-Ale wspominałaś przed chwilą, że jesteś tu, by nam pomóc. W czym? Nie ma tu żadnych niebezpieczeństw. Wiem, bo sama stworzyłam tę krainę.
-Ale wspominałaś przed chwilą, że jesteś tu, by nam pomóc. W czym? Nie ma tu żadnych niebezpieczeństw. Wiem, bo sama stworzyłam tę krainę.
Niektórych książek wystarczy skosztować,inne się połyka,a tylko nieliczne trzeba przeżući strawić do końca
- No właśnie tego nie wiem. Coś mnie tu sprowadziło. Coś każe mi Wam pomagać, ale CO TO JEST, to ja już nie wiem - wybełkotała Am.
" - ?yjesz? - zapytał 'mój ukochany'- Nie, umarłam - powiedziałam głupio- No tak, listonosz przyniesie zaraz Akt Zgonu"
-Ale tu nie ma w czym pomagac...
Niektórych książek wystarczy skosztować,inne się połyka,a tylko nieliczne trzeba przeżući strawić do końca
- No nie wiem, COŚ mi kazało. Tak to już z nami jest.
Spojrzała na 'Ankę' niebieskimi oczami.
" - ?yjesz? - zapytał 'mój ukochany'- Nie, umarłam - powiedziałam głupio- No tak, listonosz przyniesie zaraz Akt Zgonu"
- A ja? Meli- przepowiedziała, że będziecie mieć kłopoty. Meli to babcia. Moja. - powiedziała cicho ANka.
-Byc może niedługo w Tuzie stanie się coś złego...-Iza nagle umilkła. Po chwili powiedziała wolno-Albo już się stało.
Niektórych książek wystarczy skosztować,inne się połyka,a tylko nieliczne trzeba przeżući strawić do końca
- Ja chyba nie jestem tu potrzebny. - mruknął MP i począł poczukiwać kama.
Iza wybiegła z pokoju. Zajrzała do piwnicy. Była pusta.
-Do diabła!-Krzyknęła.
Niektórych książek wystarczy skosztować,inne się połyka,a tylko nieliczne trzeba przeżući strawić do końca
[ale się działo! nie było mnie ze sto lat! ale na chwilę powracam, bo Iza grozi, że mnie zamorduje ]
Tussa ocknęła się. Stała w pokoju gościnnym gapiąc się tępo na Amethyst i Ankę. Kiedy usłyszała głos Izy natychmiast zbiegła do piwnicy.
-CO jest? - zapytała. Jej przyjaciółka wskazała pusty pokój Matta.
-No nie!!! Znowu zwiał?! - jęknęła Tussa. Pociągnęła Izę za rękę na górę i obie wyszły przed dom.
-Co chcesz zrobić? - zapytała Iza.
-Odnaleźć tego durnia.
-Ale przecież on może być gdziekolwiek! Nawet w górach.
-Och, głuptasie. - Tussa uśmiechnęła się słodko. - Zamknij oczy i wyobraź sobie piękne niebo bez ani jednej chmurki. Nadlatuje piękny złoty feniks... - dodała głosem hipnotyzerki. Iza otworzyła oczy. Nad ich głowami koła zataczał lśniący ptak.
-Ale to... Fawkes! - zakrztusiła się dziewczyna.
-Oczywiście. Ty go stworzyłaś w Tuzie, więc będzie szukała Matta po całej Tusizie. - wyjaśniła dobitnie Tussa. Iza poklepała ją po ramieniu.
-Ok. Mamy to z głowy...
-Tak. Ale wiesz?... Mam ochotę na małą wyprawę. - uśmiechnęła się tajemniczo Tussa. Wyczarowała sobie śnieżnobiałe skrzydła, po czym zeskoczyła z lotnego głazu, na którym stał olbrzymi dom jej i Izy. Zamknęła na chwilę oczy, a po chwili stał przed nią kasztanowy koń. Był już osiodłany. Tussa złożyła swe skrzydła i dosiadła rumaka.
-Gdzie jedziesz? - krzyknęła Iza z góry.
-Na małą przejażdżkę po lesie. - odpowiedziała krótko Tussa, po czym pociągnęła za cugle.
[Zamorduję, bo to, że się nie udzielasz w czasie roku szkolnego jeszcze rozumiem (szkoła ...), ale w wakacje musisz się odzywac ]
Iza wiedziała, gdzie Matt jest. W lasach w pobliżu Tuzy. Usiłował uciec przed nią i Tussą, chociaż wiedział, że to niemożliwe.
,,Gorzej jak z SOG'' - Pomyślała.
Nie pozostało jej nic innego jak uspokoic się i wrócic do niespodziewanych gości.
Niektórych książek wystarczy skosztować,inne się połyka,a tylko nieliczne trzeba przeżući strawić do końca
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)