść pieszo z Krakowa "przeszedł" tu nie pasuje
Ostatnio edytowane przez Awangardowy Kaloryfer ; 12-01-10 o 19:59
Ja jednak nie mogę sobie do końca wybaczyć, że nie byłem na koncercie Morriconego w Gdańsku, w stoczni... Kurde. Taka okazja! No ale cóż... może jeszcze kiedyś będzie szansa, żeby posłuchać i zobaczyć go na żywo.
Najlepszy koncert na jakim miałem okazję być, to chyba Blackfield w Wawie tak... trzy lata temu. Potem było jeszcze Porupine Tree w Poznaniu. Już nie tak dobre, ale zadowalające. A wszystko się zaczęło od mojej ukochanej mamy (), która gdzieś zasłyszała, kupiła i przyniosła do domu płytkę Blackfield'u, ich pierwszy album. Wracam sobie ze szkoły, rzucam plecak no i wpadam prosto w piękne dźwięki Lullaby lecące z głośników w kuchni... Tak zaczęła się moja miłość do Blackfield'u i twórczości Stevena Wilsona Więc siłą rzeczy następne było właśnie Porcupine Tree i No-Man.
Natomiast co do pogo, zbiorowego smrodu itp... Nie, to nie dla mnie. Dla mnie najwyższym priorytetem na koncercie jest artysta i jego muzyka. Dlatego z reguły załatwiam sobie miejsce gdzieś nieco dalej od szalejącego tłumu, ale wystarczająco blisko, żebym nie musiał używać lornetki . Przykładowo... na koncercie Blackfield'u byłem tuż obok konsoli realizatora, a więc na podwyższeniu, tak że wszystko świetnie widziałem, słyszałem i się nie poobijałem .
Każdą sprawę można rozwiązać w trojaki sposób: dobrze, źle i po mojemu.
Fear leads to anger; anger leads to hate; hate leads to suffering. - Yoda
"Cudzej pizzy się nie zeżera!"
~Buka
A jaka kulturka jest za granicą...
U nas potrafią i dziewczyny glanować żeby do przodu pójść, a np. na większych koncertach w Czechach czy Niemczech jak dostaniesz lekko łokciem (trącą cię po prostu) to "przepraszaam!"
Eee. Nie wiem, jakoś nie zauważyłam. Jak się u nas jest z przodu to wiadomo, że co chwilę ktoś na Ciebie wpada, bo z przodu jest pogo, ale jak się jest gdzieś dalej to jak ktoś Cię potrąci czy coś to normalnie przeprasza i nie ma sprawy. Ale może to zależy od wielkości koncertu i miejsca. Jako że ja nie bywam na jakiś wielkich koncertach z dziesiątkami tysięcy ludzi, to nie wiem
"Bar Najlepsze Żeberka Hargi w pobliżu portu prawdopodobnie nie zalicza się do najlepszych lokali miasta. Obsługuje klientów, którzy preferują ilość nad jakość i rozbijają stoły, jeśli jej nie dostaną. Nie szukają potraw wyszukanych czy egzotycznych, ale wolą dania konwencjonalne, jak embriony ptaków nielotów, mielone organy w powłoce jelit, plastry ciała świń czy bulwy bylin przypalane w zwierzęcym tłuszczu; w ich gwarze określa się je jako jajka, kiełbasę, bekon i frytki."
Byłem na dwóch takich naprawdę sporych koncertach. Slipknot i Metallica (no może na 3ech, bo na Comie i Acid Drinkers również było kilka osób), ale też nie zauważyłem jakiegoś totalnego braku kulturki, glanowania dziewczyn Jedyny , do którego mógłbym mieć zastrzeżenia, to mniejszy koncert jakiś niezbyt znanych zespołów, grających przed Chainsaw'em. Ludzie byli tam nieco zbyt dzicy. No i jeden koleś wyszedł z ładnymi pamiątkami. Ogólnie wszyscy byli pijani ... i no nie powiem, że było fajnie.
Jeżeli Twój pies powie Ci, że zwariowałeś, to na pewno ma rację.
Nie byłem na żadnym koncercie i pewnie nie prędko się na takowym znajdę. Przede wszystkim muzyka nie jest dla mnie bardzo ważną częścią życia, nie jestem wielkim fanem żadnego zespołu ani wokalisty, szkoda by mi było kasy na bilet, czasu na dojazd etc. Ale chciałem napisać o czymś innym. W ostatnią sobotę w mojej szkole odbył się bal gimnazjalny, ogólnie to nie gustuje w tego typu rozrywkach (dyskoteka szkolna - wspaniała "muzyka", im głośniej tym lepiej, migające światła wywołujące padaczkę ()), ale w końcu taki bal odbywa się raz w życiu, to już końcówka gimnazjum, a przede wszystkim było żarcie . Miałem sobie spokojnie siedzieć dwa piętra wyżej i wcinać kanapki . Nie chce się tutaj rozwodzić na temat dyskotek szkolnych i Wy też tego nie róbcie, nie o tym temat. (chociaż gdyby puścić, nawet taką, muzykę odrobinę ciszej, to dałoby się coś usłyszeć, ale po co?) No więc byłem sobie na tym balu, kanapek się nażarłem, popiłem herbatą. Przyszedł moment, żeby zrobić coś głupiego, w końcu to ostatnie momenty w tej szkole. Razem z kumplami wymyśliliśmy, że wejdziemy gdzieś na środek sali i zaczniemy machać włosami xD. (http://pl.wikipedia.org/wiki/Headbang) Z racji tego, że włosów długich nie mam, nie mogłem nimi tak fajnie machać po okręgu, więc pozostało mi machanie łbem w górę i w dół, oczywiście ręce w górze złożone w "znak szatana" obowiązkowo . Machałem tak, ja wiem łącznie może z dwadzieścia minut z przerwami (pominę fakt, że z jakiegoś powodu nikt się do mnie nie przyczepił xD), a następnego dnia masakra. Nie mogłem podnieść głowy z poduszki, tak mnie kark nap... bolał to złe słowo. Nie mogłem utrzymać głowy równo. To wcale nie jest śmieszne! (no dobra, jest ) Przez cały dzień łaziłem w ogóle nie ruszając głową, kładąc się czy wstając, musiałem pomagać sobie rękoma. A chciałem tylko, żeby było tak, jak na jakimś koncercie. Szyja boli mnie do dziś :/. Mam pytanie, czy ktoś kiedykolwiek był na koncercie, na którym machanie głową jest nieodłącznym elementem? I co? Bolała Was szyja?
//Tak to się teraz nazywa... 'Herbata'... No w sumie też zielsko. //Klaudia
Ostatnio edytowane przez Klaudia cD. ; 10-02-10 o 10:20
ZNOWU PI?EŚ?!
No wiesz... Ja mogę tak godzinę i wrażenia na mnie to nie robi. Jeśli machałeś jak dziki przez 20 min to mogłeś sobie coś nadwrężyć w swojej głupocie ;P
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)