Mógłbyś trochę jaśniej? Bo nie za bardzo wiem o co Ci chodzi.
Mógłbyś trochę jaśniej? Bo nie za bardzo wiem o co Ci chodzi.
Nieprawda - Orbitalny Spisek 2, str. 460, 6. i 7.Zła chronologia:Byli zmęczeni po przeżyciach ostatniego dnia(pierwszy rozdział).
A kiedy obiad z mninistrem Roznerem?A tak wogóle to współczuje superpaczce - ani dna odpoczynku, ciągle przygody- Powinniśmy się już zacząć pakować - przypomniał Felix - Przecież jutro rano wyjeżdżamy na ferie(...)
Może nie można tego zaliczyć do czystych błędów i dotyczy to nie tylko tej części FNiN, ale mnie osobiście denerwują pojęcia typu: "Ja pierdykam!", mające zastąpić "Ja pier***elę!".
Oczywiście z wiadomych względów nie można by tego tak ująć, ale jest przecież możliwe omijanie w ogóle takich sformułowań. Jeszcze bardziej wnerwiające jest to, że na te słowa wchodzi opiekunka obozu do pokoju i mówi: "Co to za słownictwo!".
To czytają dzieci. Ja tam bym sie nie zgorszył, ale lepiej żeby przekleństw nie było. A że opiekunowie ja pierdykania sie przyczepiają, to ja sie nie dziwie. Kiedyś jak byłem na koloni to nie można było mówić "kurde"
"Piękne kobiety wierzą w swoją inteligencję; kobiety inteligentne nie wierzą w swoją urodę" P.Picasso
W co mam wierzyć?
Co do "ja pierdykam" to można to było napisać "ja bip", bo w któreś z poprzednich części przekleństwa zastąpione były "bipami"
Ale bipy były w wypowiedziach postaci negatywnych, których autor chciał wyróżnić ze względu na ich zochowanie. Netowi by raczej nie dał bipów. Myślcie ludzie...
"Ja pierdykam" to nie jest brzydkie słowo. Jakby Pan Kosik chciał tam wstawić wulgaryzm, wstawiłby bipa.
Ja tam myślę, że gdyby pan Kosik chciał nam przedstawić Felixa, Neta i Nikę jako przeciętnych nastolatków - przeklinających, mających styczność z piciem, paleniem czy ziołem to by to zrobił, ale chyba miał ochotę pokazać nam tę alternatywną wersję, która funkcjonuje bez tego. Nie uważam, że to błąd, raczej taka wizja artystyczna...
"Bar Najlepsze Żeberka Hargi w pobliżu portu prawdopodobnie nie zalicza się do najlepszych lokali miasta. Obsługuje klientów, którzy preferują ilość nad jakość i rozbijają stoły, jeśli jej nie dostaną. Nie szukają potraw wyszukanych czy egzotycznych, ale wolą dania konwencjonalne, jak embriony ptaków nielotów, mielone organy w powłoce jelit, plastry ciała świń czy bulwy bylin przypalane w zwierzęcym tłuszczu; w ich gwarze określa się je jako jajka, kiełbasę, bekon i frytki."
Kto chciałby czytać książkę do złudzenia podobną do dnia codziennego? Właśnie na tym polega urok FNiN - te bajkowe wręcz odejście od rzeczywistości
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)